Forum Polityka, aktualnościGospodarka

Rynki pod wpływem polityki

Rynki pod wpływem polityki

robin / .* / 2005-03-14 11:11
Komentarze do wiadomości: Rynki pod wpływem polityki.
Wyświetlaj:
Michał Wolski / .* / 2005-03-14 23:54
Osłabienie złotówki nie jest pozytywną informacją jedynie dla eksporterów. Jest pozytywną informacją dla całej polskiej gospodarki - niska cena walut umożliwia wchodzenie zagranicznym producentom np. z Niemiec z cenami na poziomie kosztów polskiego producenta, ale i tak zapewniającymi marżę na poziomie 50% kosztów wytworzenia pomimo znacznie wyższego kosztu pracy, a także pomimo zastosowania identycznej technologii. Przykład jest autentyczny odnosi się do okresu w którym Euro oscylował w okolicach 3,6 PLN.
Richard Mbewe / .* / 2005-03-14 13:37
Zgadzam sie z panem. Moje pytanie w ostatnim akapicie ma na celu wywołanie dyskucja nt. jak spowodować wzrost gospodarczy w Polsce nie licząc tylko na eksport który z kolei jest uzaleznione od kursu walutowego? Uważam że rozwój technologiczny (Polska powinna znależć swojej Nokii) oraz wysokie jakości wyprodukowanych towarów jest kluczem do sukcesu. Tylko jak zmusić naród do robienia czegoś takiego kiedy naród nie jest chętnie do wszystkiego??
Michał Wolski / .* / 2005-03-15 00:09
Pytanie jest banalne - wystarczy porównać wykres kursu EU i wykres wzrostu gospodarczego. Oczywiście należy przesunąć wykres kursu EU o ok 4-6 miesięcy "do tyłu" względem wykresu wzrostu gosp. Wniosek nasuwa się sam - wysoki kurs EU pociąga za sobą wysoki wzrost, obecny kurs wykreuje "zaskakująco niski poziom wzrostu w II kw. 2005" czego nie będą potrafili pojąć "eksperci" w lecie br. Ale osiągniemy inny "sukces" - inflację poniżej poziomu wymarzonego przez prof. B. Mała dygresja - skoro inflację mamy na poziomie 4% to dlaczego wydaję na żywność 50% więcej niż rok temu, kupując te same towary w tych samych ilościach?
rencista / .* / 2005-03-21 09:22
Chcę dodać, że materiały budowlane zdrożały co najmnej 80%. Niestety nie zauważyłem, żeby w tym czasie coś staniało. Więc jak to jest z tą inflacją? Coś mi się wydaje, że inflacja w Polsce jest znacznie wyższa niż podają to czynniki oficjalne.
robin / .* / 2005-03-14 15:00
Naród zostawiłbym w spokoju. To nie ludzie utrzymujący sie z pracy najemnej są w Polsce najwiekszymi hamulcowymi. Wielu Polaków jest nie gorzej wykształcona niż ich rówieśnicy na Zachodzie, w USA czy na Dalekim Wschodzie. Nie ich wina, że większość z tych najlepszych szuka chleba za granicą roznosząc piwo w londyńskich pubach czy czyszcząc szyby nowojorskim skycraperom.Winą za stan rzeczy i bilans minionych 15 lat obarczyłbym klasę polityczną i tych ekonomistów, którym zabrakło wyobraźni i odwagi na reformy we własnym kraju. Wiekszość z tych ludzi ma mentalność kolonizowanych kacyków plemiennych, którzy wyszarpuja co sią da dla "swoich" i liczą na obcych, którzy mają "nam zrobić dobrobyt". Porównując dorobek 15 lat IIIRP i 19 lat IIRP można skonstatować jak marny jest to bilans. Nie jestem bezkrytycznym fanem IIRP, ale jeśli weźmie sie pod uwagę, że scalono wtedy ziemie III zaborów, obroniono własnymi siłami granice państwa, stworzono od podstaw administrację, wojsko, policję, sądownictwo, przemysł lotniczy, zbudowano port w Gdyni i COP itd. itp. ... i to pomimo kryzysu światowej ekonomii lat 30tych. To wybudowanie w IIIRP 100 km autostrad brzmi jakoś śmiesznie.Cud "nokii" w Polsce raczej sie nie powtórzy. To do Chin IBM przeniósł produkcję komputerów, to Korea Pd. produkuje silniki do amerykańskich jetfighter'ów, to Tajlandia i Tajwan zalewa świat półprzewodnikami a Japonia sprzętem audio-video i robotami.Polska jest przykładem kraju, w którym różne lobby branżowe potrafią bronić skutecznie swoich interesów wspierając się polityką, która chroni ich stwarzając prawo pod ich potrzeby.Gdyby Polska utrzymała kurs z początku lat 90tych na wolny rynek to być może znaleźlibyśmy swoją "nokię". Zaprzepaściliśmy tę szansą po roku 1992, od którego datuję wzmożoną interwencję państwa w godpodarkę i jej nadmierną regulację prawną. Teraz po przystąpieniu do UE jest już "po herbacie". Im głębiej będziemy brnąć w tę strukture wspólnotową tym mniejsze mamy pole do podejmowania samodzielnych decyzyji. W wypadku przystapienia do unii walutowej praktycznie żadne.Można by sie przewrotnie zastanowić po co Polakom rząd, skoro większość ważnych decyzji i tak będzie zapadała w Brukseli?Pozdrawiam
George / .* / 2005-03-21 06:36
Chociaż trudno się z Kolegą nie zgodzić, to jednak pragnę zwrócić uwagę, że skądś się ci politycy u władzy wzięli. Pomjając kwestie uczciwości układu "okrągłostołowego" - a sam jestem zwolennikiem tezy, że był on zaaranżowany przez dawny aparat SB-cko - PZPR-owski - trzeba chyba przyznać, że gdyby nie społeczne przyzwolenie, lewicowe partie takie jak Unia Wolności, AWS, PSL, UP, SLD do władzy by nie doszły. Nie rozgrzeszałbym więc tak łatwo spełeczeństwa. Ma na co zasłużyło.
robin / .* / 2005-03-14 11:11
Zawsze z zainteresowaniem czytam Pańskie felietony, ale nie zawsze zgadzam się ze wszystkimi tezami jakie Pan głosi.Otóż w ostatnim akapicie sugeruje Pan, że opłacalność polskiego eksportu wynika niejako tylko i wyłącznie z kursu walut. Uważam, że nie tylko. Wynika on także, choć nie tylko, z mniejszych kosztów produkcji w Polsce niż w UE. Koszty te wg. mnie doszły już do poziomu poniżej, którego schodzić będzie coraz trudniej. Niekorzystny kurs wymiany walut pogarsza sytuację eksporterów, którzy głównie bazuja na surowcach krajowych. Być może dla tych, którzy produkują całkowicie z surowców importowanych, sytuacja jest bardziej korzystna.Wg. mnie pytaniem ważniejszym jest czy można realizować wzrost gospodarczy Polski bez silnego eksportu. Jeśli weźmiemy pod uwagę takie czynniki jak: zadłużenie zagraniczne i wewnętrzne Polski, konieczność znacznego importu energii, wysokie bezrobocie (najwyższe w krajach UE), konieczność utrzymania wydatków budżetowych na poziomie, który nie dopuści do buntu społecznego to należy sobie odpowiedzieć na pytanie skąd wziąć środki na realizacje wydatków. Na przychody związane z popytem wewnętrznym nie ma co specjalnie liczyć, na dotacje (zasiłki) z UE raczej też chyba nie (w kontekście planowanych zmian pozdziału funduszu unijnego do 2015 r.).W związku z tym wydaje mi sie oczywiste, że jedyne eksport może wpłynąć na zwiększenie produkcji, miejsc pracy, popytu wewnętrznego i w rezultacie zwiększenia PKB. Czy pozostałe państwa UE zgodza sie na to by mając same wzrost gospodarczy w granicach błędu statystycznego Polska miała wzrost między 5-10%? Wątpię. Bredzenie eurokratów o tzw. "zrównoważonym rozwoju" i "jednolite opodatkowanie" forsowane przez Francję i Niemcy (5 mln. bezrobotnych) wskazuja na to, że raczej nie wzlecimy nad poziomy.Wskaźnik inflacji, kurs waluty, jakieś inne syntetyczne wskaźniki ekonomiczne to jak okładanie rozgorączkowanego pacjenta lodem. Poprawia mu to samopoczucie, ale nie leczy.Chyba, że zna Pan jakieś inne sposoby zwiększenia bogactwa kraju, oprócz dodruku pieniędzy czy "jechaniu na zasiłku", poza produkcją eksportową.
taki_jeden / .* / 2005-03-14 15:11
Nie trzeba byc ekonomista aby zrozumiec stara merkantylistyczna zasade, ze panstwo bogaci sie wowczas gdy export jest wyzszy niz import. Owszem, importerzy tez generuja miejsca pracy, bo niektore towary musza byc importowane. Ale to powinno byc rownowazone eksportem.To, ze chwilowo polepszy sie importerom to pewne, tylko co bedzie jak zatrzyma sie doplyw pieniedzy z eksportu. kto bedzie kupowal towary importerow? Pewnie sami importerzy, az pozjadaja sie nawzajem.Dlatego zgadzam sie z twoja opinia,ze pozostale panstwa UE nie zgodza sie na to by majac same wzrost gospodarczy w granicach bledu statystycznego Polska miala wzrost miedzy 5-10%? Obecny kurs PLN to jest cena ktora musimy placic za wejscie do unii. o to chodzilo od poczatku, po wejsciu musimy miec mocnego zlotego, zeby napedzac gospodarke niemiec, francjii i reszty, musimy miec mocnego zlotego zeby nasz przemysl nie mogl konkurowac z tamtymi i padl w koncu, a wtedy wszystko wroci do normy.Mam wrazenie sluchajac w mediach sz. P. ekonomistow, ze zupelnie ignoruja fakt, ze polska gospodarka znalazla stan rownowagi znacznie ponizej potencjalnego poziomu zatrudnienia, co oznacza ze miliony ludzi sa wylaczone z obiegu ekonomicznego.Silny zloty spowoduje, ze coraz taniej wychodzi substytucja drozejacej pracy technologiami i urzadzeniami kupowanymi za taniejace euro. Efekt bedzie taki: superwydajne "wyspy" zlozone z przedsiebiorstw glownie zagranicznych, o niskim zatrudnieniu i oczywiscie nie tworzace nowego popytu na rynku pracy.Silny zloty oslabi z kolei aktywnosc polskich przedsiebiorcow - im trudniej bedzie zdobyc srodki na modernizacje, zeby zastepowac droga prace, a przy chronicznie wysokim bezrobociu popyt krajowy zawsze bedzie mial anemiczna dynamike,a to oznacza, ze do obecnych 3 mln. bezrobotnych spokojnie dolaczy w ciagu najblizszych 5 lat spora czesc rocznikow wyzu demograficznego.A oto najlepszy przyklad France Telecom po dalszej redukcji zatrudnienia i wykorzystaniu pozycji quasi-monopolistycznej osiagnie z TPSA duze zyski, ktore spokojnie przetransferuje do Francji? Te pieniadze beda niejako przechodzily nad naszymi glowami, nie wplywajac na jakosc naszego zycia, nie zasilajac naszych budzetow w postaci zwiekszonych wyplat.Tym samym Polska bedzie zmierzac w kierunku modelu kraju o chronicznie wysokim bezrobociu, bo nie nastapi etap inwestowania w przemysly pracochlonne,ktore zawsze wystepuja w historii rozwoju mlodych, dynamicznych gospodarek, np. w Azji.Tylko tak daje sie wlaczyc wiekszosc ludzi o niskich kwalifikacjach (a tych w Polsce jest sporo ) w obieg ekonomiczny,i chyba dlatego Chiny steruja recznie kursem swojej waluty i trzymaja go na niskim poziomie

Najnowsze wpisy