ewka
/ 149.156.233.* / 2006-03-02 18:33
Szanowny Związkowcu. Nigdzie w KP nie jest napisane, że praca ma być od poniedziałku do piątku. KP podaje, że ilość godzin tygodniowo nie może przekraczać 40 godzin, a za przepracowane soboty, niedziele i święta należy się inny dzień w tygodniu wolny i dodatkowe wynagrodzenie. Związki zawodowe nie wyszły jeszcze z czasów komuny, tkwią w niej głęboko. Może postarały by się o stwarzanie nowych miejsc pracy, a nie o ich likwidację? Ale to już jest za trudne. Wymaga za dużo wysiłku i poświęcenia. Lepiej jest krzyczeć, byle głośno.
Jednak sytuacja odwraca się o 180 stopni, gdy w grę wchodzi interes własny. Podam taki przykład. Gdy pan/pani, bądąca działaczem związkowym zachoruje np. w środku nocy, w niedzielę, albo w Boże Narodzenie, to pędzi szybciutko do SOR-u (dawne pogotowie rejonowe), albo dzwoni na pogotowie, idzie do szpitala, i pewnie byłby bardzo, bardzo oburzony, gdyby okazało się, że pogotowie, sor, szpital są zamknięte, bo pracownicy tych instytucji w niedzielę to tylko do kościoła iść mogą, a nie do roboty. Jakoś wtedy nikogo nie przeraża praca w święta, i nawet mówią, że to Ich święty obowiązek.
Tak więc punkt widzenia (świętości) zależy od punktu siedzenia, jak zawsze. A jak się komuś nie chce pracować, to wymówka zawsze się znajdzie.
Pozdrawiam ZZ i życzę, aby doczekały się polskiej Margaret Tatcher.