Pajchiwo
/ 2008-02-14 18:02
/
Tysiącznik na forum
Nie wiem jakie ma Pan doświadczenia - ale już w czasach Napoleona politykę uważano za zawód gorszy niż prostytucja.
Owszem - zakładam możliwość, że czasami pojawia sie człowiek, który chce coś dobrego zrobić bawiąc się w politykę.
Tylko co się z nim dzieje potem?
Widzę dwie drogi, pierwsza, to taka, że po prostu rezygnuje ponieważ ma za małą siłę przebicia.
Druga jest taka, że zapisuje się do jakiejś partii.
Będąc w partii wykonuje to czego chce partia - jak nie wykonuje to wypada z gry.
Dla partii z kolei interes kraju jest na drugim miejscu - partia przede wszystkim dba o to by zaistnieć na scenie politycznej a potem, by się na niej utrzymać.
Niektórym sie to podoba i czują się w tej sytuacji doskonale, innym nie.
Ci którym nie pasuje też wypadają.
Pozostaje jeszcze ewentualność, że ktoś łączy interes partyjny z interesem kraju - a to jest po prostu niemożliwe, ponieważ cele są rozbieżne.
Zostaje więc człowiek, który "chciał" być politykiem, ale czy kogoś kto próbuje być politykiem i rezygnuje można w ogóle nazywać politykiem?
Nie jestem wcale taki pewien.
Co do merytorycznej wartości polityków (a tylko taka ma jakąkolwiek wartość) - to nie muszę chyba dawać przykładów - nasi "przywódcy" bawią się w erystykę, a to ma niewiele wspólnego z merytorycznym podejściem do sprawy.