Oszolom
/ 79.255.118.* / 2013-03-16 09:49
Troche żwiezego powietrza do POmatrixowego swiata Pana Płaskonia:
"...Czyżby minister Rostowski postradał zmysły?
1. To wszystko co powiedział prezes Kaczyński w Sejmie 7 marca, uzasadniając wniosek o wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska, najpierw zatkało premiera i jego ministra finansów, bo wtedy na te zarzuty nie udzieli żadnej odpowiedzi, a wystąpienie szefa rządu zawierało w zasadzie tylko inwektywy pod adresem szefa największej partii opozycyjnej.
Dopiero po blisko tygodniu, ukazały się na stronie internetowej Kancelarii Premiera wyjaśnienia i sprostowania do tego wystąpienia, które tak naprawdę żadnymi sprostowaniami nie są.
Wczoraj z kolei, na swoim blogu minister Rostowski, zamieścił 17 stronicowy list, który wysłał do prezesa Kaczyńskiego. Zawiera zdaniem autora wyjaśnienia do zarzutów lidera opozycji, że rząd Donalda Tuska przez ostatnie 5 lat zdewastował finanse publiczne, mimo corocznego wzrostu gospodarczego i wpłynięcia do Polski około 100 mld euro środków z budżetu UE.
Z wyjaśnień ministra wynika, że rząd Tuska jest najlepszym rządem w całym ponad 20-letnim okresie po roku 1989, a jeżeli w ciągu ostatnich 5 lat pojawiły się w Polsce jakieś negatywne zjawiska, to ich przyczyną jest kryzys światowy i w konsekwencji kryzys w strefie euro.
Już ta teza, która pojawia się na kolejnych stronach listu z zadziwiającą regularnością, nakazuje aby do tej publikacji ministra Rostowskiego, podchodzić z dużą rezerwą ale przynajmniej do dwóch kwestii się jednak ustosunkuję.
2. Najpierw sprawa deficytu sektora finansów publicznych i długu publicznego.
Dane statystyczne w tym zakresie jednoznacznie, potwierdzają tezę o dewastacji finansów publicznych przez rząd Tuska w ciągu 5 lat rządzenia.
W roku 2008 dochody budżetowe wzrosły o 7,3%, a deficyt całego sektora finansów publicznych wzrósł z 1,9% PKB w roku 2007 do 3,7% PKB. W roku 2009 dochody budżetowe wzrosły o 8,1% a deficyt sektora wzrósł do 7,3% PKB czyli do prawie 100 mld zł.
W kolejnych latach było jeszcze gorzej, aż zdecydowano się na przejęcie w roku 2011, 5 punktów procentowych składki z OFE i dopiero wtedy deficyt sektora finansów publicznych zaczął się zmniejszać, choć w roku 2012 wynosił ciągle powyżej 3% PKB (wyniósł około 3,5% PKB czyli około 56 mld zł), a Polska jest ciągle w procedurze nadmiernego deficytu UE.
Dług publiczny wg metodologii unijnej wyniósł na koniec 2012 roku około 890 mld zł (bez długów, które dzięki kreatywnej księgowości ministra Rostowskiego są zamiecione pod dywan, a te wynoszą szacunkowo przynajmniej 3-4% PKB czyli dodatkowo 48-64 mld zł).
Jeżeli chodzi o jakiekolwiek porównania z innymi krajami w odniesieniu do wielkości długu publicznego, to możemy się pod tym względem porównywać tylko z krajami o podobnym poziomie rozwoju społeczno - gospodarczego czyli krajami Europy Środkowo-Wschodniej.
W takim porównaniu relacja długu publicznego do PKB w Polsce należy do najwyższych i wynosi 56% PKB (wyższą mają tylko Węgry, pozostałe 7 krajów czyli Rumunia. Bułgaria, Słowacja, Czechy, Estonia. Łotwa i Litwa mają tę relację wyraźnie niższą). Porównywanie pod tym względem Polski do krajów starej UE jest nadużyciem zarówno metodologicznym jak i merytorycznym.
3. Druga kwestia to stan finansów publicznych jaki zostawił po sobie rząd premiera Kaczyńskiego i wpływ obniżek podatków i składek jakich on dokonał na uratowanie wzrostu gospodarczego w 2009 roku.
Rzeczywiście gdy odchodził, zostawił prawie zrównoważone finanse publiczne. W roku 2007 deficyt całego sektora finansów publicznych wyniósł tylko 1,9% PKB.
Gdyby zmniejszyć go, zostawione następcom 8 mld zł na lokacie budżetowej, a także przeprowadzić operacje jakiej dokonał w 2011 rząd Tuska i zabrać 5 punktów procentowych składki przekazywanej do OFE, to już wtedy nie tylko budżet byłyby zrównoważony ale także cały sektor finansów publicznych publicznych nie miałby deficytu.
Ponadto obniżki podatków i składki rentowej, a także wprowadzenie ulg prorodzinnych to zostawienie w kieszeniach obywateli ponad 40 mld zł rocznie co stworzyło dodatkowy popyt w roku 2009.Gdyby nie on najprawdopodobniej doszło by w Polsce w 2009 roku do załamania wzrostu PKB, a wtedy dochody podatkowe poleciałyby na łeb na szyję.
Zwiększenie wydatków budżetowych przez rząd Kaczyńskiego w latach 2007 i 2008 wpłynęło pozytywnie na wysokość wzrostu gospodarczego w tych latach (odpowiednio 6,7% i 5,1%), a to skutkowało odpowiednio zwiększonymi dochodami budżetowymi.
4. Niezależnie od tego ile jeszcze listów napisze i wyśle minister Rostowski, to dewastacji finansów publicznych i zadłużeniu Polski do blisko już 1 bln zł (czyli 1000 mld zł) przez rząd, w którym on za finanse odpowiada, nie jest w stanie zaprzeczyć.
Im częściej się wypowiada, im częściej opisuje swoje „sukcesy” w tym zakresie, tym wyraźniej widać, że bardzo chciałby zagadać rzeczywistość ale ta daje o sobie znać i przybliża nas do nieuchronnej katastrofy finansów publicznych...." Z salon24.pl