zx
/ 83.16.202.* / 2006-07-14 11:49
Nowi kandydaci na sędziów TK są tylko potwierdzeniem staczania się Polski w kierunku standardów Wielkiej Rosji Putina. Prezesem TK ma według niektórych zostać oportunista, który najpierw zgodnie z wolą władzy orzekał w PRL-u, a potem gdy wiatry zaczęły się zmieniać i nawet dla niezorientowanych było jasne, że czas SLD dobiegł końca wykazał się uporem i doprowadził do końca sprawę FOZZ. Czy zrobił to z poczucia sprawiedliwości czy dla kariery to inna sprawa, chociaż jego dalsza kariera może budzić podejrzenia dlaczego mu tak bardzo zależało na zakończeniu sprawy FOZZ-u. Tak czy owak wypłynął sędzia, którego nawet serwilistyczne poniekąd środowisko sędziowskie uznało z dyspozycyjnego w stanie wojennym. Zainteresowanych odsyłam do książki Adama Strzębosza „Sędziowie warszawscy w czasie próby 1980–88". Dla młodych sędziów jest to jasny sygnał, że jak będziesz spolegliwy to zrobisz karierę, a jak nie to nie. Dla mnie zarówno ta kandydatura do TK jak i wszystkie pozostałe oraz inne pomysły PiS-u w wymiarze sprawiedliwości oznaczają tylko jedno: braciom Kaczyńskim wcale nie chodzi o zbudowanie porządnego, niezależnego i sprawnego sądownictwa, a o jedynie sprowadzenie go do kolejnej podpórki władzy wykonawczej. Mamy już oportunistyczną "niezależną" prokuraturę, którą zaczął budować znany "stróż prawości" Jaskiernia. Logiczną zatem kontynuacją jest sprowadzenie do tego samego sądów. Władza będzie mogła wtedy wybrać swojego Chodorkowskiego i też go wysłać na kilka lat do więzienia skoro będzie taka jej wola. Jeżeli tak ma wyglądać model docelowy IV RP, to właściwie można by zrezygnować z zawodowych sądów co jest dość kosztowne, a w ramach oszczędności przekazać władzę sądowniczą wzorem średniowiecza miejscowemu feudałowi, którego rolę mógłby pełnić lokalny poseł partii rządzącej. Było by to o wiele tańsze, a wola władzy byłaby realizowana równie dobrze, a nawet lepiej. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ktokolwiek przyjdzie po PiS-e bo ta partia nie będzie przecież wieczna najprawdopodniej nie oprze się pokusie przyjęcia hołdu lennego od tak rozumianego "niezależnego wymiaru sprawiedliwości" i ta farsa będzie trwać w nieskończoność. Przykładem jak to działa jest nieskuteczna walka o ograniczenie możliwości nękania obywateli przez fiskusa, która trwa od lat. Każdy obiecuje zmiany, a potem w najlepszym razie pozostaje status quo. Jak raz władza wykonawcza weźmie kontrolę nad sądami to jej nie odda, chyba że nastąpią wydarzenia na miarę tych z roku 1989. Co ciekawe jak czytam komentarze na tym forum w sumie wielu ludzi popiera taki kierunek co może oznaczać, że zarówno tradycja "demokracji" sanacyjnej jak i "demokracji ludowej" okresu PRL jest w gruncie rzeczy nam dużo bliższa niż można by się tego spodziewać. Cóż można zatem powiedzieć ? Pozostaje tylko życzyć tym, którzy to popierają aby ten nowy, przewietrzony w sposób opisany powyżej wymiar sprawiedliwości w pierwszej kolejności został wypróbowany właśnie na nich.