Elendir
/ 2011-04-09 07:57
/
Łowca czarownic
Ciekawe ile z poniższych osób krytykujących stanowisko prokuratury faktycznie je zrozumiało.
A moim zdaniem to po prostu Kamiński wykazał się zupełną niekompetencją.
Jak PiS był u władzy to miał polityczne zadanie od swoje mocodawcy znalezienia czegoś na PO. Tak, po ponad rocznej prowokacji, powstałą sprawa Sawickiej i PiS, mając równocześnie broń przeciwko swoim koalicjantom, mógł skrócić kadencję parlamentu by wygrać w nowych wyborach. Taki był plan, lecz coś poszło nie tak i PiS przegrał wybory.
Po przegranych wyborach, pozycja Kamińskiego była bardzo niepewna, choć oczywiście PiS nie przestał chronić swojego protegowanego. Ale wiadomo było że Kamiński musi się wykazać. Natrafił na ślad potencjalnej afery. Normalny śledczy starałby się zgromadzić dowody by potencjalnych skazać winnych. Ale Kamiński miał na uwadze bardziej cel polityczny niż karny. Ponadto wiedział że jego chwała u mocodawców będzie większa, jeżeli pogrąży samego Tuska. Stąd też dokonał prowokacji, która miała go w tym umoczyć. Tylko że prowokacja się nie udała, a dowody na tym etapie były wystarczające jedynie na pewną odpowiedzialność polityczną, ale nie karną.
Stąd też mamy finał taki jaki mamy - że prokuratura, która już nie jest pod wpływem PiS, uważa że dowody są za słabe by skazać w postępowaniu karnym. Nie oznacza to że prokuratura jest przekonana o braku winy (zresztą zgodnie z polskim prawem, na które przy innych okazjach PiS tak chętnie się powołuje, osoba jest niewinna, dopóki nie udowodni jej się winy), ale to że jej nie można udowodnić to w dużej mierze "zasługa" Kamińskiego, który miał trochę inne priorytety.