Oszołomowaty
/ 89.229.95.* / 2010-05-08 23:03
Wrzutja do POmatrixa:
"...Ewa Siedlecka jest z kolei w swojej redakcji główną specjalistką od zbrodniczej działalności Zbigniewa Ziobry i poświęciła tej problematyce niejeden artykuł. Tym razem jednak nie zmarnowała okazji, żeby siedzieć cicho i przemilczała wyrok sądu w jego sprawie wydany wczoraj przez sąd w Warszawie. Sąd uznał, że działania prokuratury w Płocku wobec Ziobry były bezzasadne, a wyrok jest prawomocny. Chodzi o rzekomo nielegalne udostępnienie akt afery paliwowej Jarosławowi Kaczyńskiemu przez ówczesnego Prokuratora Generalnego, czyli właśnie Zbigniewa Ziobro.
Mnie milczenie Siedleckiej bawi, gdyż do tej pory nie przepuszczała okazji, żeby europosłowi PiS dokopać i to był sztandarowy numer Gazety Wyborczej – niszczyć za wszelką cenę, chociażby z powodu olbrzymiej popularności. Ale ja się dziennikarce Wyborczej nie dziwię, że siedzi cichutko jak mysz pod miotłą – tak to bywa, gdy się strzela z armat, zamiast używać argumentów, to gdy zajdzie potrzeba nie ma czym strzelać.
Kiedy umorzono postępowanie w sprawie rzekomych bezprawnych podsłuchów za rządu PiS, to Siedlecka twierdziła, że "prawo jest w Polsce tak skonstruowane, że nie da się udowodnić nadużywania podsłuchów, a prokuratura sama jest zainteresowana, żeby podsłuch można było stosować jak najszerzej”. Co bowiem może powiedzieć teraz Siedlecka, po tamtym ekstrawaganckim dictum: że prawo jest w Polsce tak skonstruowane, że niezawisły sąd chce, żeby tajne dokumenty rozpowszechniać jak najszerzej ?
Głupstwa popełnione przez nas tym się charakteryzują, że nie tylko są bezgraniczne, ale także działają jak powracająca fala – wydaje się, że możemy już coś zapomnieć, mamy to wreszcie poza sobą, koniec, kropka - a tymczasem w najmniej spodziewanej chwili nasza głupota wraca i staje przed nami w całej swojej bezwstydnej, durnej krasie.
A mamy niestety także kampanię wyborczą i najmniejsza wzmianka, że sąd przyznał rację wrednemu PiS-owi w politycznej bądź co bądź sprawie, jest zabójcza dla linii redakcji pani Siedleckiej i dla niej samej. To jest właśnie powracająca fala.
Kamil Durczok natomiast natęża się niesamowicie w celu zrównania Janusza Palikota z Jackiem Kurskim. Heroizm karkołomnego wywodu Durczoka w „Polska The Times”jest zapewne rezultatem przedłużającej się nieobecności nihilisty z Biłgoraja w życiu publicznym i w polityce oraz wynikającego z niej strachu. Strach zaś jest o to, że ludzie zaczną kojarzyć wymowną nieobecność Palikota z jego poprzednią wrzaskliwą obecnością.
Ten fakt sam w sobie jest tak niewygodny i uwierający zwolenników Platformy w mediach, że gwiazda tefauenu podjęła się tego wyczynu. Nikt bowiem nie uwierzy, że kilkutygodniowe milczenie Palikota wynika z jego kaprysu, każdy wie, że został zakneblowany przez własną partię. A skoro Platforma pragnie z całych sił trzymać go pod kamieniem, to jest widomy znak i dowód, że nienawistna kampania przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu miała miejsce – wbrew twierdzeniom GW, że był on traktowany jak każdy inny polityk.
Tak więc ten kij ma dwa końce – z jednej strony Tusk et consortes dystansują się od partyjnego cyngla i trefnisia, ale jego przedłużająca się nieobecność (jeśli nie poda się dla niej innego wiarygodnego powodu) jest mimowolnym przyznaniem się premiera, że przez kilkanaście miesięcy tolerował niedopuszczalne, obsceniczne wybryki. A wtedy padnie pytanie do orędownika polityki miłości: dlaczego ?
Nie dziwota zatem, że Durczok pragnie przekonać o symetrii pomiędzy Palikotem a Kurskim. Tyle że Palikot został przez własna partię głęboko schowany, a Kurski występuje publicznie, bo nie ma się czego wstydzić i może ludziom patrzeć w oczy. Kurski jako skandalista do pięt nie dorasta Palikotowi i nikomu nie kojarzy się z małpkami, plastykowym penisem, nie dociekał preferencji seksualnych u politycznych przeciwników, nie pluł na premiera, anie nie promował chamstwa w polityce. O tych fundamentalnych różnicach postępowy publicysta woli nie wspominać, bo wtedy mógłby swój tekst wyrzucić do kosza.
Tak, michnikowszczyźnie bardzo przydałby się jakiś Palikot w szeregach PiS – można by wtedy zrównać również oba ugrupowania pod względem podłości. Ale i tak nie do końca, bo trzeba jeszcze poszukać odpowiedników dla Nowaka, Schetyny, Komorowskiego, Bartoszewskiego, Niesiołowskiego i innych. Durczok naprawdę ma huk roboty, jeśli chce sprostać wyzwaniu, jakie przed nim postawiono...."
Przeczytaj i udław sie z wściekłości ....