grosik
/ .* / 2004-09-21 13:22
Z zainteresowaniem czytam Pańskie opinie, ale nie z wszystkimi mogę sie zgodzić. Po pierwsze, nie można całej gospodarki światowej traktować jako jakiegoś monolitu, nawet mimo tzw. globalizacji. Po drugie wszyscy żyjemy jeszcze trochę w minionej epoce rywalizacji dwóch atomowych mocarstw ZSRR i USA. W mojej opinii trudno przewidzieć dzisiaj, kiedy stare umiera a nowe jeszcze sie nie wykrastalizowało, co przyniesie światowej gospodarce najbliższe 10 lat. Tym bardziej, że bardziej zależy to od sfery politycznej niż stricte ekonomicznej. Politycznie sytuacja jest bardziej złożona i mniej stabilna niż by sie na pozór wydawało. Łatwo zapominamy, że tzw. "wojna z terroryzmem" jest faktem i, że dalsze jej trwanie może doprowadzic do całkiem nieoczekiwanych skutków. Prosze zwrócić uwagę, że dwa najludniejsze państwa świata (Indie i Chiny) nie są w nią zaangażowane. W USA juz od wielu lat dojrzewa sytuacja, w której amerykanie przestaja widzieć swoja przyszłość w strefie atlantyckiej i przechodzą w strefę pacyfiku (mają taka mozliwość). Wbrew pozorom Europa jest bardziej zagrożona terroryzmem islamskim niż USA. Nawet jeśli amerykanie wycofają się z Iraku, tak jak wycofali sie z Wietnamu to i tak będą dostatecznie daleko i mniej narażeni na ataki niż Europa, która wobec tego zagrożenia jest właściwie bezbronna. Problemem Europy jest też hołdowanie przez długie lata idei państwa opiekuńczego, co w zderzeniu z problemami demograficznymi tego kontynentu wróży źle ekonomii. Mało tego, odpływ najaktywniejszej i najlepiej wykształconej kadry do USA też nie jest dobrym prognostykiem. I tu sie z Panem zgadzam, że na najbliższe lata wyznacznikiem kursu światowej gospodarki będzie ropa, a właściwie dostęp do energii lub jej źródeł, bez czego model dzisiejszej gospodarki nie może się rozwijać. Nie chcę popadac w banał, ale zacytuję tu znane powiedzenie;"Zanim gruby schudnie, to chudy padnie". Nasza gospodarka do "grubasów' sie z pewnościa nie zalicza.