dor to ja!
/ 83.12.255.* / 2010-05-17 20:12
"Przeszłość to dziś, tylko cokolwiek dalej" - pisał Cyprian Kamil Norwid. Dotyczy to także obecnej powodzi. Rząd udając, że nie ponosi żadnej winy, postępuje zgodnie z ludowym porzekadłem "zapomniał wół, że cielęciem był". No to pewne fakty rządowi przypomnę.
Oto 1 lutego 2008 roku nowa minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska skreśliła z listy projektów współfinansowanych przez UE wszystkie projekty "antypowodziowe" z Podkarpacia. Tak, tak, z Podkarpacia, tego tak cierpiącego dzisiaj. Było ich 10 na kwotę 400 mln euro. Największy dotyczył zbiornika wodnego k. Krępnej (wartość - ok. 170 mln euro). Był też szczególnie istotny, dotyczący z kolei zlewni rzek Wisły i Wisłoki.
Rząd Tuska wyciął też międzywojewódzki program poprawy bezpieczeństwa przeciwpowodziowego. Obejmował on 5 województw: małopolskie, świętokrzyskie, podkarpackie, lubelskie i mazowieckie (od Koszyc w górnym biegu Wisły po Płock).
Ale wśród projektów przygotowanych przez ekipę Kaczyńskiego i pieczołowicie wyrzuconych do kosza przez ekipę Tuska był też jeden specjalny, poświęcony... Kotlinie Kłodzkiej. Szkoda, że jakoś o tych podkarpackich i tym kłodzkim rządowy pies z kulawą nogą się nie zająknie. A chodziło konkretnie o poprawę stanu zbiornika wodnego w Nysie Kłodzkiej (wartość - 50 mln euro)...
Dziś na stronie internetowej Ministerstwa Rozwoju Regionalnego umieszczono szereg projektów dotyczących... gospodarki wodno-ściekowej. Problem w tym, że nie mają one nic, ale to nic wspólnego z bezpieczeństwem przeciwpowodziowym, ale chodzi przecież nie o meritum, tylko o socjotechnikę i zasugerowanie, że jednak rząd coś pomyślał "w temacie".