maa
/ 2008-04-11 11:33
/
Tysiącznik na forum
Oj redaktorze...
Nie czas żałować róż, kiedy lasy płoną: państwowa służba zdrowia się rozpada.
Do np. ortopedy może Pan pójść albo:
a) do państwowego. Oznacza to, że przyjmie pana stażysta, który jeszcze nie ma prawa podpisywać recept. Jak się Pan wykłóci, to przyjmie Pana szef. Czy dobry? Wątpię, z powodów wynikających z punktów poniżej.
b) do prywatnej przychodni. Jeśli Pana stać, albo nie jest pan zasadniczym zgredem, który uważa że skoro płaci składkę obowiązkową, to się mu należy.
c) znaleźć państwową przychodnię/szpital, które nie przejmują się przystojnymi Chippendales aplikanta prokuratorskiego, dawniej ministra, Zbigniewa Z. i dalej przyjmują łapówki. Oczywiście przyjmują tam i z NFZ, ale trzeba czekać 1.5 roku... Jeśli złamał Pan kończynę, nie da się tak długo czekać...
Myślę, że nie chcąc zostać kaleką, wybierze Pan (b), lub (c).
Ortopedia to sztuka i rzemiosło, długo się trzeba go uczyć i nie każdemu lekarzowi się to udaje...
Gdzie indziej jest podobnie. Znajomej w letalnym stanie raka stażysta zaordynował ibuprom. Dopiero po interwencji u ordynatora dostała morfinę. Nie chodziło o koszty, to była niekompetencja gówniarza w białym kitlu. Pracujący tam wcześnie lekarze są teraz w większości w Londynie...
Ostatnią szansę naprawy służby zdrowia miał Pisuariat. Teraz jest wolna amerykanka, której nikt łatwo nie opanuje. Teraz to lekarze dyktują warunki.
A NFZ? Zniknie, tak jak znika państwowa służba zdrowia, którą ma finansować.
PS
Muszę pochylić głowę na rządem Buzka. Głupi był, ale nie aż tak głupi, jak jego następcy - siostrzane SLD i PiS. Myślę, że gdyby pozwolić się tej reformie dotrzeć, nie mielibyśmy obecnej katastrofy.
Myślę, że Millerowi i Kaczyńskiemu za służbę zdrowia należy się Trybunał Stanu