Unijne środki na szkolenia są marnowane? Niekoniecznie! Na przykład:
Firma X zatrudnia szkoleniowca płacąc mu 50 zł za godzinę. Szkoleniowiec podpisuje kwity na 100 zł za godzinę. Właściciel firmy za każdą godzinę otrzymuje bez wysiłku 50 zł.
Firma Y prowadzi szkolenia komercyjne, płacąc szkoleniowcowi 50 zł za godzinę. Otrzymuje fundusze unijne i płaci mu 100 zł za godzinę pracy na kursie unijnym oraz 0 zł na kursie komercyjnym. Cały przychód z kursu komercyjnego otrzymuje właściciel firmy (bo kurs unijny opłaca mu także personel pomocniczy, czynsz itp.).
Z kolei uczestnik kursu podpisuje listę obecności i otrzymuje od firmy szkoleniowej 4 zł za godzinę kursu. Wystarcza na wino owocowe.
Właściciel firmy może oczywiście zmarnować pozyskane środki unijne, np. przekazując je którejś z partii politycznych, ale może je przecież także dobrze zainwestować, np. osobiście przekazując je latem sektorowi hotelarstwa i gastronomii na Majorce (też UE!).
Środki unijne nie są też marnowane w przypadku bezrobotnych, bo Unii bardzo zależy na reklamie, a bezrobotny zaktywizowany winem owocowym dobrze się o niej wyraża.
Oczywiście, wśród bezrobotnych są także osoby wykształcone i światłe i takim nie należy oferować za uczestnictwo w szkoleniu byli wina owocowego. Niedawno w stolicy jednego z krajów basenu Morza Śródziemnego spotkałem grupę bezrobotnych zwiedzających miasto w nagrodę za udział w kursie aktywizującym. Wycieczka nie wymagała nawet pretekstu typu "zapoznanie się z formami aktywizacji bezrobotnych przebywających na plażach Morza Śródziemnego". Podano dobre wina gronowe.