gościu
/ 77.254.184.* / 2011-02-13 00:23
Te przepisy są przerażające, co za idiota wymyślił je w takim kształcie?. Oczywiście rozumiem, że chodzi o uniknięcie późniejszych kłopotów z dotarciem na własną posesję, ale są sytuacje nie objęte tymi przepisami, więc jest okazja wykazania złej woli przez urzędników gminnych. Często jest tak, że istnieje od dziesięcioleci wydzielona droga na krańcach działek budowlanych. Zwykle gmina ma obowiązek wykupu takiego fragmentu, ale tego nie robi, bo po co wydawać pieniądze a potem jeszcze płacić za konserwację drogi?. W dużej części takich sytuacji funkcjonuje termin "we władaniu gminy", który nic nie znaczy, jeśli ja mam uzyskać oświadczenie o dostępie do drogi publicznej. Wg prawa nie mam tego dostępu, bo nie mam stosownego prawa wpisanego do ksiąg wieczystych działek, po których jeżdżę. Dlaczego? Bo wcześniej gmina wydała zezwolenie na taki podział działek, który tych wpisów nie uwzględniał! A teraz, zamiast wykupienia gruntów drogowych przez gminę, ja mam załatwiać dwadzieścia wpisów do ksiąg wieczystych. Ciekawe, czy w ogóle znajdę właścicieli działek, większość spadkobierców nie ma złatwionych formalności spadkowych. Ale tu gmina milczy. Więc po co taki głupi przepis wymyślono? Jak zwykle - by nam oczywiście ułatwić życie.