Deresz2
/ 86.63.84.* / 2010-03-31 14:32
Ta statystyka służy tylko ogłupianiu bo nie spełnia żadnej roli poznawczej. Uwagi coś wyjaśniają ale tylko to co chciał wyjaśnić autor i to w sposób aby pokazać swą "wiarygodność" . Szkoda. Gospodarka to coś co decyduje o naszej przyszlości i nam obywatelom nalezy się rzeczowa i całkowicie apolityczna wiedze o gospodarce i o stane finansów publicznych bo wszystko wskazuje, że jesli światowa gospodarka będzie wychodzić z kryzysu bardzo anemicznie a wszystko na to wskazuje to będziemy zgrzytać i spłacać zadłużenie. Podkreślam - my obywatele czyli płatnicy podatku od emeryta po dużego przedsiębiorcę. Mało kto zna skalę długu publicznego a naprawdę garstka rozumie skąd on się wziął. Szkoda bo pod koniec roku każdy Polak poza swoimi osobistymi długami będzie miał na karku prawie 20.000zł do spłacenia poprzez Skarb Państwa. Odliczając tych co nie płacą nic (dzieci, mlodzież studentów i bezrobotnych ) można przerqazić sie. Jest to dług, który zaciągali politycy , nie pytając nas o zgodę, dla naszego dobra. Tyle, że otrzymaliśmy kaszankę a zapłacimy za baleron bo to efekt ciagłego spłacanie znaczych odsetek kolejnym długie. Nie mnie komentować zasługi w zadłużaniu. Warto zwrócić uwagę, że socjalizujący Kolodko był ostatecznie autorem pierwszego budżetu tyle, że objął "dziurę Bauca" po Buzku co griziło zapaścią. Kolotko coś sklecił ale niewiele mogł w tamtej sytuacji zrobić. Wzrost gospodarczy spadał, tak samo wpływy budżetowe a wydatki stałe oraz te związane z reformami rosły. Po 4 latach wprawdzie nie Kolotko ale Belka oddali budżet w znakomitej sytuacji , gdzie Gilowska i Kaczyńscy mogli zakończyć rok z deficytem ok. 22mld zł a nie 30 jak przewidywał plan budżetu. Niestety pisobolszewicy w ramach "oszczędnego państwa" uznali, że skoro plan zakłada 30 to nalezy kasę roztrwonić tyle, że tym samym zamiast rezygnowac zaciągania kredytów mogli i powinni spłacać zastane długi. W kolejnych latach gospodarka napędzona przez część spośród znaczących reform finansów jakie chciał wdrozyć Hausner dynamicznie wzrasatła. Tym samym gwałtownie rosły wpływy do budżetu. W tym czasie zamiast spłacać długi Polska zadłużała się. Po pisobolszewikach PO niewiele mogła zrobić bo nadchodzil kryzys, dynamika wzrostu gospodarczego wygaszała się a wpływy do budżetu spadały. Niestety Rostowski już nie miał żadnych mozliwości do zwiększenia wydatków zatem zmuszony ciął wydatki . Niestety to nie wystarczyło i część obciązeń Skarbu państwa chował "pod dywan" . Zatem trudno winic Rostowskiego, który już niewiele może uczynić. Oczywiście Rostowski a raczej rząd powinien przygotować mądry bezkosztowy pakiet sprzyjający napływowi inwestycji i ułatwiający prowadzenie gospodarki już istniejącym firmom (odbiurokratyzowanie prawa gospodarczego i zdecydowanie uproszczenie prawa podatkowego) czego skutkiem w dalszej perspektywie będzie powrót do szybkiej dynamiki wzrostu gospodarczego a tym samym wiekszych wpływów budżetowych. Ten dług musimy spłacić albo poprzez podniesienie obiciązeń podatkowych albo poprzez uruchomienie wzrostu gospodarczego. Innych dróg nie ma. Niestety Rostowski ma moje rozgrzeszenie za wzrot długo bo to wina poprzedników ale mam pretensje do niego i całego rządu, że stoi w rozkroku i nie czyni nic. Boję się, że dojdzie do sytuacji Łotyszów i Estończyków, którzy już nie mają innego wyjścia jak zgodzić się na obniżkę swoich dochodów o 30 - 40% aby wyjść z petli zadłużenia. Wiem, że politycy - ze wszystkich opcji politycznych- to cyniczni łgaże ale od ekonomistów oczekuję obiektywizmu.