http://cogito.salon24.pl/132107,stocznia-nie-mogla-byc-praln
/ 62.197.40.* / 2009-10-19 09:13
(...)
Doskonałe podsumowanie ustawy kompensacyjnej przedstawił Leszek Misiak w artykule „Ustawa ułożona pod przekręt”, w którym precyzyjnie zdemaskował rzeczywiste intencje obecnego rządu. Autor pisze m.in.:
„Wyprowadzanie majątku stoczni poprzez spółki-córki do prywatnych firm i wybór głównego inwestora spoza branży stoczniowej były możliwe dzięki specustawie stoczniowej, przygotowanej przez rząd PO. Jej twórcy postanowili obejść obowiązujące w Polsce ustawy: prawo upadłościowe, o komercjalizacji i prywatyzacji oraz prawo zamówień publicznych, by pominąć roszczenia skarbu państwa, który jest największym wierzycielem stoczni, a uprzywilejować prywatne firmy.[...] Ustawodawcy z PO pominęli nie tylko obowiązujące w Polsce przepisy, ale także decyzję Komisji Europejskiej, która zobowiązała Polskę do rozliczenia się z pomocy publicznej udzielonej stoczniom. Roszczenia skarbu państwa z tytułu tej pomocy umieścili w III kategorii wierzycieli. [...]Prawo upadłościowe nakazuje w pierwszej kolejności uregulować zobowiązania wobec pracowników i skarbu państwa (m.in. zaległości ZUS, podatki). Według specustawy (czyli ustawy „o sprzedaży majątku, zaspokojeniu roszczeń wierzycieli oraz o ochronie praw pracowników Stoczni Gdynia i Szczecin Nowa Sp. z oo.”) najpierw dostaną swoje należności prywatni wierzyciele, banki komercyjne, a nawet wierzyciele, którzy nie mieli żadnych zabezpieczeń na majątku stoczni. Skarb państwa PO przewidziała jako ostatni w kolejce.”
Rzeczywistą intencją ustawy – jak wskazuje Misiak – było przekazanie majątku stoczniowego prywatnym inwestorom, pod których ustawa została napisana. Przewidywała ona bowiem, że sprzedaż majątku ma się odbyć w drodze nieograniczonego przetargu, ale nie musi brać pod uwagę ustawy o zamówieniach publicznych. Stocznie mógł więc kupić ktoś spoza branży, np. deweloper. O tym miał decydować jednoosobowo prezes Agencji Rozwoju Przemysłu, Wojciech Dąbrowski - wcześniej jeden z dyrektorów Bumaru., a odwołania od decyzji prezesa ARP miał rozpatrywać minister skarbu. Są to osoby z tego samego klucza politycznego, które otrzymały kompetencje sędziego sądu upadłościowego, syndyka, sędziego-komisarza, a więc ludzi odpowiednio wykształconych i z założenia apolitycznych.
Konkluzja Misiaka jest trafna - Deal stoczniowy przygotowano więc wcześniej pod względem legislacyjnym.
(...)
http://cogito.salon24.pl/132107,stocznia-nie-mogla-byc-pralnia-polemika