Kasia727
/ 94.42.0.* / 2012-12-21 07:24
w 2007 miał miejsce zakup nowej nieruchomości za 800 tyś, z zamiarem wynajmu - i zarabianiem na wynajmie, w 2008 roku wartość nieruchomości wyceniano na 950 tys. ale kupiec został spławiony - bo wydawało się, że ceny będą tylko rosły (obie strony i chcący kupić i nie chcący sprzedać, tak uważały), w 2011 po połowie roku widać było, że to kompletna porażka i dom miał być sprzedany za 650 tyś., w 2012 nie udało się sprzedać nawet za 500 tyś, w 2012 konieczny był remont po wynajmujących i nakład 55 tyś., teraz będzie próba pozbycia się chociaż za 350 tyś, i załóżmy, że się wreszcie uda sprzedać, to mam dwa pytania:
[1] czy skoro sprzedaż jest taniej niż nabycie - jakiś podatek komuś musi być zapłacony?
[2] czy to prawda, że niezależnie od ceny rynkowej, urzędnik skarbowy na podstawie jego widzimisię, może uznać, że kwoty w umowie notarialnej są nieprawdziwe i zaniżone celem uniknięcia opodatkowania i dowalić karę? Nie chcemy oszukiwać, ale kilka osób przestrzegało nas przed kolejnymi obniżkami ceny - przez co uciekła możliwość sprzedaży w 2012 za 450 tys - odmowa kupującemu ze względu na strach przed tym działaniem urzędnika a teraz widać, że to był ogromny błąd, bo nawet za 400 tyś nie da się już nikogo znaleźć.
Opłaty za wynajem są takie, że nawet jeśli w każdym pokoju byłoby 2 razy więcej wynajmujących niż może być i mieszkający nie zużywaliby pomieszczeń i już do końca świata nie byłoby konieczności remontu - to inwestycja i tak już się nie zwróci, a czekać na "odbicie" i zmianę trendu już nie ma po co, trzeba chociaż odzyskać to co da się odzyskać... porażka i strata kasy, zamiast spodziewanego zarobku.