ź
/ 217.98.20.* / 2006-06-02 09:58
Po tym co Pan napisał nie ma sensu żadna lustracja - wszelkie "materiały" są wiarygodne albo i nie. A tam pracowali fachowcy - czego nie można powiedzieć o większości naszych ministrów. I, w wielu przypadkach, dojście do prawdy będzie niemożliwe. Kwestie lustracji mnie nie dotyczą – uczniom, w tamtych czasach, rzadko zakładano teczki – dodałem tę uwagę z oczywistych powodów. Wychodzi na to, że nasi aktualni władcy doszli do władzy jakoś tak „mało etycznie” – toż to lustracja była ich głównym nośnikiem ( jeśli nie głównym to prawie głównym ). Jeśli zaś ktoś uzna, że nie o lustrację im chodziło tylko o, swego rodzaju, sanację moralną to niektórzy mogą paść ze śmiechu. A poza tym - czy inni mieli możliwość, przed upublicznieniem ich teczek, „zweryfikować” sądownie wiarygodność swoich teczek? A ewentualne sugestie, że J. Kaczyński był aż tak ważną postacią opozycji, że tylko jemu spreparowano obciążające materiały, byłyby bluźnierstwem. I już nie chce mi się pisać...