Znowu pytanie o sam system. To co państwo zabiera nam pod przymusem do ZUS idzie na bieżące wypłaty emerytur obecnym emerytom (nawet nie starcza i rząd dopłaca jeszcze kasą z budżetu - czyli z naszych podatków). ZUS tylko zapisuje na kartce (a dokładnie w komputerze) że tyle a tyle jest nam winny. ZUS zapłaci nam ta kwotę z karteczki tylko i wyłącznie pod warunkiem że dożyjemy i że w momencie gdy przejdziemy na emeryturę będą wtedy ludzie którym będzie można zabrać kasę aby nam ją wypłacić.

Niestety z przykrością informuję iż na to się nie zanosi. System taki teoretycznie może działać jeśli średnio każda rodzina ma 2,14 dzieci. W Polsce podobnie jak do reszty UE wskaźnik jest poniżej. Czyli prostym językiem rodzi sie za mało dzieci. Do tego znaczna część obywateli (dotychczas ok 2 mln) wyjechało do pracy za granicę i oni nie płacą na ZUS. Tak więc system ten się nie utrzyma i jest kwestią czasu kiedy upadnie. Jak długiego - trudno powiedzieć, nie sądzę aby utrzymał się dłużej niż 10 lat, a bardzo prawdopodobny jest jego upadek dużo szybciej. Teoretycznie system możnaby utrzymać pożyczając jeszcze więcej kasy przez rząd, ale im bardziej odwleczemy go w czasie z tym większym hukiem się zawali.