Euler Hermes: CEE poradzi sobie z kryzysem lepiej niż inne rynki wschodzące
Kraje Europy Środkowej (CEE) są regionem, który powinien lepiej poradzić sobie ze wstrząsem gospodarczym, niż inne rynki wschodzące, ocenia Euler Hermes. Eksperci przewidują spadek PKB o 1,7% w regionie, przy założeniu, że środki podjęte do walki z pandemią i ograniczające tym samym aktywność gospodarczą będą trwały tylko 1 miesiąc.
"Warto zaznaczyć, iż kraje Europy Środkowej są (jako cała grupa) obecnie w lepszej sytuacji wyjściowej, niż miało to miejsce w czasie kryzysu lat 2007-2008. Pomimo tego, iż operacje na stopach procentowych są utrudnione (gdyż znajdują się znacznie poniżej stóp inflacji), to najsilniejsze gospodarki regionu mają pole manewru w polityce fiskalnej i ogłosiły pierwsze wersje planów pobudzenia swoich gospodarek" - czytamy w materiale.
Eksperci oceniają, że działania fiskalne Czech i Polski są wystarczający, aby poradzić sobie z oddziaływaniem połączonych szoków Covid-19 na handel i finansowanie, a także dwumiesięczny okres stosowania środków ograniczających rozprzestrzenianie epidemii.
"Tym niemniej ich finansowanie na rynkach międzynarodowych może okazać się trudne - zaczął się już odpływ kapitału i wzrosły spready, w konsekwencji Narodowy Bank Polski (a także m.in. banki centralne Rumunii i Chorwacji) już zaczęły skupować obligacje państwowe (czyli luzowanie ilościowe), a kolejne kraje pójdą w ich ślady. Stwarza to ryzyko negatywnych efektów drugiej rundy - gwałtowny wzrost inflacji w 2021 i wycofanie się banków centralnych z poluzowania polityki pieniężnej" - wskazał Euler Hermes.
Jednakże eksperci wskazują na ryzyko przekształcenia kryzysu płynności w kryzys zadłużeniowy. Jest to zagrożenie dla gospodarek o największych potrzebach pożyczkowych, w tym Polski.
"Nie można wykluczyć fali niespłacania zobowiązań (państwowych i korporacyjnych) w szczytowym momencie kryzysu, lub w następujących po kryzysie miesiącach, a niektóre kraje są bardziej od innych narażone na ryzyko przymusowego skorzystania z pomocy finansowej MFW. Wydaje się, że wiele segmentów rynku twardej waluty rynków wschodzących wyczerpało się wbrew obligacjom korporacyjnym klasy inwestycyjnej denominowanym w USD i EUR. Nie korzystają one z banków centralnych (tak jak chociażby kraje strefy euro) jako nabywcy ostatniej szansy. Wraz ze wzrostem potrzeb finansowych w obliczu wpływu kryzysu gospodarczego dostęp emitentów z rynków wschodzących do rynków międzynarodowych wygląda więc bardzo niepewnie" - ocenia Euler Hermes.