Mnie dziwi to, ze geje czy lesbijki koniecznie swoje związki chcą nazywać małżeństwem.
Małżeństwo z definicji jest związkiem kobiety i mężczyzny.
Nie związkiem mężczyzny i mężczyzny ani związkiem kobiety i kobiety.
Nie jestem przeciwny związkom jednopłciowym wręcz przeciwnie uważam, że miłość każda miłość ma prawo być legalizowana w formalnych i prawnych związkach z prawami obojga/obu takimi samymi lub maksymalnie podobnymi jak związki małżeńskie mężczyzny i kobiety.
Ale dlaczego związki jednopłciowe nazywać małżeństwem?
Można znaleźć lub wymyślić inne słowo (nazwę).
Po co upierać się przy nazwie przypisanej związkowi mężczyzny i kobiety?
Najważniejsze aby prawa stron tych związków były takie same lub przynajmniej podobne (kwestia posiadania - adopcji - dzieci przez związki jednopłciowe).
Moim zdaniem cała ta wrzawa , cały ten upór to zacietrzewienie ideologiczne wojowniczo i konfrontacyjnie nastawionych środowisk , taka konfrontacja z Kościołami a zwłaszcza z Katolickim.
Takie na złość babci odmrożę sobie uszy, a wystarczyło by pomyśleć nie upierać się przy nazwie małżeństwo a sprawa związków jednopłciowych była by o wiele dalej posunięta niż obecnie a możliwe, że uregulowana całościowo.
No cóż najwidoczniej dla aktywnych działaczy wcale nie dobro obojga/obu jest najważniejsze ale ich obecność (aktywistów) w polityce czy ważność w ich organizacjach.
Co by robili gdyby nie musieli ciągle udowadniać , że są potrzebni (?), gdyby nie generowali wciąż nowych konfliktów - uwaga ta tyczy całego środowiska polityczno-społecznego.

.