Oszolom
/ 89.229.76.* / 2010-02-05 14:59
Wydawało się, że po przesłuchaniach Zbysia, Mira, Tuska to będzie ten dzień, na który Platformersi czekali od dawna ze zniecierpliwieniem i podekscytowaniem. Że to będzie ten dzień, gdy tytani intelektu Urbaniak, Neuman i Sekuła wezmą Kaczyńskiego w krzyżowy ogień pytań. I co?
Ano nic z tego nie wyszło. Posłowie PO nie odrobili zadania i nie potrafią przyłapać premiera Kaczyńskiego na żadnej kwestii. Zgadzam się też z tym, co pisze na swoim blogu Ufka, że Pan przewodniczący pozwalając wczoraj Tuskowi na lanie wody jak z beczkowozu strzelił sobie samobója. Choć tak naprawdę, jeśli Tusk wczoraj wykonał potop, to JarKacz co najwyżej drobny wyciek uskutecznia. Poseł Urbaniak eksploatuje temat CBA i domniemanych nacisków i spotkań Kaczyńskiego z Kamińskim, ale tu JarKacz twardo zeznaje, że odkąd przestał być premierem, to już w ogóle Kamiński do siedziby partii nie przybywał. Wydaje się, że w tym zakresie Urbaniak żadnych sensacji nie wychwyci.
Ale godne uwagi jest też porównanie zarówno sposobu zeznawiania obu premierów, jak też wyjawiającego się z tych zeznań sposobu i filozofii pełnienia funkcji premiera polskiego rządu.
Oto mamy Donalda Tuska, który rzekomo zaharowuje się dla dobra ojczyzny od 8 do 23. Zaharowuje się tak bardzo, że nie interesują go w zasadzie żadne kwestie, a już nadzór nad służbami specjalnymi w szczególności. Nie potrafi nawet określić zakresu kompetencji, jakich sam udzielił ministrowi Cichockiemu. Z ministrami rozmawia bardzo rzadko, jest taki ufny. Ale jakoś to wszystko się kręci, więc w sumie o co chodzi. Trzeba więc rację przyznać Grudeq'owi, który pisze, że z zeznań Tuska można wysnuć, dwie wykluczające się tezy: gangster albo naiwniak.
Natomiast Kaczyński, raz że zeznaje konkretnie, na temat, pewnie. Nie musi się uciekać do lania wody. Co więcej, jako premier często rozmawiał z ministrami, zwłaszcza z ministrem finansów. Sprawował nadzór nad służbami. Był zorientowany co się dzieje w państwie. Potrafił wyjaśnić, dlaczego jego rząd chciał zmienić ustawę hazardową. Ogólne wrażenie jest o wiele lepsze.
Jest to oczywiście wstępna analiza na gorąco, ale też dużo pokazuje. Tusk chciał zagadać komisję, bo to był według niego najlepszy sposób, żeby ukryć to co ma za uszami i obronić przede wszystkim Mira. Natomiast Kaczyński zeznaje pewnie, spokojnie i konkretnie.