beanus
/ 83.14.222.* / 2008-05-12 17:27
Dobrze napisał. Powinien jeszcze opisać jak dzięki takim ludziom jak Dakowski i Rabczenko przez całe lata stypendia Fulbrighta dostawali tylko ludzie ze strefy wpływów Rosatiego, Cimoszewicza i Borowskiego. Legitymizowali tę praktykę - podobnie jak KRRiT i TVP za dawnych czasów dobrani na zasadzie kwiatka do kożucha - pomazańcy Unii Demokratycznej, później Wolności.
A już zupełnym curiosum był udział w komisji przesłuchującej kandydatów na stypendium niejakiego redaktora Andrzeja Jonasa, jednego z dyżurnych światłych Europejczyków późnego PRL na antenie TVP. Oto fragment prawdy o polskim Fulbrighcie.