Witam
Jestem pół roku po rozwodzie z żoną. Żona wystąpiła teraz o wymeldowanie mnie z mieszkania.
Pytania:
1.Co mogę zrobić by temu zapobiec ?
2.Czy w ogóle może mnie wymeldować ?
3. Czy mogę wrócić do mieszkania ?
4. Czy mieszkanie kupione razem we wspólnocie jest dzielone po równo ?

Fakty :
Mieszkanie jest naszą współwłasnością. Jakiś czas po kupnie mieszkania wprowadziliśmy rozdzielność majątkową (bez podziału). u notariusza spisaliśmy oświadczenie że żona kupiła to za własne pieniądze ( to oczywiście nieprawda ale miałem komornika nad głową) ale Pani notariusz stwierdziła że ten papier jest nic nie wart wobec prawa spółdzielczego.
W mieszkaniu nie mieszkam od około 8 miesięcy, wyprowadziłem się bo męczyła mnie psychicznie, chciała się mnie pozbyć (wtedy byliśmy jeszcze małżeństwem). Ja sądziłem że na jakiś czas a potem się ułoży.
Następnie żona pod jakimś pretekstem zabrała mi klucze ( sam jej nie oddałem) i na prośbe zwrotu odmówiła. Nie chciałem wszczynać awantury bo bałem się o dziecko ( 3 lata).
Po krótkim czasie ona wraz ze swoimi rodzicami wywiozła mi część rzeczy osobistych (bez mojej zgody oczywiście) do moich rodziców, gdzie mieszkałem.
Na moją uwagę że nie wolno jej było tak robić wezwała swoich rodziców i zrobiła awanturę przy dziecku że jak wrócę do domu to się powiesi itd. ( mam na jej logach z komunikatora internetowego że to była taka zagrywka pod publikę - pisała do przyjaciela)
Za namową mojej siostry nie wzywałem policji ( dziecko )

Oprócz tego próbowała różnych sztuczek żebym się sam wymeldował ( że niby będzie mniej płacić za mieszkanie; żebym zabrał resztę rzeczy bo jej przeszkadzają ,a jak nie to wyrzuci na śmietnik)
Ja mieszkam u sióstr ale do czasu aż wrócą moje siostry z zagranicy, potem będę się musiał wyprowadzić.
Żona nie pali się do podziału majątku ( ma kredyty między innymi na mieszkanie które wcześniej spłacaliśmy razem)
W logach komunikatora znalazłem też informację że poprosi o pomoc w wymeldowanie mnie ojca który ma jakieś chody u burmistrza.

Bardzo proszę o pilną pomoc