Forum Polityka, aktualnościGospodarka

Związki zawodowe nie muszą mieć empatii wobec pracodawcy

Związki zawodowe nie muszą mieć empatii wobec pracodawcy

Wyświetlaj:
Bernard / 83.30.119.* / 2006-03-02 17:03
Mam Przyjaciela, który pracuje jako wykładowca na kursach dla osób bezrobotnych zmuszonych do przekwalifikowania się lub samozatrudnienia bo stracili pracę w swoich zakładach a są już po 50 tym roku życia i są fachowcami ślusarzami tokarzami i operatorami różnych urządzeń przemysłowych głównie z hutnictwa i koksownictwa. Oczywiście informacja o tym, że może być w Bielsku dodatkowe 400 miejsc pracy była przez nich gorąco komentowana. Wniosek z niej jest taki: większość bezrobotnych bez prawa do zasiłku mówi - "jeżeli tylko by mnie przyjęli nie bacząc na mój wiek bo gdzieś muszę do 65 lat pracować aby żyć, to zgodzę się pracować tylko w soboty i niedziele oraz wszystkie święta po 12 godzin dziennie cały rok na dwie zmiany. Mając wolne wszystkie dni robocze od poniedziałku do piątku. Zgodziłbym się na to bo wtedy zamiast 300 zł zasiłku z opieki społecznej przepracowałbym co miesiąc minimum 4 soboty i 4 niedziele co dało by mi wynagrodzenie za 96 godzin czyli tak jakbym pracował na 1/2 etatu. Ponieważ np w 2006 roku oprócz 52 sobót i 52 niedziel jeszcze jest 9 dni wolnych ustawowo to razem przepracowują je wszystkie otrzymałbym wynagrodzenie za 113 dni po 12 godzin czyli za 1356 godzin pracy co byłoby równoważne przepracowaniu 8 miesięcy w normalnym trybie jeżeli do tego za 8 miesięcy otrzymałbym wynagrodzenie za 8/12 urlopu wypoczynkowego czyli za 18 dni to moja rodzina nie cierpiałaby biedy i braku elementarnych potrzebnych do życia środków a przez 5 dni w tygodniu mając wolne mógłbym wypoczywać, chodzić codziennie do kościoła, zajmować się rodziną robić zakupy a nawet miałbym za co pójść z dziećmi i wnukami do cyrku do zoo lub wesołego miasteczka. Wszyscy wyrazili równiez nadzieje że tak zatrudniani mieliby stawki godzinowe takie same jak obecnie pracujący na tych samych stanowiskach od poniedziałku do piatku a to napewno nie są stawki 5 zł za godziną za które obecnie czasami udaje im się dostać pracę na czarno bez opłacania ZUS. Jeżeli więc związkowcy z tego zakładu niechcą nas bezrobotnych wpuścić do zakładów w rozkładzie pracy 5 dni w tygodniu ale z wolnym innym dniem niż sobota to chętnie zatrudnimy się na umowy o pracę tylko w dni ustawowo wolne i soboty. Bo nasze życie będzie i tak o wiele godniejsze niż teraz bez prawa do zasiłku i bez perspektyw na dożycie wieku emerytalnego. Jeżeli praca po 12 godzin byłaby zbyt ciężka to i tak praca we wszystkie soboty niedziele i święta po 8 godzin znacznie poprawiłaby nam los. Gdyby pracodawcy zechcieli tak rozwiązać problem zwiększenia zatrudnienia bo akurat jest zbyt na ich wyroby a budowa nowych stanowisk może być za kosztowna i zanim się skończy to już nie trzeba będzie zwiekszać zatrudnienia bo nabywcy zaopatrzą się u innych światowych producentów. Na takie rozwiązanie jak wyżej opisałem propozycję bezrobotnych kursantów napewno znajdą się chętni do pracy na taką umowę, którą kodeks pracy dopuszcza - patrz Art.144.
lelek / 82.177.46.* / 2006-03-03 11:56
Zgadzam się z fullem w całej rozciągłości. Ten artykuł to same bzdury. Jeżeli pracodawca ma zbyt na swoje towary to zatrudni pracowników w normalny sposób. Jeżeli mu brakuje maszyn to zrobi 3 zmiany. Zatrudnianie dodatkowych ludzi, byłoby oczywiście korzystne dla pracodawcy, bo pracę taką podjęli by ludzie naprawdę zdesperowani trudnymi warunkami życia (których jest olbrzymia ilość) za każde pieniądze. Przerób przez nich wykonany skutkowałby zwolnieniem części dotychczasowych pracowników. O ilości pracowników decyduje możliwość sprzedania towaru. Dalsze wyciskanie pracowników powoduje w długim okresie zmniejszanie siły nabywczej ludności i recesję. Wzrost zysków przedsiębiorcy bez wzrostu płac pracowników, nic nie zmienia bo jeżeli kupi jeszcze 2 mercedesy to tylko wyeksportuje zarobione pieniądze za granicę. Dobrze, że są jeszcze związki zawodowe bo tylko one mogą stworzyć przeciwwagę dla lobby pracodawców przy tworzeniu ustaw.
Bernard / 83.30.105.* / 2006-03-06 13:12
A kto tworzy przeciwwagę dla rosnącej liczby rodzin dotkniętych bezrobociem? Syty Głodnego nie zrozumie. Jeżeli nie byłeś nigdy bezrobotnym bez prawa do zasiłku dlatego, że Twój zakład upadł to nie wiesz do czego zdolny jest kochający swoją rodzinę Ojciec gdy nikt nie chce zatrudnić go bo rzekomo jest za stary gdyż już skończył 50 lat a przez to ma prawo do 26 dni urlopu zamiast do 20 stu jak młodsi i mając wyeksploatowany organizm ma mniejszą wydajność chociaż większe doświadczenie. I w swoim kraju Polsce nie może dostać pracy bo nie zna języka angielskiego, francuskiego , włoskiego lub hinduskiego. Każda prawda i każda racja inaczej wygląda gdy parzysz na nią przez cierpienie innego człowieka niż przez swoje uprzedzenia. Czy ten Polak, który ma przeciętną płacę krajową 2,5 tysiąca złotych za pracę od poniedziałku do piątku nie może się zgodzić na to aby pracować co trzecią sobotę lub co drugą sobotę w zamian za wolny inny dzień tygodnia i umożliwić pracę tym, którzy jej wogóle nie mają? CZY to tak wielkie poświęcenie czy tak wielki EGOIZM? a CO JEŻELI OBECNIE ZAKŁAD JUŻ PRACUJE NA 3 ZMIANY ALE TYLKO OD PONIEDZIAŁKU DO PIĄTKU? A MÓGŁBY RÓWNIEŻ PRACOWAC NA 3 ZMIANY W SOBOTĘ ZATRUDNIAJĄC prawie o 3/15 CZYLI O 20% WIĘCEJ PRACOWNIKÓW?
full / 83.238.240.* / 2006-03-03 10:19
panie bernard,ja mam ponad 50 i w d. miałbym taka propozycję pracy jak pan proponujesz! I zważ pan jeszcze jedno : większosc firm niestety placi te 5 zet na godzine nawet dobrym fachowcom bo wiedzą że i tak nigdzie nie odejdą bo nie ma gdzie!(w takiej firmie właśnie pracuję po 12 h i nie ma tam związków zawodowych)Pana pisanina to takie pieprzenie zza biurka bea zgłębienia tematu!
George / 83.25.252.* / 2006-03-03 06:48
Słuszne uwagi! Związki zawodowe wsparte odpowiednimi możliwościami umocowanymi w polskim prawie mają spory udział w kreowaniu zjawiska bezrobocia. Często ich walka o przywileje pracownicze i miejsca pracy pozbawia tych miejsc wielu innych.
Emerytka / 83.22.214.* / 2006-03-02 15:42
Serdecznie Witam Dyskutantów.
1. Pani Joanna nie podała jednej fundamentalnej informacji, że tydzień pracy będzie trwał 40 godz.
2. Przy nowoczesnych inwestycjach liczy się wydajność lini produkcyjnych, a one najlepiej pracują w ruchu ciągłym, każde zatrzymanie i ponowny rozruch powoduje straty w energii, materiałach itd.
3. W dobie gdy świat pozyskuje inwesycje wręcz "po trupach", my nie musimy bo i po co :)
4. Pamiętajmy jeszcze że polskie prawo chroni przed zwolnieniem działaczy związkowych, a nie najlepszych pracowników.
5. Na koniec cieszmy się że jeszcze czynne są hotele, domy wczasowe, pogotowia wszelkiego rodzaju, jeżdżą pociągi, autobusy itd, itd,
a w Bielsku w sumie jest pięknie i po co pracować jak można spacerować. Pozdrawiam wszystkich cerdecznie.
Związkowiec / 62.89.67.* / 2006-03-02 09:17
Sznowni dyskutanci. Proszę pokazać mi firmę, która może funkcjonować bez pracowników. Jeżeli takiej nie znajdziecie to chcę przypomnieć, że pracownik jest podmiotem i choćby z tego względu należy mu się szacunek i uwzględnianie (nie bezkrytyczne) jego racji w procesie budowania dobrobytu w układzie właściciel, własność, pracownik. Jeżeli inni ludze dla któregoś podmiotu z ogniw łańcucha to: "motłoch, oszołomy itp..." to, moim zdaniem, ten utalentowany i skuteczny człowiek sprowadził swoją rolę do aktywów będących własnością kapitału. Prosto i bezzstresowo, ale ileż barw życia ten osobik utracił, ile szcunku u innych zmarnował? Pytanie czy było warto?
ewka / 149.156.233.* / 2006-03-02 18:33
Szanowny Związkowcu. Nigdzie w KP nie jest napisane, że praca ma być od poniedziałku do piątku. KP podaje, że ilość godzin tygodniowo nie może przekraczać 40 godzin, a za przepracowane soboty, niedziele i święta należy się inny dzień w tygodniu wolny i dodatkowe wynagrodzenie. Związki zawodowe nie wyszły jeszcze z czasów komuny, tkwią w niej głęboko. Może postarały by się o stwarzanie nowych miejsc pracy, a nie o ich likwidację? Ale to już jest za trudne. Wymaga za dużo wysiłku i poświęcenia. Lepiej jest krzyczeć, byle głośno.
Jednak sytuacja odwraca się o 180 stopni, gdy w grę wchodzi interes własny. Podam taki przykład. Gdy pan/pani, bądąca działaczem związkowym zachoruje np. w środku nocy, w niedzielę, albo w Boże Narodzenie, to pędzi szybciutko do SOR-u (dawne pogotowie rejonowe), albo dzwoni na pogotowie, idzie do szpitala, i pewnie byłby bardzo, bardzo oburzony, gdyby okazało się, że pogotowie, sor, szpital są zamknięte, bo pracownicy tych instytucji w niedzielę to tylko do kościoła iść mogą, a nie do roboty. Jakoś wtedy nikogo nie przeraża praca w święta, i nawet mówią, że to Ich święty obowiązek.
Tak więc punkt widzenia (świętości) zależy od punktu siedzenia, jak zawsze. A jak się komuś nie chce pracować, to wymówka zawsze się znajdzie.
Pozdrawiam ZZ i życzę, aby doczekały się polskiej Margaret Tatcher.
full / 83.238.240.* / 2006-03-03 10:29
sz. ewka chyba jeszcze smarkula.nie myl pracy w ruchu ciągłym czy w służbach specjalnych,ratowniczych itp! od pracy zwykłego tokarza czy kopacza dołów .(oni nie muszą robić tego w soboty i niedziele)I kiedy to były te czasy komuny, bo o ile pamiętam to nie doszliśmy nawet do pełnego socjalizmu!( a w tamtych czsach też wymienione przez panią zawody pracowały w święta i niedziele!)
ewka / 149.156.233.* / 2006-03-03 19:07
No właśnie! zawsze tak pracowały! I wszyscy się do tego przyzwyczaili. Większość jednak utrwaliła się w przekonaniu, że to tylko służby tak muszą pracować. Ale teraz sz.p. full, doszliśmy do kapitalizmu ( lub jego namiastki, jak pan woli) i w nasze zawodowe życie wkroczyły twarde prawa EKONOMII. System pracy wyznaczają niekoniecznie wyzyskiwacze (czyt. właściciele), ale koszty pracy. A ludzie, którzy zawsze mieli wolne popołudnia, soboty i niedziele nie wyobrażają sobie innej możliwości życia.
Całe szczęście, że to nie był pełny socjalizm ( tylko co? 1/2 socjalizmu?).
A za smarkulę się nie obrażę, nawet mnie to rozbawiło.
George / 83.25.252.* / 2006-03-02 16:16
Trudno się z Panem nie zgodzić, ale chyba nikt tutaj nie twierdzi, że pracownik to szmata, którą można wytrzeć podłogę i wyrzucić. Spór dotyczy raczej roli związków zawodowych i wykorzystywaniu ich siły w celu osiągnięcia partykularnych interesów jakiejś grupy nacisku. Związki moim zdaniem pozwalają sobie na zbyt wiele. Przypomnę chociażby ustawę o górniczych emeryturach, czy gwarancjach zatrudnienia i zarobków wywalczonych przez związkowców z firm energetycznych. Przecież to był rozbój w biały dzień. Jeśli związkowcy w majestacie prawa mogą zdezorganizować lub wręcz uniemożliwić pracę w zakładzie, nie ponosząc z tego tytułu żadnych konsekwencji, nawet jeśli ich akcja zostanie uznana za nielegalną, dlaczego pracodawca nie może ogłosić lokaut i zażądać opuszczenia firmy? To że takiego prawa nie da się w Polsce ustanowić oraz to, że związkowcy za swoje hucpy nie ponoszą żadnej konsekwencji świadczy najlepiej o tym, że Polska jest krajem opanowanym przez związki zawodowe.
George / 83.25.252.* / 2006-03-02 08:02
Nie wiem kim jest autorka tekstu, ale jej poglądy są wyraźnie prozwiązkowe. W Polsce związki zawodwe, które osobiście uważam za zakałę gospodarki, pełnią zdecydowanie zbyt ważną rolę. Niestety brakuje nam polityków na miarę Pani M. Thatcher, którzy pokazaliby związkom, gdzie ich miejsce w szyku. Ja osobiście byłbym wściekły gdybym nie mógł dokonac zakupów w sklepie - dajmy na to - Leclerca tylko dlatego, że jakieś pajace z Solidarności chcą sobie poprotestować. Stanowisko kierownictwa sklepu powinno być jedno - należy zrobić wszystko, aby sklep służył do tego, do czego jest przeznaczony, a nie do uprawiania jakiejś związkowej samowoli. Może pracownicy Leclerca nie podchodzili do związkowców nie dlatego, że byli - jak pisze autorka - "tak zastraszeni", tylko nie chieli mieć z tą hucpą nic do czynienia?
antygeorge / 194.187.181.* / 2006-03-04 00:15
Oj, panie pajac. Nie wszędzie na Zachodzie Pan zrobisz zakupy w Leclercu w niedzielę,a jak byś był Pan zdziwiony, jak bywa brudno w Paryżu,kiedy strajkują,alebo czemu akurat z Włoch nie latają. Bez sensu te pajace ze związków?
George / 83.25.221.* / 2006-03-04 13:08
No właśnie podał Pan przykłady, że pajace ze związku działają bez sensu. Jak rozumiem, chciał Pan dowieść czegoś innego, no ale się nie udało. He, he...
RH+ / 83.238.240.* / 2006-03-02 11:39
sam jesteś pajacem, a samowola to twoje pisanie! Niech np.zakłady pracy w Niemczech zproproponują swoim związkom żeby zgodziły się na takie posunięcie jak w Fiacie,a zobaczysz wtedy który kraj jest "związkowym"!
George / 83.25.252.* / 2006-03-02 13:25
Domyślam się, że albo jest Pan związkowcem (a fe), albo też pracuje na stanowisku - nazwijmy go - liniowym i marzy, że dzięki związkowcom będzie Pan się mógł obijać, a i tak dostanie te swoje 1500 na rękę.
RH+ / 83.238.240.* / 2006-03-02 14:50
facet chyba nie znasz w ogóle pracy jako takiej ,dzisiaj nikt sie nie obija ,a związkowcem niestety(bo gdybym był starał bym się coś niecoś naprawić w tym kraju) nie jestem,mam fach w ręku i pracuje na własny rachunek!To chyba tobie brużdzą związki ,bo pewnie jesteś drobnym wyzyskiwaczem,a chciałbyś jak niektóre nieroby(np.z samoobrony)jeżdzićmaybachem.Takie jest człowieku prawo fizyki ,że każda siła jest równoważona inną siłą,ale tacy jak ty tego nie pojmują i dążą do zachwiania tej równowagi,a to grozi rewolucją !
ewka / 149.156.233.* / 2006-03-02 18:40
No cóż, może to pan nie wie jak wygląda prawdziwa praca, to tłumaczy niezrozumienie pojęcia "obijanie".
George / 83.25.252.* / 2006-03-02 16:01
Po pierwsze, nie przypominam sobie abyśmy byli na ty. Po drugie - fizyki to Pan pewnie nie znasz (myli się Panu akcja z siłą, jeśli oczywiście miał Pan na myśli Prawa Newtona). Próbuje Pan nadać swojej wypowiedzi naukowy charakter podpierając się autorytetem Newtona, niestety bezskutecznie. A tak poza tym, bez obrazy, ubawiłem się serdecznie. Te konfabulacje a propos moje skromnej osoby są zabawne. Dziękuję.
ged / 194.187.181.* / 2006-03-04 00:18
Co jak co,ale skromną osobą to Pan nie jesteś.
George / 83.25.221.* / 2006-03-04 13:14
Za przeproszeniem, ale czy skromność, według Pana, to cecha pozytywa czy nie, bo nie wiem, czy chciał mnie Pan skarcić czy pochwalić? Dla mnie osobiście nie ma ona żadnego znaczenia.
T.W. / 83.31.62.* / 2006-03-01 14:59
Już nie jeden zakład pracy upadł "na życzenie" Związków Zawodowych. Czy ten będzie następny?
Nawet w interesie pasożyta nie jest zabijanie organizmu żywiciela. Czy ci ludzie nie rozumieją, że jadą dokładnie na tym samym wózku co pracodawca?
Nigdy nie miałem problemu by pracować w soboty, a gdy była potrzeba nawet w niedziele, tym bardziej, że dzień wolny może być odebrany lub opłacony.
To idiotyzm głosić gromkie "NIE" tylo dla zasady!
IPI / 195.117.38.* / 2006-03-01 14:47
Bardzo powierzchowny artykuł poruszający ważne sprawy. Dużo mocnych słów "ciemnota, spacyfikować", dużo wątków i naprawdę żadnych konkretnych przemyśleń ani zajęcia stanowiska. Biorąc się za takie tematy trzeba coś z siebie dać, Pani Joasiu.
jurgoluk / 80.68.236.* / 2006-03-01 14:51
Te IPI. Ale to jest felieton, czyli komentarz. A nie tekst informacyjny, czy raport.
Floyd / 2006-03-01 20:27 / Tysiącznik na forum
Te jurgoluk. Naucz się pisać.
Andre / 212.244.100.* / 2006-03-01 14:26
Fabryka często pracują 7 dni w tygodniu 24 godz na dobę ! Rozwiązanie polega na tym by zatrudnić dość ludzi by nikt nie musiał pracować więcej niż ustawowa norma i ustawić z góry harmonagram by każdy wiedział czy w weekend za miesiąc ma wolne czy nie. Spadnie bezrobocie i koszty wynagrodzeń, bo po co przepłacać za nadgodziny ..
Bernard / 83.30.63.* / 2006-03-07 20:21
Andre poruszyłeś główny wątek problemu. Nowoczesne stanowiska pracy kosztują nieraz miliony euro i jeżeli taka inwestycja nie pracuje 7 dni w tygodniu 24 godziny na dobę to nigdy się nie zwróci, bo wcześniej zestarzeje się i przestanie być konkurencyjna. Z skąpej argumentacji autorów postów wynika, że większość dyskutantów w powyższym temacie myśli, że miejsce pracy to biurko i komputer lub tokarka uniwersalna z czasów Gierka za kilkadziesiąt tysięcy złotych, więc chcieliby nakazać pracodawcom, aby jak chcą więcej produkować to powinni rozbudować hale i biurowce oraz kupić więcej tokarek i więcej komputerów i wtedy zatrudnić następnych pracowników, ale tylko od poniedziałku do piątku i tylko od 7-15 a przez resztę dnia i w sobotę i niedzielę zatrudnić ochroniarzy do pilnowania tego majątku to znów będzie więcej miejsc pracy. Takie niestety prymitywne myślenie dominuje u nastawionych roszczeniowo "homo sowietikus"
Wynika to prawdopodobnie z tego, że wiedza o konieczności zwrotu zainwestowanego kapitału i umiejętność liczenia ROA i ROE jest w polskim społeczeństwie nader nikła a każdy pracodawca to pogardzany w PRL "prywaciarz" Smutne, ale dyskusja z tymi, którzy nie wiedzą, o czym jest mowa nie jest możliwa bez narażania się na agresywne potraktowanie gdyż ludzie najbardziej boją się tego, czego nie znają. Nie biorą pod uwagę i tego, że gdy następuje chwilowy wzrost popytu należy zwiększyć produkcję natychmiast a w Polsce zanim uzyskano by zezwolenie na rozbudowę zakładu gdyby to było opłacalne to przewlekłość działania urzędów spowoduje, że zanim nowe miejsca pracy powstaną popyt na wyroby się skończy i zamiast przyjmować trzeba będzie zwalniać. Zjawisko takiej postawy działaczy związkowych w Polsce pokazuje, że tak naprawdę związki potrafią solidarnie tylko bronić tych, którzy juz mają pracę i niezłe zarobki. Solidarność występuje, więc tylko w grupie broniącej swojego interesu i jest to solidarność skierowana przeciw wszystkim innym i przeciw tym, którzy są bezrobotni. Działacze związkowi maja pełne frazesów usta o bezrobociu, ale tylko po to, aby straszyć swoich pracujących członków natomiast żadnej solidarności z tymi, którzy są bez pracy nie realizuje się, bo to wymagałoby ustępstw ze swoich przywilejów. Zamiast tego jest żądanie, aby pracodawca wyłożył więcej milionów i więcej dawał zarobić. Oczywiście to nie wyczerpuje całej złożoności problemu, bo gdy pracodawca jest ewidentnym wyzyskiwaczem jak pokazuje to przykład „Biedronki” to związki są niezastąpione, ale tam ich akurat nie było, bo tam bycie działaczem związkowym nie jest synekurą jak w spółkach skarbu państwa i sprywatyzowanych byłych państwowych zakładach z wieloletnimi pakietami socjalnymi zdobytymi podczas procesu prywatyzacji.
Marqus / 212.244.249.* / 2006-03-01 10:24
najważniejsza część artykułu :" Związki zawodowe bronią praw pracowniczych, związki zawodowe nie muszą się wczuwać w sytuacje pracodawców, nie są ich księgowymi. Są przedstawicielami załogi " Co to dokładnie oznacza ? że związki zawodowe swoimi działaniami blokują wejście na rynek nowych pracowników.
Marqus / 212.244.249.* / 2006-03-02 18:19
skoro głąbie nie rozumiesz to znaczy że nie do ciebie to było
abel / 83.238.240.* / 2006-03-03 11:05
bo to zrozumie tylko związkowiec
Pracodawca / 83.31.112.* / 2006-03-01 08:53
Owszem, dużo racji w tym jest. Ale pani Joanna nie napisała, że w zamian za pracę w soboty, ludzie dostaną możliwość niepracowania w inny dzień tygodnia. Do tej pory też pracują w soboty, ale w godzinach nadliczbowych, czyli za większą kasę. I nie o "rodzinność" i wypoczynek tu chodzi, tylko o pieniądze! Bronię pracodawcy, bo przecież mamy kapitalizm i on ma obowiązek myśleć ekonomicznie, bo CELEM KAZDEJ DZIAŁALNOŚĆI GOSPODARCZEJ JEST MAKSYMALIZACJA ZYSKU!

PS. Jak się związkowcy nie dogadają, to na działalność pro-rodzinną będą mieli całe 7 dni w tygodniu.
RH+ / 83.238.240.* / 2006-03-02 11:46
każda strona ma swoje cele ,a ty widzisz tylko pracodawcę?A te wolne dni to odbierzesz pod warunkiem ze jest wystarczająca ilość pracowników,bo jak jest ludzi "na styk" to możesz tylko o tym pomarzyć!
Wapniak / 83.28.100.* / 2006-03-01 18:15
A może w tej kwestii zasięgnąć rady naszego noblisty, co?... Tylko o co on walczył?...
Wiadomo było od zawsze, że, tu cytuję: ..." CELEM KAZDEJ DZIAŁALNOŚĆI GOSPODARCZEJ JEST MAKSYMALIZACJA ZYSKU!"... czy tylko bez względu na jego społeczne koszty? Tak pojęta ekonomia czy to się komuś podoba czy nie, musi mieć swój koniec. Szkoda tylko, że rachunek prędzej czy później zapłaci większość, jak zwykle do tąd bywało.
Wszystkie moim zdaniem, dysputy o wskaźnikach, kosztach pracy, podatkach w dół czy w górę mają się nijak do wolnego /pseudo/ rynku, opanowywanego coraz bardziej przez wielki kapitał i jego bolszewicką /pardon, powtarzam się/ globalizację. W państwie słabym, skłóconym i podatnym na obcą propagandę tym bardziej, demokracja w polskim wydaniu, napewno tylko ją idealnie wspiera.
Aby poprawić i naprawić gospodarkę trzeba mieć silny i stabilny rząd. Trzeba mieć własny kapitał i walczyć bezwględnie o jego wzrost. Trzeba dbać o własne, rodzime środki produkcji a nie sprzedawać/prywatyzować/ jak dotąd i przejadać zyski. Trzeba dbać o możliwości rozwoju własnej bazy produkcyjno-handlowo-finasowej, aby mieć wpływ na tworzenie rynku pracy a zarazem zmniejszenie panującego bezrobocia. Brak panowania nad całą sferą socjalną też niczym dobrym się zakończyć nie może, o czym hura ekonomiści wiedzieć powinni. Związki?... I tak, ich to początek smutnego końca... Być może się mylę...Oby!
real / 81.219.244.* / 2006-03-02 20:21
Szanowny Panie Wapniak.
Apeluję do pana i do innych, o czytanie swoich wypowiedzi i o posługiwanie się LOGIKĄ, przy ich konstruowaniu!!!!
Oto przykład „”....Wiadomo było od zawsze, że, tu cytuję: ..." CELEM KAZDEJ DZIAŁALNOŚĆI GOSPODARCZEJ JEST MAKSYMALIZACJA ZYSKU!"... czy tylko bez względu na jego społeczne koszty? Tak pojęta ekonomia czy to się komuś podoba czy nie, musi mieć swój koniec.””, to teza, a oto jej ZAPRZECZENIE „”......Aby poprawić i naprawić gospodarkę trzeba mieć silny i stabilny rząd. Trzeba mieć własny kapitał i walczyć bezwględnie o jego wzrost.”””.
Panie Wapniak, jeśli jak pan twierdzi maksymalizacja zysku MUSI SIĘ SKOŃCZYĆ, to proszę napisać, jak się to ma do kolejnego pańskiego stwierdzenia, że trzeba walczyć BEZWZGLĘDNIE o wzrost rodzimego kapitału?? Przecież, jeśli firmy nie będą maksymalizowały swoich zysków, to NIGDY nie będą miały swojego KAPITAŁU!!
Chyba faktycznie pan się tu myli.
Robi / 213.17.140.* / 2006-03-01 10:59
Celem każdej działalności gospodarczej jest przetrwanie i rozwój w konkurencyjnym otoczeniu - a nie zysk.
Natomiast związki w Bielsku same strzelają sobie gola. Więcej pracowników w Fiacie to mniej wykwalifikowanych bezrobotnych za bramą. To większe szanse skutecznej negocjacji umów zbiorowych z pracodawcą. Mniej bezrobocia to również lepsza pozycja przetargowa dla osób pracujących i bezrobotnych na terenie Bielska i okolicy.
Być może diabeł tkwi w szczegółach - których nie znamy.
anty / 83.25.221.* / 2006-03-04 19:51
czyli co budowac, budowac, budowac-no fajna teoria, faktycznie ucza takich bzdur na makroekonomii ale ma to sie nijak do sensu. bo to socjalizm budowal dla budowania socjalistycznej ojczyzny i imie wyzszych wartosci i w pogardzie dla zysku
A celem zarowno kapitalu (akcjonariuszy) jak i zwyklych pracownikow jest pozyskiwanie korzysci z zainwestowanego kapitalu (odpowiednio majatek i czas/srodki zainwestowane w nauke zawodu)-czyli zysk.
Zysk to nagroda za prace swoja lub wykonana przez kogos innego (np spadkodawce, ktyrych podarowal kase lub akcje).
real / 81.219.244.* / 2006-03-01 15:53
Szanowny Panie Robi.
Cały tekst OK, z wyjątkiem pierwszego zdania, które jest NIELOGICZNE.
Jeśli bowiem firma NIE MA ZYSKU, to nie może się rozwijać, a co za tym idzie - NIE PRZETRWA!!!
Ponieważ rozwój możliwy jest do sfinansowania TYLKO z zysku. Stratą niestety, rozwoju finansować nie można.
RH+ / 83.238.240.* / 2006-03-02 11:51
real ,ale zysk można ustanowić na jakimś określonym poziomie, a nie maksymalizować go za wszelką cenę! A nieraz żeby przetrwać trzeba "ciągnąc" na minimalnym zysku!
George / 83.25.252.* / 2006-03-02 13:27
A jaki to ma być poziom? Może Pan podać konkretną wartość?
anty / 83.25.221.* / 2006-03-04 19:54
Proste-wyzszy niz w banku i wyzszy niz inflacja-inaczej lepiej wszystko sprzedac i wsadzic w obligacje-niech ZYSK wypracowuja ci co wiedza jak to zrobic a potrzebuja kupic kapital
RH+ / 83.238.240.* / 2006-03-02 14:54
a jaki jest twoim zdaniem "godziwy zarobek " gwarantowany konstytucją?
George / 83.25.252.* / 2006-03-02 16:06
Przepraszam, ale konstutucja coś takiego gwarantuje? Przyznaję, że nie słyszałem. Ale jak już jesteśmy przy pojęciu "godziwy zarobek" - co to takiego jest?
adam m. / 83.238.240.* / 2006-03-03 11:27
Szacowny Panie Georg! Rozdział KP:podstawowe zasady prawa pracy:art.13.:Prawo do godziwego wynagradzania:"pracownik ma prawo do godziwego wynagradzania za pracę".Wydaje mi się że Pan RH+ nie tak bo końca konfabuluje,jak Pan to sugeruje.Mniemam że ten Pan jest dobrym i sumiennym pracownikiem słabo wynagradzanym za wykonywane obowiązki i stąd jego rozgoryczenie ? agresja? w postach. Pan też powinien trochę krytyczniej spojrzeć na to co dzieje sie na rynku pracy,bo zazwyczaj prawda leży po środku,a Pan jak widzę jest gorącym zwolennikiem "polskiego kapitalizmu".Pozdrawiam Adam M.
George / 83.25.221.* / 2006-03-04 13:32
Szanowny Panie Adamie, dziękuję za uwagi. Wbrew temu co Pan sądzi nie jestem zwolennikiem polskiego kapitalizmu, tylko kapitalizmu w liberalnym wydaniu. Ten w Polsce to jego karykatura, jakaś absurdalna mieszanka socjalizmu, biznesowo-politycznego układu i związkowego szantażu. Nie wiem dlaczego system gospodarczy w naszym kraju w ogóle nazywa się kapitalizmem? Próba poprawy swojego losu w sposób proponowany przez związki zawodowe to samobójstwo. Jak już pisałem: górnicy dostaną wcześniejsze emrytury, energetycy gwarancje zatrudnienia i wysokie pensje, pocztowcy podobnie, rolnicy dostają dotacje itd..Ale za to wszystko zapłacimy my wszyscy, również Pan RH+. Juz teraz mamy absurdalnie drogie telefony, za cukier płacimy trzy razy tyle i powinniśmy, na jedzenie wydajemy praktycznie całą pensję. Skąd się to bierze i jaka jest w tym rola związków zawodowych? Pozdrawiam i ja.
real / 81.219.244.* / 2006-03-02 18:47
Szanowny Panie George, pan RH+ swój termin „godziwy zarobek” wywodzi jak mniemam z okresu PRL. To wtedy obowiązywała definicja godziwego zarobku - „czy się stoi czy się leży, dwa patole się należy”.
Dla niewtajemniczonych podaję tłumaczenie słowa „patole” – to potoczne określenie słowa tysiąc, 1 tysiąc = 1 patol, 2 tysiace = 2 patole. Niemniej takie wielkości monetarne (tysiace) były w obiegu jeszcze za Gomułki i w okresie wczesnego Gierka.
W późniejszym okresie gierkowskiego dobrobytu, słowem „patol” określało się już 1 milion zł, a każdy robotnik w Polsce był milionerem wielokrotnym i to co miesiąc, bo zarabiał tych milionów po kilka lub kilkanaście.
RH+ / 83.238.240.* / 2006-03-04 21:27
real.przeczytałeś już przytoczony tu w komentarzach stosowny art. kodeksu pracy(bynajmniej nie z okresu PRL) odnośnie godziwego zrobku? W dalszej jego częsci podane są odpowiednie nrr.ustaw dotyczące tego tematu.
Marek53 / 83.24.34.* / 2006-03-02 23:37
Szanowny Panie,
Mniemam nie oznacza wiem . Uprawia Pan naukę zwaną mniemanologią stosowaną.

"godzien jest robotnik zapłaty swojej" pochodzi z 1. Listu do Tymoteusza, Biblia.
real / 81.219.244.* / 2006-03-03 19:19
Dobrze, że pan M53, od czasu do czasu coś ciekawego napisze.
Tak jest i tym razem, gdyby nie pan M53, to pewnie nikt by nie wiedział (no bo kto ma tak przenikliwy umysł), że w IV RP, wysokość płacy w gospodarce będzie ustalana wedle Listu do Tymoteusza.
Brawo, pomysł godny obecnego rządu.
Rozwijając pański pomysł, proponuję ministrowi Ziobro i Dornowi, aby zastąpić Kodeks Cywilny i Kodeks Karny przez 10 Przykazań Bożych. Choć tutaj pewnie będzie potrzebna mała modyfikacja i rozszerzenie o jedno dodatkowe przykazanie - "" czcij braci bliźniaków swoich, jak nie chcesz mieć przechlapane na tym łez padole "".
Brawo panie Marku, może pan śmiało wystąpić z tym pomysłem w konkursie ""głupota roku"". Miejsce na pudle, murowane.
anty / 83.25.221.* / 2006-03-04 20:03
tu troche przeginasz, bo w rzeczywistosci stosowanie 10 przykazan, jako 10 bardzo prostych praw jest podstawa wszelkiej etyki i faktycznie gdyby tylko to stosowac KC i KK nie bylyby potrzebne.
Tak samo zreszta byloby w fabrykach-proste i dobrze zrozumiane Nie kradnij zalatwiloby relacje Klient - Dostawca i mowie tu zarowno o kliencie zewnetrznym jak i wewnetrznym.
10 przykazan jes po prostu oparte na zdrowym rozsadku i takie powinny byc takze nasze prawe. Liberalizm w gospodarce jest do tego zdroworozsadkowego modelu 10 przykazan najblizszy i trudno sie dziwic skoro powstal w purytanskim srodowisku.
real / 81.219.244.* / 2006-03-04 20:42
Niestety panie anty, życie od czasów Mojżesza nieco się skomplikowało, i 10 przykazań już nie wystarczy do regulacji obecnej rzeczywistości (ani nawet 11).
Jak się niestety okazuje, już nawet niewielu katolików stosuje się do nich, a pan by chciał, aby przykazania funkcjonowały w gospodarce?
Pomysłowość ludzka nie zna granic. Jestem pod wrażeniem.
Bernard / 83.30.119.* / 2006-03-02 20:27
Pojęcie godziwego wynagrodzenia za pracę opisał w swojej encyklice Jan Paweł II już w 1996 roku.
Nie pamiętam dosłownie, ale sens był taki: "Nie godzi się, aby pracodawca wynagradzał pracownika niewspółmiernie mało do wartości produktów lub usług, które pozyskuje dzięki jego pracy. "Płaca Godziwa" powinna nie tylko zaspokajać podstawowe potrzeby egzystencjalne pracowników jak mieszkanie, jedzenie i ubranie, ale również powinna pozwolić im na rozwój swojej osobowości przez udział w kulturze, rozwój swoich zainteresowań i kształcenie się do pełniejszego udziału w życiu publicznym. Nie godzi się, aby pracownik, którego miesięczny owoc pracy pracodawca sprzedaje z zyskiem 10tyś. Otrzymywał 1 tysiąc wypłaty. Ale godziwość wynagrodzenia ma również swój wymiar drugostronny. Nie godzi się również, aby pracownik, którego owoce pracy miesięcznej można sprzedać, co najwyżej za 1000zł domagał się od pracodawcy stosując nawet przemoc 3 tysięcy wypłaty. Tu kończę próbę odtworzenia z pamięci definicji GODZIWEJ PŁACY WG JP2 i dopowiadam od siebie znane przykłady polskie jak: strajki okupacyjne połączone z wywożeniem na taczkach, pobiciem i rozszarpaniem ubrania, zamurowanie pracodawcy w gabinecie. A porównajcie sobie sprzedaż roczną np. huty Jedność w Siemianowicach i innych zakładów znanych z głośnych protestów pracowniczych w czołowych ostojach związkowych z ich stratą bilansową i funduszem płac. W 95% wielkich przedsiębiorstw państwowych, które generowały przez lata wielomilionowe straty nie płaciły składek na ZUS i otrzymywały dotacje z budżetu wynagrodzenia były wyższe od przeciętnej płacy krajowej. To był i jest nadal największy hamulec rozwoju gospodarki i przyczyna bezrobocia, bo podatki idą na fundowanie nieefektywnym gospodarczo branżom ponadprzeciętnych płac lub teraz luksusowych emerytur po przepracowaniu 25 lat wraz z szkołą zawodową zamiast na inwestycje w nowoczesne wysoko wydajne nowe miejsca pracy.
George / 83.25.252.* / 2006-03-03 07:26
Drogi Panie Bernardzie, dziękuję za stosowne przypomnienie i ciekawą wypowiedź. Faktycznie Ojciec Święty sformułował pojęcie godziwej płacy i ogólnie godności człowieka, podnosząc je do rangi zasad naszej cywilizacji chrześcijańskiej. Według mnie jednak definicje Ojca Świętego mają charakter postulatów etycznych, których nie da się jednoznacznie opisać ani skodyfikować, jak chcieliby niektórzy, ale które tworzą powien klimat społeczny i czasami umożliwiją ocenę pewnych zachowań ludzkich. Nie zapominajmy jednak, że często postawy, których dobry chrześcijanin powinien się wystrzegać rodzą jak najbardziej pozytywne skutki. Mam kilku znajomych, tzw. kapitalistów, dla których bogacenie się stanowi credo ich życia. Harują od rana do wieczora, często w niedzielę, cały czas zastanawiają się jak by tu zarobić więcej. Dzięki ich determinacji i woli pomnażania bogactwa wielu ludzi ma pracę i perspektywy. Czy mogliby płacić pracownikom więcej? Pewnie tak, jednak skutkiem tego inni, którzy teraz pracują musieliby szukać swojejgo miejsca w kolejce po zasiłek.
anty / 83.25.221.* / 2006-03-04 20:09
co do tych"postulatow etycznych, ktorych sie nie da opisac to sie nie zgodze" .
japonczycy w toyocie wypracowali pojecie wartosci dodanej i skupili sie na jej scislym okreslaniu i doskonaleniu na kazdym stanowisku pracy, dzieki temu mozliwy stal sie do wyliczenia wklad kazdej osoby w wartosc dodana lub czynnosci niezbedne niedodajace wartosci.
tu lezy podstawa do oceny przydatnosci i wartosci pracy i naleznego udzialu w dobrobycie
ewka / 149.156.233.* / 2006-03-02 18:46
Po przeczytaniu postów pana RH+ i jego dyskusji, stwierdzam, że jest temu człowiekowi potrzebna transfuzja na rozjaśnienie szarych komórek.
RH+ / 83.238.240.* / 2006-03-03 10:38
tobie kobieto żadna transfuzja nie pomoże ,nawet samych szarych komórek! Może pomogłoby zatrudnienie w znanym hipermarkecie za 500 pln. (niby 3/4 etatu,ale po 10 h dziennie)z pampersem w majtkach na stanowisku kasjerki ,przez powiedzmy-rok czasu!
George / 83.25.221.* / 2006-03-04 13:41
Co Pan tak chce wszystkich zatrudniać w supermarkecie? To chyba jakaś obsesja.
ewka / 149.156.233.* / 2006-03-03 19:12
nikt nie pracuje cały rok w jednym pampersie. Chyba ogarnęła pana frustracja. Na to jednak rzeczywiście nie jest potrzebna trnsfuzja. Tu jest potrzebna PZP - mądralo.
Robi / 213.17.140.* / 2006-03-01 16:52
W długim okresie wszystko się zgadza. Wygląda na to że palnąłem głupstwo. Jednak w krótkim okresie czasu ważniejsze od zysku bywają inwestycje lub szybkie upłynnienie towaru. Ale to wie każdy kto płynął "pod wodą" na krótki dystans - np. żeby wyczyścić magazyny.
A tak na marginesie - ile jest w Polsce małych i mikro firm które żyją z generowania kosztów a nie zysków.... :)
real / 81.219.244.* / 2006-03-02 17:59
Szanowny Panie Robi.
To co pan napisał na marginesie, to jest nic innego, jak UKRYWANIE ZYSKU w kosztach, co nie zmienia sensu mojej wypowiedzi, że aby takie „koszty” generować, to musi być zysk na ich pokrycie (różnica między przychodem, a kosztem – w tym przypadku, stałym). Jeśli bowiem pański przychód nie pokryje kosztów stałych ani teraz, ani w najbliższej przyszłości, to nie wyobrażam sobie, aby w takiej sytuacji przedsiębiorca generował dodatkowe koszty zmienne – bo PO CO?? Chyba tylko w celu powiększenia straty.
I jeszcze jedno, też na marginesie, odnosząc się do pańskiej definicji (.....Celem każdej działalności gospodarczej jest przetrwanie i rozwój w konkurencyjnym otoczeniu - a nie zysk.), to ....czyszczenie magazynów nie jest (chyba) CELEM firmy, nawet celem krótkoterminowym. Czyszczenie magazynów, można nazwać naprawą własnych błędów przedsiębiorcy w planowaniu, ewentualnie naprawą błędu pracownika. Tak czy siak, naprawę błędów w zarządzaniu firmą nie można nazywać celem, no chyba, że ktoś zakłada firmę, w CELU popełniania błędów i ich naprawy. Jeśli tak, to faktycznie, pańska definicja ma sens.
Marqus / 212.244.249.* / 2006-03-01 17:40
to ostatnie jest prawdą w sensie księgowym , bo socjalizm to taki dziwny ustrój, w którym koszt to zysk !!! Po co wykazywać zysk skoro od razu trzeba zapłacić od niego podatek ??? Lepiej kupić "wszystko na firmę" co dokładnie dotyczy małych firm.
Marqus / 212.244.249.* / 2006-03-01 12:56
co to za teorie rodem z WUMLu ?? Ty chyba piszesz o hobby a nie o biznesie, u którego podstawy zawsze jest zysk. Można oczywiście prawić farmazony o pomocy bliźnim , ale właśnie najlepiej im pomagamy spełniając ich potrzeby i żyjąc z tego. PS Jak można przetrwać bez zysku ?
fragi / 80.54.250.* / 2006-03-01 10:45
Dobry nick sobie wybrałeś, ale lepszy byłby "krwiopijca". "Możliwość niepracowania w inny dzień tygodnia" czyli w tym zakładzie byłyby wolne np. poniedziałki czy środy ? To bezsens. Jasne jest, że pracodawca chce zapedzić ludzi do pracy w 6 dni tygodnia za marne grosze a sam opływać w niewyobrażalne fortuny. Dobrze, że są choć marne resztki związków zawodowych. Jak chce niech sobie przenosi zakład do Brazylii. Droga wolna. Nie masz chyba wątpliwości, że gdyby się to opłacało to już dawno przeniósłby, a utrzymuje fabrykę w Polsce bo lubi polaków.
M / 212.76.37.* / 2006-03-01 11:19
"Jak chce niech sobie przenosi zakład do Brazylii."
Ciekawe czy pracownicy z Bielska też są tego samego zdania. Wrzucisz tę swoją głupią dumę do garnka? Zapłacisz nią za przedszkole dziecka? To ja mówię, że niech Twój pracodawca przenosi swoją firmą na Słowację, bo tam niższe podatki, a co droga wolna, przecież nie płaci Ci dlatego, że Cię lubi.
DA / 195.225.68.* / 2006-03-01 21:50
Tendencja w europie to skracanie dnia pracy z 8 do 7 godzin dziennie. Więc propozycja włochów nie jest z tym zgodna. Czyżby Polska leżała w Afryce, a Polacy jawili się niewolnikami?
Zgadzam się z M. Jeśli firmie nie odpowiadaja warunki makroekonomiczne, to niech szuka korzystniejszych dla siebie. Nawet na Marsie może przecież...
Bernard / 83.30.119.* / 2006-03-02 17:13
DA i M a czy pomyśleliście, że 3 miliony bezrobotnych Polaków zostanie tu w Posce. To są nasi sąsiedzi koledzy ze szkoły i parafianie, którym co niedziela przekazujemy w kościele znak pokoju. Czy Tym ludziom i ich rodzinom ich dzieciom z którymi chodzą do tej samej szkoły Wasze dzieci również proponujesz przeniesienie się na Marsa ?
ewka / 149.156.233.* / 2006-03-02 18:59
W tym kraju długo jeszcze do niczego dobrego nie dojdzie. Nasze społeczeństwo nie rozumie, że aby nasze dzieci miały lepiej, to my musimy mieć trochę gorzej. Większość ludzi chce mieć dużo wolnego i dużo pieniędzy. Bo na zachodzie tak jest i już. A ekonomia? A co to w ogóle jest? Na pewno wymyślił to "coś" jakiś bogaty burżuj, żeby zgnębić spokojnych, odpoczywających nierobów.
hela / 83.238.240.* / 2006-03-03 11:34
już to przerabialiśmy, w 1980 niektórzy mówili tak samo i jak narazie po 26 latach nadal jest mi gorzej a moim dzieciom w cale nie będzie lepiej bo będą musiały długo spłacać zaciągnięte w tym okresie kredyty i pożyczki!
George / 83.25.221.* / 2006-03-04 14:00
A dlaczego tak jest? Bo od 17 lat jako spłeczeństwo udzialamy politycznego kredytu zaufania socjalistom mniej lub bardziej czerownym. A ci jak wiadomo, w imię dobra ludzkości są gotowi tą ludzkość pogrążyć. I pogrążają. Nasz dług przekroczył już 500 mld złotych, jeśli chodzi o dochód na głowę to prześcignęły nas już Estonia, Litwa i Łotwa, rozwijamy się w tempie symbolicznym i widoków na poprawę nie widać, rozrzutność kolejnych rządów i marnotrawstwo publicznych pieniędzy nie mają sobie równych w Europie, jak pamiętam nasz dochód na głowe w 2004 czy 2003 roku to 4,8 tys Euro, przy średniej w UE na poziomie 22 tys. Spójrzmy prawdzie w oczy. Nigdy tak na dobrą sprawę nie zdobyliśmy się na odwagę, aby dokonać rzezcywistej rewolucji w naszym państwie. Ta z 1989 to była taka pozorowana operacja, której celem miało być dokoptowanie do układu władzy pewnych grup z tzw. opzycji, przy zachowaniu socjalistycznego modelu organizacji społecznej i politycznej. Mamy to, na co zasłużyliśmy.
ola / 83.238.240.* / 2006-03-03 11:33
już to przerabialiśmy, w 1980 niektórzy mówili tak samo i jak narazie po 26 latach nadal jest mi gorzej a moim dzieciom w cale nie będzie lepiej bo będą musiały długo spłacać zaciągnięte w tym okresie kredyty i pożyczki!
ola / 83.238.240.* / 2006-03-03 11:32
już to przerabialiśmy, w 1980 niektórzy mówili tak samo i jak narazie po 26 latach nadal jest mi gorzej a moim dzieciom w cale nie będzie lepiej bo będą musiały długo spłacać zaciągnięte w tym okresie kredyty i pożyczki!
ewka / 149.156.233.* / 2006-03-03 19:14
o rany, moje ty biedactwo, strasznie cię dopadło.

Najnowsze wpisy