Taki mam dylemat po tym, jak oprocentowanie kredytu hipotecznego wzrosło z 1,52 na 3,56 (a to pewnie jeszcze nie koniec, bo to jeszcze przed ostatnią podwyżką stóp), rata wzrosła z 430 na 480. Oszczędności nie ma gdzie trzymać, by nie tracić wartości albo nie ryzykując wahań kursu (czy to TFI, czy krypto).
I tu mam pytanie: skoro mam wolne środki, to lepiej nimi spłacić kredyt, czy trzymać na jakichś marnych odsetkach (niższych nić oprocentowanie kredytu)?