Niezorientowanym przypomnę tę sprawę: najpierw zamordowano Falzmana.
Potem prezes NIK prof. Walerian Pańko jechał z Katowic do Warszawy, aby na forum Sejmu przedstawić sprawę FOZZ. Służby specjalne (najprawdopodobniej WSI) zorganizowały zamach i prezes NIK zginął w tajemniczym wypadku samochodowym - samochód rozpadł się w czasie jazdy. Oficjalną przyczyną wypadku było (o ile pamiętam) niskie ciśnienie powietrza w oponach.
Kierowca profesora Pańki jednak przeżył i niedługo potem zginął w tajemniczych okolicznościach.
To jeszcze nie koniec: kilka tygodni później w tajemniczych okolicznościach zginęli szeregowi policjanci z drogówki, którzy jako pierwsi pojawili się na miejscu "wypadku" prezesa NIK.
To wszystko działo się w 1991 roku. Po dziś dzień nikt za te morderstwa nie został postawiony przed sądem.