Cały rok płacę VAT i szlag mnie trafia bo musze z wyprzedzeniem gromadzić na to pieniądze. Podatek dochodowy pojawia się dopiero za wrzesień. Jako dojna krowa pracująca po 12-14 godzin dziennie wciąż patrzę na pieniądze przekazywane przeze mnie do budżetu. W zamian dostaję kontrole, które za wszelką cenę próbują zrobić ze mnie złodzieja w myśl zasady, że napewno coś tam ukryłem. Najczęściej jestem katrany za decyzję innych urzędników ale ponieważ ja prowadzę biznes to w myśl ustaw to ja jestem winny. PO 26 LATACH TYRANIA PYTAM - NA CHOLERĘ MI TO - ZA DOSTARCZENIE DO BUDŻETU CO NAJMNIEJ KILKUNASTU MILIONÓW ZŁOTYCH PAŃSTWO MA MNIE " NA PLECACH". Może jak zlikwiduję firmę to będę wreszcie człowiekiem a nie maszyną? Jaką mam motywację do dalszej pracy? Głodową emeryturę czy czekanie w kolejkach do lekarzy?