a mnie dalej boli krzyż

Bezczelność tego aroganta nie zna granic !!!

Z sieci:
"...Radek Sikorski - równia pochyła do Trybunału Stanu?Tweet Na razie to tylko enigmatyczne przecieki z przesłuchań Radosława Sikorskiego w prokuraturze. Rozpowszechione przez "Gazetę Polską", a zatem - trzeba brać pewną poprawkę na niechęć tego środowiska (nierzadko solidnie uzasadnioną) do osoby ministra spraw zagranicznych (określenie "Zdradek" jest jednym z najłagodniejszych, jakie pojawiają się w tamtejszych komentarzach). Gdyby rzecz okazała się jednak prawdą - byłaby niewątpliwie jednym z większych skandali w historii kontaktów na linii rząd - pałac prezydencki. Skandalem symptomatycznym, bowiem jak na dłoni pokazującym wyjątkowo trudną współpracę między dwoma ośrodkami władzy za czasów prezydentury śp. Lecha Kaczyńskiego.

Od początku 2009 roku do Kancelarii Prezydenta trafiać miały tylko depesze już przetworzone w MSZ - przetworzone oczywiście po myśli i "po linii" szefa resortu. Nietrudno zgadnąć, że takowe sito informacyjne de facto uzależniało prezydenta od optyki rządu i uniemożliwiało wypracowanie własnej oceny Polskiej polityki zagranicznej. Przy okazji zaś było sprytną pułapką - wszak prezydent Kaczyński musiał wówczas formułować własne, niesprawdzone tezy, co dawało asumpt do kolejnych ataków na jego osobę i konstatacji, że po pierwsze prezydent "się nie zna", po drugie "jątrzy", po trzecie zaś "usiłuje prowadzić własną politykę".

Konstytucjonaliści nie pozostawiają wątpliwości, jak nazwać zachowanie Sikorskiego - to słowa mocne, ale uzasadnione. Minister świadomie (trudno wierzyć, by nie wiedział co robi - to dopiero byłoby fatalnym świadectwem jego kompetencji) łamał artykuł 133 Konstytucji Rzeczypospolitej, mówiący o współdziałaniu w zakresie polityki zagranicznej w trójkącie prezydent - premier - MSZ. Pozbawienie Kaczyńskiego dostępu do bezpośrednich depesz i skazywanie go na przetworzone przez rząd informacje było po prostu ograniczeniem wykonywania jego konstytucyjnych obowiązków. Przypomnijmy - prezydent nie jest osobą, tylko organem Państwa, zatem Sikorski nie grał na nosie Lechowi Kaczyńskiemu jako Lechowi Kaczyńskiemu, jeno utrudniał życie innej instytucji. To już brzmi wyjątkowo skandalicznie i pokazuje zdziczenie obyczajów w Państwie Donalda Tuska.

Warto też nadmienić, że Sikorski za wszelką cenę chciał, by prezydent nie leciał do Katynia. Miast tego proponował udział w defiladzie w Moskwie z okazji zakończenia II wojny światowej - było o tym swojego czasu głośno, zwłaszcza w kontekście zaproszenia do prezydenckiego samolotu Wojciecha Jaruzelskiego (jako byłego prezydenta i jednocześnie weterana wojennego). Odpada tu raczej argument o odciąganiu Kaczyńskiego od prowadzenia kampanii wyborczej - równie dobrze mógł zaznaczyć swoją obecność na Placu Czerwonym; rzecz dotyczyła raczej tego, by obecność prezydenta w Katyniu nie przysłoniła odbywającej się kilka dni wcześniej wizyty premiera i przełomowego spotkania Tusk - Putin.

Jeszcze raz powiadam; jeśli informacje się potwierdzą, Sikorski będzie miał spory problem. Przynajmniej teoretycznie, bo z pewnością zarówno media, jak i PO zrobią wszystko, by sprawę zbagatelizować lub zamieść pod dywan. A tu naprawdę nie rozchodzi się o personalia, jeno o bardzo niebezpieczny precedens - okazuje się, że tak powszechnie wyśmiewane skargi Kancelarii prezydenckiej miały silne umocowanie w faktach. Skoro uczyniono już taki krok, dlaczego przyszli ministrowie (za wiedzą premiera, bo analogicznie : Sikorski z pewnością nie podjął takiej gry na własną rękę) nie mają rozgrywać po swojemu dostępu do informacji zarezerwowanych konstytucyjnie dla prezydenta? Dlaczego - przy okazji wygranych wyborów, dajmy na to - PiS-owski minister Waszczykowski (szykowany na to stanowisko w enigmatycznym "gabinecie cieni") nie miałby postępować podobnie z informacjami dla prezydenta Komorowskiego? Złe nawyki przyjmują się w polityce najszybciej.

Niegdyś wróżyłem Sikorskiemu błyskotliwą karierę polityczną, szczerze wierząc w jego zaangażowanie, patriotyzm i chęć pracy dla Polski. Niestety, boleśnie się rozczarowałem. Okazał się fatalnym ministrem; to jeszcze można przeboleć, było i będzie takich wielu. Ale łamania konstytucji i psucia dobrych obyczajów wybaczać i tolerować nie można. Nigdy. Inaczej nigdzie nie dojdziemy.
..." Z Salon 24.pl