Forum Polityka, aktualnościPolityka

Premier: Musimy zbudować nowe państwo

Premier: Musimy zbudować nowe państwo

Money.pl / 2007-10-01 13:28
Komentarze do wiadomości: Premier: Musimy zbudować nowe państwo .
Wyświetlaj:
Jooo35 / 213.158.196.* / 2007-10-01 15:11
Tak - teraz zamiast potworka o nazwie IV RP, który był totalną porażką (pis pokazał, jak zeszmacić politykę) chce stworzyć nowego koszmarka - IV RP-bis? V RP? Kaczostan? Gdzie zeszmaci wszystko do końca.
K.G. / 128.241.41.* / 2007-10-01 14:23
Problem w tym, ze komuchy maja kase do ktorej nie przyznaja sie i niezle ja wykorzystuja; juz 16% gawiedzi ich popiera!!
Pieniądze ze Wschodu zawsze służyły do kompromitowania polskich elit politycznych, tak aby prowadziły one polską politykę w imię racji stanu Rosji, a nie Polski. Tak było w XVIII wieku, szczególnie w okresie panowania Stanisława Augusta, którego finansowo wspierała przez 30 lat jego była kochanka Katarzyna II. Ruble ze Wschodu otrzymywali też inni targowiczanie - najważniejsi politycy Rzeczypospolitej. Trzeba przyznać, że wywiązywali się ze swych zobowiązań wobec wschodniego płatnika. Podobnie było także w XX wieku, a już na pewno we wczesnym okresie transformacji PRL w III RP. To właśnie wtedy młody Aleksander K. oraz jego towarzysze otrzymali pokaźny zastrzyk finansowy zwany popularnie "moskiewską pożyczką".

Pecunia non olet - mawiali już starożytni Rzymianie. Ale pieniądze z zagranicy dla Polaków są zawsze śmierdzące. Doświadczenie własne powinno podpowiedzieć Aleksandrowi K., żeby był ostrożniejszy, a jednak przyjął milionową dotację od oligarchy ze Wschodu, niejakiego Pińczuka. Wiktor Pińczuknie jest zresztą niejaki. Jego majątek przekracza 4 miliardy (!) dolarów. Był on głównym człowiekiem Moskwy w gigantycznych przekrętach na Ukrainie po upadku Rosji Sowieckiej. To Pińczuk jest zięciem prezydenta Ukrainy - Leonida Kuczmy, wiernego wykonawcy zaleceń Putina w Kijowie. To jest ten sam Wiktor Pińczuk, który stoi na czele Jałtańskiej Fundacji Europejskiej.
Zarówno teść Kuczma, jak też zięć Pińczuk do 1991 r. zajmowali newralgiczne stanowiska w przemyśle rakietowo-zbrojeniowym ZSRS. I to od nich uzależnia się Aleksander K.
Okazuje się, że były polski prezydent jest nie tylko członkiem tej jałtańskiej fundacji, ale siedzi również w kieszeni ukraińskiego miliardera, a ten z kolei wspiera wpływy Rosji na Ukrainie, za rosyjskie pieniądze oczywiście.
Wszystko to nie tylko śmierdzi, ale stanowi wyraźny sygnał ostrzegawczy. Nawet słowo Jałta dla Polaków brzmi fatalnie! A jednak Aleksander K. z właściwym sobie wdziękiem i wschodnimi pieniędzmi powraca na polską scenę polityczną. Come back nastąpił szybciej, niż oczekiwali niektórzy, i to od razu pod hasłami, że docelowo zostanie on premierem rządu Rzeczypospolitej. Z opublikowanych natychmiast sondaży wynika, że, i owszem, jest to jaknajbardziej możliwe w przypadku wyborów. Aleksandra K. wsparł natychmiast Lech Wałęsa, który swą prezydenturę opierał na lewej nodze i widać nadal komunistyczna lewica jest mu bliższa niż ideały"Solidarności".
Prezydent Rosji, a zarazem generał KGB - Władimir Putin, przywołał do porządku polskiego prezydenta w 2005 roku, kiedy to kazał postawić go aż w trzecim rzędzie dygnitarzy odbierających paradę wojskową na placu Czerwonym. Było to w rok po tym, kiedy Polska wstąpiła do UE, a co Aleksander K. przypisywał sobie, niesłusznie zresztą, jako osobistą zasługę. Putin skarcił wówczas Kwaśniewskiego, mówiąc: "Nie rozumiem, co się stało z Aleksandrem. W młodości był takim dobrym komsomolcem". To było łagodne, koleżeńskie skarcenie, subtelne przypomnienie o czymś tak odległym, jak pozornie odległa była epokarządów komunistycznych nad Polakami. To wtedy właśnie jako PRL - owski minister Aleksander K. stał na czele resortu sportu. To ministerstwo, podobnie jak odpowiedniki w Moskwie, Berlinie wschodnim, na Kubie, w Korei, w Czechosłowacji, na Węgrzech - w całym imperium sowieckim, ściśle współpracowało z KGB. Związane to było z upolitycznieniem sportu, specyficzną rolą komunistycznych struktur sportowych w strukturach całego totalitarnego systemu. Również w Polsce, bowiem PRL stanowiła integralną część tego systemu.
W okresie drugiej kadencji prezydentury Aleksandra K. pojawiły się w prasie polskiej liczne spekulacje na temat jego dalszej działalności. Tak wybitny polityk, cieszący się takim poparciem Polaków, a zarazem wybitny Europejczyk i demokrata lewicowy - nie mógł przecież zakończyć politycznej kariery tak po prostu w stosunkowo młodym wieku. Stąd też wszystkie newsy i spekulacje, że zapewne zostanie on a to sekretarzem generalnym ONZ, a to sekretarzem generalnym NATO, a jeśli nie, to już na pewno będzie kimś ważnym w Komisji Europejskiej w Brukseli. Proponowane były też, jako mniej ważne, ale jednak godne, stanowiska w sporcie międzynarodowym - w Komitecie Olimpijskim, w FIFA, w UEFA. Wszystkie te plotki miały swe źródło w Pałacu na Krakowskim Przedmieściu i okazały się pobożnymi życzeniami. Prezydent i jego najbliższe otoczenie gorączkowo szukali sposobu, aby wypełnić nadmiar czasu i wykorzystać nadzwyczajne zdolności, inteligencję i doświadczenie Aleksandra K.
I jakoś nikt nie pomyślał o jednym. A gdyby tak dokończyć wreszcie studia i napisać pracę magisterską? Choćby zaocznie. Wypełniłoby to zapewne Aleksandrowi K. nadmiar czasu, a w dodatku jakaż satysfakcja dla niego samego, jak też elit, zwłaszcza tych lewacko - intelektualnych, które zawsze go popierały i nadal widzą w nim męża opatrznościowego. Powinni być jednak ostrożni. Sam Aleksander K. również, bowiem istnieje domniemanie, iż pieniądze, które otrzymał z Kijowa są realnie transferem z Moskwy. A jeżeli zestawi się to finansowanie z ostatnimi wypowiedziami oraz ożywioną działalnością jawną i tajną byłego prezydenta - to może się okazać, że jest to nie tylko afera kryminalna, lecz także naruszenie polskiej racji stanu.
Elendir / 2007-10-02 07:19 / Łowca czarownic
Kto najwięcej wydaje na kolorowa kampanię wyborczą? LiD, PO czy może PiS?
Jooo35 / 213.158.196.* / 2007-10-01 15:09
Dziś zakonspirowany jako K.G. - w domyśle B.
Papilion / 80.53.226.* / 2007-10-01 13:28
...to boje sie co będzie dalej...

Najnowsze wpisy