Torbado
/ 79.162.152.* / 2009-10-29 14:37
C.d.
FUNDAMENT Z LODU
Nowe światło na wiarygodność datowania warstw lodowych rzuciło odkopanie w 1989 roku sześciu amerykańskich myśliwców typu Lightning i dwu latających fortec B17, które w czasie drugiej wojny światowej zostały zmuszone do awaryjnego lądowania na Grenlandii, zaledwie 200 km na południe od Dye 3, klasycznego miejsca pomiarów CO2 w lodzie. Samoloty te po 47 latach znaleziono na głębokości 78 m, a nie 12 m, jak to oceniali glacjologowie za pomocą metod izotopowych. Po 47 latach błąd wyniósł więc 650%. Jakież błędy datowania mogą zatem wystąpić w przypadku lodu zdeponowanego przed tysiącami lat?
KLIMAT I POLITYKA
W skali globu na badania klimatyczne wydaje się około 5 mld dolarów rocznie. Tak ogromne fundusze zdobyli klimatolodzy, strasząc nas planetarną katastrofą klimatu, zawinioną przez człowieka. Wymieranie zwierząt i roślin, epidemie chorób zakaźnych i pasożytniczych, susze i powodzie to niektóre z zapowiadanych nieszczęść. Topniejące lodowce mają podwyższyć poziom oceanu o 367 cm, zatopić wyspy, gęsto zaludnione wybrzeża i wielkie metropolie. Zdaniem jednego z amerykańskich klimatologów, scare-them-to-death approach (metoda zastraszania) jest najlepszym sposobem zdobywania pieniędzy na badania. Ekspert w sprawach sztucznego ocieplania globu, Stephen Schneider, stwierdził: Aby opanować wyobraźnię publiczności, musimy składać uproszczone dramatyczne oświadczenia i nie wspominać o żadnych naszych wątpliwościach. Każdy z nas musi znaleźć właściwą równowagę między skutecznością działania a uczciwością.
SPÓR NARASTA
Ocieplenie klimatu, rzekomo powodowane przez człowieka i wymagające zmniejszenia "niebezpiecznych" emisji CO2 oraz innych gazów cieplarnianych, stało się atrakcyjnym usprawiedliwieniem modnych obecnie propozycji ograniczenia wzrostu ludności krajów Trzeciego Świata oraz nałożenia wielkich podatków na paliwa kopalne (tzw. taksa BTU). Spowodowałoby to ponadośmiokrotny wzrost cen węgla kamiennego oraz załamanie światowej ekonomii. Przyklaskuje temu lobby atomowe, sądząc, że zaskarbi sobie w ten sposób przychylność opinii publicznej dla energetyki jądrowej.
Głoszony katastrofizm sprzyja ministerstwom ochrony środowiska, gdyż uzasadnia potrzebę ich istnienia. Jest także na rękę ministrom finansów, którzy pragną zwiększyć przychody rządów przez nałożenie nowych podatków. Tak więc interesy klimatologów polujących na granty badawcze są zbieżne z interesami władz, przy czym korzyści uzyskane przez władze mogą być około 500 razy wyższe niż uczonych: objęcie podatkiem całej przemysłowej emisji CO2 do atmosfery, wynoszącej około 6 gigaton, sięgałoby 3 bln dolarów rocznie. Z drugiej strony, straty gospodarki światowej wywołane podatkiem klimatycznym byłyby o wiele rzędów wielkości wyższe i doprowadziły do powszechnego zubożenia.
Nowe badania rdzeni lodowych z Grenlandii (GISP2 i GRIP) wskazują, że przejścia pomiędzy ciepłymi i zimnymi fazami cyklów klimatycznych, kiedy temperatura powietrza zmienia się o 10°C, trwają dramatycznie krótko: zaledwie 50, 20, a nawet 1-2 lat. Nie wiemy, kiedy zawita z podobną nagłością nowy cykl lodowcowy - może za tysiąc, za pięćset, za sto, a może już za dwadzieścia lat? Znany klimatolog amerykański W.S. Broecker sądzi, że najprawdopodobniej czeka nas to za 50-150 lat. Skutkiem przejścia w epokę lodową będzie warstwa lodu o grubości dochodzącej do kilku tysięcy metrów, zalegająca północną i środkową Europę, Kanadę i część Stanów Zjednoczonych. Cóż wówczas stanie się z narodami, które tam żyją, z ogromnymi miastami, z całą infrastrukturą współczesnej cywilizacji, z jeziorami, lasami, kwiatami i zwierzętami? Wszystko to zostanie zmiecione z powierzchni Ziemi, a potem przykryte zwałami moren. Czy wobec tej perspektywy, bardziej realnej niż rzekoma groźba ocieplenia klimatu, powinniśmy pokornie poddać się ślepej przyrodzie? Czy nie lepiej zebrać siły, wiedzę i geniusz ludzki, by obronić biosferę przed tym, co przez miliony lat było cyklicznie powracającą nieuchronną klęską?