Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

GPW nadrabia stracony dystans

0
Podziel się:

W USA, po neutralnej, lekko spadkowej na szerokim rynku sesji, można było we wtorek oczekiwać bardzo spokojnego handlu.

GPW nadrabia stracony dystans

Ciągle czekano na wynik posiedzenia FOMC i na szczyt G-20, a kalendarium było prawie puste. Owszem Federal Housing Finance Agency (FHFA) opublikował raport o cenach domów, z którego wynikało, że ceny w lipcu wzrosły w stosunku do czerwca mniej niż oczekiwano (0,3 proc.), ale jednak wzrosły. To nie miało znaczenie dla giełdowych graczy.

Dla rynku akcji największe znaczenie miały wzrosty cen surowców. Podnosiły ceny akcji w sektorze surowcowym, a poza tym ogólnie poprawiały nastroje. Gracze nadal przecież (błędnie) zakładają, że wyższe ceny wynikają z wyższego popytu na surowce. Tak nie jest - to fundusze prowadzą ceny surowców na północ. Pojawiało się też dużo informacji o spółkach. Część była pozytywna, część negatywna, ale te pozytywne miały większe znaczenie. Bank of America podniósł prognozę zysku dla JP Morgan Chase, Citigroup zalecił kupno Macy's, a Credit Suisse podniósł rekomendację dla Hewlett-Packard.

Indeksy giełdowe na początku sesji zachowywały się bardzo nerwowo, ale po dwóch godzinach handlu byki wygrały. Indeksy rosły - S&P więcej niż NASDAQ, bo w poniedziałek spadł - ale wzrosty były bardzo umiarkowane. Sesja była w zasadzie bez historii, a końcówka nie doprowadzała do przyśpieszenia tętna. Indeksy wzrosły nieznacznie i znowu nie miało to znaczenia prognostycznego.

Na GPW we wtorek stało się to, o czym pisałem we wtorkowym komentarzu. Już po poniedziałkowej sesji było widać, że jak tylko indeksy na świecie zaczną choć trochę odbijać to u nas WIG20 wypracuje solidną zwyżkę. Nasz rynek akcji był daleko z tyłu za większością innych, więc w dowolnej chwili można było oczekiwać ataku popytu. Teoretycznie szkodzić mogło to, że PKO BP notowany był bez prawa do dywidendy, co mogło odjąć od WIG20 około 10 pkt. Jednak banki tak mocno drożały, że nie dało się tego wpływu zauważyć. Można tylko powiedzieć, że gdyby nie ten element to WIG20 rósłby o około pół punktu procentowego mocniej. Nie było to jednak potrzebne do poprawy technicznego obrazu rynku. Indeksy od początku sesji rosły, a wzrost WIG20 już koło południa sięgnął czterech procent, a potem rósł nawet mocniej kończąc dzień pięcioprocentowym wzrostem.

Gracze nie zwracali uwagi na to, co dzieje się na innych rynkach, gdzie panował totalny i ostrożny spokój. Można zapytać, co się takiego stało, że popyt uderzył z tak dużą siłą? Pewnie nic oprócz tego, że wrześniowa linia kontraktów już wygasła, a niedźwiedzie przestały wierzyć w złą famę września. Poza tym nie wykluczam, że większość funduszy zgromadziła już kapitały potrzebne do kupna PGE i nowej emisji PKO BP. Być może również zagraniczna część tych kapitałów została tymczasowo (w oczekiwaniu na oferty) wykorzystana na rynku wtórnym. Generalnie można powiedzieć, że po prostu nadrabialiśmy stracony czas. W końcu przecież podczas ostatnich tygodni byliśmy najgorszym rynkiem na świecie. Najważniejsze było to, że obrót był olbrzymi - największy od 10 października zeszłego roku. Tak duży obrót kolejny raz potwierdza, że kapitały zagraniczne u nas (od lutego) są obecne i nie uciekają. Ich cel jest wyżej.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)