No... jasne. Jeszcze tylko zrobimy drugi, ostateczny już skok na kasę w OFE, podniesiemy
VAT do 25%, wprowadzimy kasy fiskalne w domach, żeby każdy dobrowolnie mógł opodatkować posiłki robione w domu (bo to przecież jest konsumpcja)
i zmniejszymy do zera kwotę wolną od podatku.
:)
Nie oczekujcie ode mnie, że będę obiektywny i będę zachwycać się dynamiką polskiego PKB, jeśli wiem, że ludzie obok mnie od dwóch lat szukają bezowocnie normalnej pracy. To znaczy takiej, gdzie pracuje się 12 godzin i gdzie dostaje się zapłatę za 12 godzin a nie za 8.
Z pewnością jest wiele osób, które odczuwają jedynie zmian w cenach podstawowych dóbr (mają stabilną pracę), ale jest wielu takich, którzy są zdesperowani, bo wystarcza im ledwie na opłaty stałe ale już nie na jedzenie i ubranie.