Witam,
Wydaje mi sie ze moglbym cos podpowiedziec, doradzic bo mieszkam i pracuje za granica juz dlugi czas, i znam ludzi bardzo, bardzo dobrze.
Pierwsza rzecz - musisz okreslic kto jest klientem docelowym. Mi sie wydaje ze piszac hurtownie to troche uogolniasz. Twoim klientem powinien byc na poczatek klient detaliczny,sklep, a jesli produkt jest swietny - wtedy hurtownie atakowac. Mozna bardzo sie zniechecic, gdy ludzie na maile nie beda odpisywac. Albo gorzej - gdy ktos sproboje Cie wysterowac z tych hurtowni.
Druga rzecz - daruj sobie ogolne maile. Z reguly pisane przez Polakow maile nie sa traktowane powaznie i w skrajnych przypadkach sa odczytywane jako proba naciagniecia. Mowie calkiem powaznie. Pracuje w firmie niemieckiej i wiele maili ktore dostajemy z krajow bloku wschodniego sa od razu kasowane , nawet bez czytania. Jakies cholerne uprzedzenia.
Trzecia rzecz - ogolne maile nie, ale indywidualne - jak najbardziej tak! Twoim zadaniem powinno byc juz po znalezieniu odpowiedniej osoby do kontaktu (Business Development Manager, CEO, COO, Marketing Manager - w zaleznosci od profilu firmy) wyslanie do niego maila bezposrednio, a pozniej chwycenie za telefon i odbycie krotkiej rozmowy w nawiazaniu do maila. Nigdy nie adresuj maili "hurtowych", o tej samej tresci do wielu firm. Potencjalni klienci lubia byc traktowani szczegolnie, i to wazne.
Czwarta rzecz - podstawa to inwestycja w ekskluzywna broszure, katalog. Po odbyciu kontaktu z taka osoba, jak z punktu powyzej, prosisz o mozliwosc wyslania swojej broszury. I ona musi byc naprawde extra.
Podam ci przyklad z mojej firmy:
Jestem jedynym Polakiem, firma jest w Niemczech. Zajmuje dosc wysokie stanowisko.
Szukalismy ostatnio firmy ktora wyprodukowala by nasze bluzy, koszulki, czapki z logiem firmy w paru miejscach. W sumie zamowienie na circa 10-12 tys eur. W pierwszej kolejnosci zaczeli pytac na rynku niemieckim - ale potwornie drogo.Wiec naturalna rzecza bylo zapytanie naszych kontrahentow o firmy godne polecenia w Indiach , Bangladeszu i Filipinach. Dostalismy od razu probki i ceny, ktore byly dosc atrakcyjne. Ale cos w jakosci ubran i wykonanych wzorow brakowalo.
Zaproponowalem ze sproboje zorganizowac cos takiego z Polski, bo przeciez Lodz i Poznan to zaglebie teksttyliowe Europy. Wszyscy Niemcy patrzyli na mnie z ootwartymi oczami , mowiac ze moze lepiej nie, ze nie wiadomo jak to bedzie z jakoscia, i uczciwoscia tych firm. Taka cholerna wrodzona nieufnosc na ktora sami sobie zapracowalismy.
A tu mila niespodzianka. Pojechalem do Polskiej firmy, zaplacilem z wlasnej kieszeni za wykoannie wzorow, przywiozlem z powrotem i wszyscy byli wrecz zachwyceni. Produkt o kilka klas przewyzszal indyjskie badziewie, a cenowo w zasadzie nie odbiegal. Od razu zamowilismy duza partie.
Jedyny minus tutaj to to, ze gdybym sam do Polski nie pojechal, nie zaplacil za "ustawienie maszyn, ciuchy i wyszycie projektu" to nigdy do transakcji by nie doszlo. Polska firma wychodzila z zalozenia ze wydatek 100 zl na te rzeczy by sie zaprezentowac mija sie z celem, bo istnieje ryzyko ze koncowy klient nie zdecyduje sie, i wtedy oni straca 100zl.
Ryzyko jest czescia gry. Nie boj sie go podejmowac. To najlepsza rada.