Janfranco
/ 83.29.18.* / 2015-02-16 18:27
Słowo o urzędnikach.
Nie zdają sobie Państwo sprawy z tego co dzieje się w urzędach. Załatwianie spraw obywateli to tylko kilka procent codziennej pracy urzędników (należałoby napisać urzędniczek bo to zawód wysoce sfeminizowany-coś na kształt nauczycieli) Resztę swojej energii urzędnice wykorzystują na mącenie, podkopywanie, zdobywanie informacji o swoich koleżankach, przełożonych, współpracownikach i co ważniejszych obywatelach miasta czy gminy, by móc je wykorzystać w urzędniczych gierkach i podchodach. W urzędzie nie liczą się ludzie, nie liczą się umiejętności administracyjne- liczą się znajomości, "plecy", haki, zawierane doraźnie sojusze z "Panią Halinką spod piątki" itp itd. Wierzcie mi, używając żargonu filmowego, petenci to tylko statyści w tym niekończącym się serialu intryg. A wiem co mówię: odbyłem kilkumiesięczny staż a potem zatrudniony byłem z prac interwencyjnych w jednym z urzędów miasta centralnej Polski (dawniej miasto wojewódzkie- dziś zaścianek)