Tuskolamacz
/ 89.78.5.* / 2007-12-11 20:37
Przemilczane afery "lewicowców"
"Dziwnym trafem" przez cale dziesieciolecie lat 90 nie zdobyto sie na rozliczenie zadnej z wielkich afer spowodowanych przez wplywowych aferzystów wywodzacych sie- z dawnych kregów komunistycznych. Szczególnie typowy pod tym wzgledem byl przyklad dzialan w sprawie najwiekszej i najkosztowniejszej dla kraju afery po 1989 r. - FOZZ-u (Funduszu Obslugi Zadluzenia Zagranicznego).
Przypomnijmy, ze glównymi sprawcami tej afery byli finansisci wywodzacy sie z komunistycznego aparatu gospodarczego, a wine za brak kontroli nad FOZZ-em ponosil przede wszystkim minister finansów Leszek Balcerowicz.
Wsród nadzorców FOZZ-u byli m.in. tacy ludzie, jak pózniejszy minister w rzadzie SLD-PSL Dariusz Rosati.
Afere FOZZ-u wykryto na poczatku lat 90. Okazalo sie, ze Polska stracila conajmniej ok. 100 min dolarów (wg "Polityki" z 23 grudnia 2000 r.). Przypomnijmy, ze o calej operacji wykupu zadluzenia, która nas tyle kosztowala, wiedzialo tylko bardzo waskie grono najwyzszych urzedników w ostatnim komunistycznym rzadzie Mieczyslawa F. Rakowskiego (por. tekst Violetty Krasnowskiej: "Nietykalni", "Wprost" z 22 pazdziernika 2000 r.). Wsród oskarzonych za brak nadzoru nad FOZZ-em jest byly wiceminister finansów w rzadzie Rakowskiego, pózniej zastepca Balcerowicza - Janusz S. Dziwnym trafem dotad me zakonczono rozliczenia tej gigantycznej afery i mnoza sie. teksty (chocby wspomnianej Krasnowskiej) gloszace, ze w koncu nikt nie poniesie odpowiedzialnosci za nia.
Przypomnijmy, ze zrobiono ogromnie wiele dla zablokowania odkrycia faktów demaskujacych sprawców tej ogromnej afery, kompromitujacej ludzi lewicy. Najpierw w tajemniczych okolicznosciach doszlo do "zawalu serca" najbardziej zasluzonego w odkryciu afery Michala Falzmanna, pracownika izby skarbowej, delegowanego przez NIK do kontroli FOZZ-u, a nastepnie od niej odsunietego. Pózniej doszlo do jeszcze bardziej tajemniczej smierci/ w "wypadku samochodowym" prezesa NIK-u Waleriana Panko na kilka dni przed jego wystapieniem w Sejmie, w którym mial odslonic kulisy afery FOZZ.
Jak przypominano w "Polityce" z 23 grudnia 2000 r., do dzisiaj nie wyjasniono do konca okolicznosci tej kraksy. Wdowa po prezesie Panko niejednokrotnie akcentowala, ze smierc jej meza nie nastapila wcale na skutek "wypadku".
Mówila o sladach prochu znalezionych w bagazniku samochodu. Z kolei we "Wprost" z 19 listopada 2000 r. przypomniano, ze auto, którym jechal Panko, rozpadlo sie na dwie czesci. Wkrótce po wypadku policyjna agentura doniosla, ze w pólswiatku mówiono o zamrozeniu czesci ramy samochodu sluzbowego Panki cieklym azotem. Warto przypomniec, jaki byl tytul ostatniego wywiadu z prezesem Panko na kilka dni przed jego tajemniczym zgonem: Za duzo wiem.
Dotad nie ujawniono do konca calej prawdy o jakze licznych podejrzanych interesach Ireneusza Sekuly, niegdys jakze wplywowego czlonka ostatniego komunistycznego rzadu M.F. Rakowskiego (byl tam wicepremierem i przewodniczacym Komisji Ekonomicznej Rady Ministrów). Pózniej od poczatku we wladzach SdRP, czlonek Rady Naczelnej tej partii, posel postkomunistów do Sejmu, z ich poreki prezes Glównego Urzedu Cel w 1995 r. W tekscie "Sekula i inni" ("Nowe Panstwo" z 17 listopada 2000 r.) Dorota Kania pisala m.in.: Wiadomo, ze Ireneusz Sekula byl dobrym znajomym nie tylko czolowych dzialaczy SLD. Znal sie blisko z Boguslawem Bagsikiem, bylym szefem spólki ART-B, znal majacego zwiazki z gangsterami przedsiebiorce Wieslawa Peciaka, pseudonim "Wicek" (...).
Z danych operacyjnych policji wynika, ze Sekula poznal kolegów z SLD ze swoimi przyjaciólmi z gangu pruszkowskiego. Dotad nie wyjasniono czy Sekula popelnil samobójstwo, czy ktos "pomógl" w jego smierci. Zlosliwi powtarzali w tym kontekscie uwage., ze byla to juz druga próba samobójcza Sekuly. Za pierwsza nie zastano go w domu! "Zycie" z 7 wrzesnia 2001 r. podalo nieoficjalna informacje ze sledztwa w sprawie smierci Sekuly gloszaca, ze przed smiercia Sekule. odwiedzili goscie-partnerzy od interesów, powiazani z gangiem pruszkowskim. Niektórzy tlumaczyli nagly zgon Sekuly jego brakiem pieniedzy na natychmiastowa splate dlugu miliona dolarów który podobno zaciagnal u gangstera Pershinga (jego nastepcy nie chcieli dlugo czekac na splate). Dotad nie wyjasniono w pelni rozmiarów naduzyc popelnionych przez Sekule, m.in. umyslnej niegospodarnosci, gdy stal na czele Glównego Urzedu Cel.
Przypomnijmy, ze SLD-owcy w Sejmie uniemozliwili w 1995 r. uchylenie Sekule immunitetu poselskiego, choc w tej sprawie wystapil w 1995 r. jego kolega partyjny Wlodzimierz Cimoszewicz, ówczesny prokurator generalny.
Z wielkim opóznieniem w maju 2001 r. doszlo do aresztowania zwiazanego z kregami lewicy i podejrzanego o popelnienie wielu przestepstw gospodarczych bylego senatora Aleksandra Gawronika. Ten byly wspólpracownik SB poczatek swej wielkiej "kariery" biznesmena zawdzieczal przekazaniu mu przez wicepremiera Sekule odpowiednio wczesniej informacji o legalizacji handlu walutami, co umozliwilo mu blyskawicznie wystawienie sieci 300 kantorów na zachodniej granicy.
W kontekscie swiezo aresztowanego G. Wieczerzaka, przypomina sie, ze ten od pewnego czasu wyraznie zabiegal o wzgledy polityków SLD mimo swych powiazan z SKL-em. Ciekawe, ze pierwszym waznym stanowiskiem Wieczerzaka byla posada doradcy oslawionego zydowskiego hochsztaplera Dawida Bogatina, prezesa Pierwszego Banku Komercyjnego w Lublinie (Bogatin, oszust, scigany przez Amerykanów listem gonczym, zostal wydany przez Polske USA).
Warto przypomniec, ze prezesem warszawskiej filii spólki kierowanej przez Bogatina byl pózniejszy minister przeksztalcen wlasnosciowych z ramienia SLD Wieslaw Kaczmarek (dowiedzialem sie o tym z lektury marksistowskiego "Dzis", redagowanego przez M.F. Rakowskiego).
Ciekawe, ze praca na wplywowym stanowisku w firmie kierowanej przez miedzynarodowego hochsztaplera Bogattna nie przeszkodzila w pózniejszym awansie "czerwonego liberala" W, Kaczmarka na kierownictwo tak atrakcyjnego resortu, jak ministerstwo przeksztalcen wlasnosciowych.
W kontekscie niebywalego rozrostu przestepczosci w III Rzeczypospolitej warto wskazac na tropy w tej sprawie siegajace do czasów starego systemu komunistycznego. Znamienne pod tym wzgledem byly uwagi drukowane nie w zadnym periodyku prawicowym, lecz w postkomunistycznym "Wprost", redagowanym przez bylego sekretarza KC PZPR Marka Króla.
Otóz wlasnie w tym tygodniku (nr z 19 listopada 2000 r.) opublikowano tekst autorstwa Stanislawa Janeckiego i Violetty Krasnowskiej akcentujacy, ze: Zalazki struktur polskiej mafii pojawily sie juz pod koniec istnienia PRL. To wtedy tysiace pracowników milicji, SB i MSW postanowilo wykorzystac swoje uklady do robienia interesów. (...) - Prawie 80% znanych przywódców polskiego podziemia bylo informatorami badz tajnymi wspólpracownikami SB, WSW i milicji ~ mówi byly zastepca szefa Zarzadu Sledczego UOP.