nie_ekonom
/ 192.194.76.* / 2012-02-21 17:09
No dobra, a gdzie informacja "artykuł sponsorowany"?
1. W tym momencie dane są przechowywane przez 24 miesiące. Skraca się to o połowę do 12 miesięcy. Organizacje pozarządowe walczą o skrócenie do 6 miesięcy, co jest swego rodzaju standardem w UE.
2. Poproszę o nr artykułu, z którego wynika, że operator ma przechowywać informacje o odwiedzanych stronach, pobieranych plikach itp. Jedyne zmiany, które znalazłem w projekcie ustawy to zmiany dotyczące plików "cookie" - i to na lepsze, bo nakłada na operatorów (i właścicieli stron) obowiązek poinformowania, że plik cookie jest tworzony, jakie dane są w nim przechowywane i przez jak długi okres oraz jak z nich zrezygnować.
Do zaznaczenia - NGO (organizacje pozarządowe) walczą o to, żeby iść jeszcze dalej, czyli nie opcja wycofania się po poinformowaniu, a domyślny brak zgody (czyli jak nie potwierdzimy że ok, to żadne cookie nie jest tworzone).
3. To i tak się pojawi, to można napisać od razu - "karygodne" blokowanie stron (tak, w zmianach jest mowa o stronach internetowych - nie użytkowników), pokazane na filmiku w YT. Pozwolę sobie zacytować wypowiedź z Panoptykon'u (nie wiem czy od kogoś z Fundacji, ale tak to wygląda):
Ten filmik to zadziwiająca próba zmanipulowania dyskursu publicznego. Planowana nowelizacja ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną bynajmniej nie wprowadza cenzury, a jedynie "cywilizuje" zasady blokowania SPORNYCH treści w sieci NA CZAS PRAWNEGO SPORU, które dziś pozostawiają wiele do życzenia.
Teraz jest tak, że usługodawca (np. Onet, Agora czy NK) jest pod dużą presją prawną, żeby każdą sporną treść blokować, bo inaczej naraża się na odpowiedzialność prawną (np. z tytułu zniesławienia albo naruszenia praw autorskich). Ustawa ma tylko wprowadzić jasną procedurę "arbitrażu", w której taki usługodawca NIE MOŻE ARBITRALNIE NICZEGO ZABLOKOWAĆ. Musi natomiast powiadomić autora, że jest spór odnośnie jego treści i dopiero w braku sprzeciwu autora może taką treść TYMCZASOWO zablokować. Ostateczna decyzja zawsze zależy od SĄDU - usługodawca ma tu tylko pełnić rolę "wstępnego arbitra".
To rozwiązanie prawne na pewno nie jest doskonałe, ale na pewno lepsze, niż brak jasnych reguł, jaki mamy dziś.
Przeczytałbym oryginalny artykuł na DGP, ale nie zamierzam im podawać swojego maila, żeby mi rozsyłali SPAM tylko po to, żeby przeczytać jeden artykuł. Niemniej jednak "dostawcy internetowi" bez podania żadnych nazwisk ani firm... dla mnie to nie jest wiarygodne stanowisko.
I prośba do czytelników Money - zanim zaczniecie robić awanturę i planować demonstracje, przeczytajcie ustawę. Znajdźcie opinie niezależnych fundacji, prawników itp. I dopiero wtedy pomyślcie co z tym zrobić.
Nie mówię, że moja wypowiedź to ostateczny koniec i że żaden protest nie będzie potrzebny (sam pójdę, jeśli będzie trzeba.
Ale biorąc pod uwagę obecną sytuację polityczną słowa opozycji (i niezidentyfikowanych ISP) nie powinny być decydującym argumentem do czegokolwiek - nie zdziwię się, jeśli SP chce po prostu ugrać pare punktów u opinii publicznej jadąc na fali sprzeciwu przeciw ACTA.
I na koniec - to, że dzisiejsze media nie uprawiają dziennikarstwa tylko propagandę (w rózne strony), to nie znaczy że mamy dać się wodzić za nos. Poświęćcie trochę czasu i sprawdźcie sami.