Bernard
/ 83.30.129.* / 2006-08-16 18:16
Czy ma znaczenie fakt, że najwyższy przeciętny poziom życia jest w tych krajach, w których od wielu lat konkurują ze sobą o władzę dwie duże partie a pozostałe partyjki nie mają nic do wygrania bez koalicji z jedną z tych dwóch kluczowych? ( Patrz USA - Demokraci i Republikanie, GB - partia konserwatywna i pracy, D - CDU/CSU i SPD, itp.) Więc chyba dobrze by było dla nas polaków abyśmy mieli dwa silne bloki przeciwstawne kontrolujące się pod względem efektywności i uczciwości sprawowania władzy nad narodem polskim. Niech to będzie z jednej strony PiS z ich satelitami a z drugiej PO i partie o podobnych programach gospodarczych. Po 17 latach przekształcania ustroju Polski byłby już czas wreszcie wybierać tych polityków, którzy mają nie tylko dobre pomysły, ale i umiejętność wdrażania w życie takich rozwiązań prawnych i organizacyjnych, które przyspieszą nam Polakom osiągniecie lepszej jakości życia a nie tych, co mają zasługi w obalaniu tzw. komunizmu, ( którego w Polsce tak naprawdę nigdy nie było), ale nie mają kwalifikacji ani pomysłu i determinacji budowania nowego sprawnego systemu gospodarczego mogącego zaspokoić potrzeby przeciętnych polskich rodzin na poziomie coraz bliższym poziomowi życia rodzin w USA, GB, D, F, i pozostałych krajach europy mających np. 3-5 razy tyle pieniędzy na ochronę zdrowia każdego statystycznego Obywatela, co my Polacy. Mających najniższą płacę pracowników wyższą niż polska płaca przeciętna, mających 250 razy więcej kilometrów autostrad i dróg ekspresowych w przeliczeniu na 1000km kwadratowych powierzchni kraju, co my itd. itp.
Dla mnie najlepszy zawsze będzie Rząd i Parlament, który po 4 latach kadencji nie zostawia nierozwiązanych tych problemów, które zastał, który nie zastępuje starych problemów nowymi a zostawia większości polskich rodzin wyższy poziom życia niż był przed 4 laty. Ale nie chodzi o poziom mierzony wskaźnikami statystycznymi typu PBK na głowę mieszkańca i przeciętne wynagrodzenie miesięczne, oraz ilość samochodów osobowych na 1000 mieszkańców, ale o to ilu Polaków żyje poniżej przeciętnych statystycznych warunków? Bo co mi z tego, że przeciętna płaca wzrośnie w ciągu kadencji np. o 500zł, bo prezesi banków uzyskali przyrost swoich milionowych wynagrodzeń, o 150% ale równocześnie wzrosła ilość pracowników zarabiających poniżej średniej płacy statystycznej. Co mi po wzroście emerytur i rent oraz innych świadczeń społecznych, jeżeli przez nowe podatki i obciążenia para podatkowe wzrośnie czynsz za takie samo mieszkanie, wzrosną opłaty za wodę kanalizację prąd i ciepło oraz za paliwa, gaz, podatek od nieruchomości i inne podstawowe wydatki na życie większości polskich rodzin? Co mi po wzroście różnych danych statystycznych, jeżeli większości polskich rodzin pozostanie rocznie mniej do swobodnego wydatkowania na wypoczynek, kulturę, turystykę, sport, rozrywki i inne wydatki decydujące o jakości naszego życia, niż pozostawało w ostatnim roku poprzedniej kadencji sejmu? Jeżeli mniej Polaków będzie mogło studiować bezpłatnie a więcej będzie musiało emigrować za pracą z powodu jej braku w kraju a nie z powodu planowania swojego rozwoju zawodowego i z chęci poznawania świata. Co mi po tym, że budżet będzie miał większe przychody i więcej wyda na pomoc społeczną skoro większość podatników polskich będzie żyło gorzej gdyż więcej pracując i dłużej się ucząc na płatnych studiach zaocznych i wieczorowych zmuszeni będą pod groźbą kary z kodeksu karnego skarbowego fundować kolejne luksusowe synekury niepotrzebnym narodowi wicepremierom, opłacać będą rosnące koszty rozdętych gabinetów politycznych i zespołów partyjnych doradców dla niekompetentnych ministrów i wiceministrów w mnożonych wyłącznie na potrzeby partyjne ministerstwach i różnych agencjach oraz funduszach specjalizujących się w rozdawaniu leniom owoców pracy tych, co nie dostając nic utrzymywać muszą tą armię budżetowych beneficjentów wygrania wyborów? Na zarządców publicznych pieniędzy.