Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

GPW rozsądniejsza niż giełdy amerykańskie

0
Podziel się:

Gracze amerykańscy podobnie jak ich europejscy koledzy, wydawali się nie widzieć we wtorek żadnych zagrożeń. Starali się nie słyszeć tego, co mówili im Alan Greenspan, były szef Fed, znany inwestor George Soros i Mervyn King szef Banku Anglii.

GPW rozsądniejsza niż giełdy amerykańskie

*Gracze amerykańscy podobnie jak ich europejscy koledzy, wydawali się nie widzieć we wtorek żadnych zagrożeń. Starali się nie słyszeć tego, co mówili im Alan Greenspan, były szef Fed, znany inwestor George Soros i Mervyn King szef Banku Anglii. *

We wtorek od rana złoty wzmacniał się do obu głównych walut reagując na atak kursu EUR/USD na szczyt wszech czasów. Nic więcej na ten temat powiedzieć nie można.

Kurs USD/PLN ustanowił nowy rekord 11 - lecia, a EUR/PLN zbliżył się do minimum z października. Dzisiaj kierunek kursów walutowych zostanie ustalony po publikacji (14.30) amerykańskich danych o wydajność pracy i jej kosztach. Cokolwiek by się jednak nie stało to trend się nie zmieni.

GPW rozpoczęła wtorkową sesję nieśmiałym wzrostem indeksów. Była to prosta reakcja na zakończenie naszej i amerykańskiej sesji w poniedziałek i neutralne zachowanie pozostałych rynków europejskich.

Nadal aktywność była niewielka, a kierunek nadawały zlecenia koszykowe. W zasadzie od początku sesji indeksy osuwały się, ale widać było, że polowanie na odbicie w USA podtrzymuje nadzieję na wzrosty. Wystarczyło, że po południu indeksy na rozwiniętych giełdach europejskich ruszyły na północ, żeby i u nas pojawił się popyt.

Liderami były KGHM i banki (te ostatnie podobnie zresztą jak podczas sesji poniedziałkowej). Słabo zachowywał się przez całą sesję MWIG40.

Co potrafią zlecenia koszykowe zobaczyliśmy tuż przed 15.00, kiedy to w ciągu paru minut WIG20 spadł z poziomu + 0,7 procent do zamknięcia sesji poniedziałkowej.

Żadnego poważnego powodu dla sprzedaży akcji w tym momencie nie było. Mały obrót zawsze grozi tego typu zmianami kierunków. Od tego czasu WIG20 znowu zaczął pełznąć na północ, ale bardzo szybko byki znowu zainkasowały ciosy podaży i poddały się. WIG i MWIG40 spadły, a WIG20 zakończył sesję neutralnie.

Nie ulega wątpliwości, że takie zachowanie w sytuacji ciągle wzmacniającego się złotego i gwałtownie drożejącej ropy było bardzie logiczne niż to, co pokazali Europejczycy, a tym bardziej to, co zaprezentowali Amerykanie. T

yle tylko, że logika nie zawsze (ostatnio wręcz rzadko) zapewnia wypracowanie zysku. Dlatego też nasz rynek nie wytrzyma długo w tej negatywnej postawie. Jeśli, nawet wbrew logice, indeksy na świecie będą rosły (prawdopodobieństwo wczoraj znacznie wzrosło) to nasze w końcu dołączą do trendu.

Dzisiaj raport kwartalne opublikuje BZ WBK. Jak pamiętamy rynek praktycznie zlekceważył bardzo dobry wynik BRE. Jeśli i tutaj zyski będą większe od oczekiwań, a nie odnotujemy znaczącego wzrostu kursu połączonego ze zwyżkami w całym sektorze bankowym to trzeba będzie za pewnik przyjąć, że dobre wyniki są już zawarte w cenach akcji, a to bardzo źle by rynkowi jako całości rokowało.

Generalnie mamy jednak podobny problem jak wszystkie rynki europejskie: czy iść amerykańską drogą z wtorkowej sesji, czy wręcz przeciwnie sprzedawać z powodu GM i ropy. Wynikiem powinien być podobnie jak w reszcie Europy paraliż. W końcówce sesji zadecyduje zachowanie rynku amerykańskiego (kontrakty) po publikacji danych makro.

Im droższa ropa tym lepiej dla akcji, czyli czysta groteska

Wtorek giełdy europejskie rozpoczęły neutralnym otwarciem. Posiadaczom akcji pomagał zwrot, którego dokonały indeksy amerykańskie w końcówce poniedziałkowej sesji, ale szkodził znowu rosnący kurs EUR/USD i drożejąca ropa.

Nieznacznie jedynie nastroje poprawiły dane makro. Okazało się (sygnalizowały to indeks PMI), że w październiku sektor usług w poszczególnych krajach europejskich i całej strefie euro rozwijał się nieco szybciej niż ego oczekiwano.

Drugi zestaw danych już taki dobry nie był. Okazało się, że sprzedaż detaliczna w strefie euro wzrosła mniej niż tego oczekiwano (0,3 proc.), a inflacja PPI szybciej niż to mówiły prognozy (0,4 proc.). Na szczęście nie były to duże różnice, ale kierunek jest niepokojący.

Spadły też zamówienia przemysłowe w Niemczech. To powinno było osłabić euro, a tymczasem właśnie wtedy kurs EUR/USD pobił rekord wszech czasów. Takie zachowanie rynku sygnalizowało jak bardzo negatywne są w stosunku do dolara rynkowe nastroje. Giełdowi inwestorzy jednak całkowicie zlekceważyli dane i zachowanie walut.

Po południu indeksy ruszyły na północ. Gracze polowali na odbicie w USA. Zamknięcie sesji w Europie przypadło jednak na moment, w którym rynek amerykański zachowywał się słabo, więc indeksy wzrosły jedynie nieznacznie.

Gracze amerykańscy podobnie jak ich europejscy koledzy, wydawali się nie widzieć we wtorek żadnych zagrożeń. Starali się nie słyszeć tego, co mówili im Alan Greenspan, były szef Fed, znany inwestor George Soros i Mervyn King szef Banku Anglii.

Ostrzegali oni, że upłynie jeszcze kilka miesięcy zanim poznamy pełny obraz strat wynikających z kryzysu na rynku kredytów hipotecznych. Twierdzili też, że kryzys ten spowolni gospodarkę amerykańską, a banki pokażą jeszcze większe straty. Nikt na to zdawał się nie reagować. Wręcz przeciwnie, wiele spółek w sektorze finansowym drożało, bo ... Goldman Sachs zaprzeczył pogłoskom mówiącym o tym, że niedługo poinformuje o dużych stratach. Nie zaszkodziło temu sektorowi nawet to, że nadal spadał kurs Citigroup (wynik obniżenia ratingu przez Bank of America Securities).

Mocno wzrost kursu EUR/USD (ustanowił nowy rekord wszech czasów) usiłowano uzasadnić oczekiwaniem na kolejną obniżkę stóp (mimo że FOMC dał sygnał, że na razie zakończył proces cięcia stóp), ale zaprzeczała tej tezie rosnąca rentowność obligacji amerykańskich. Po prostu nikt już nie lubi dolara.

To też powinno, chociaż przez chwilę, graczy na rynku akcji zaniepokoić, ale pomagało jedynie akcjom eksporterów. Niczego nie zmieniło wystąpienie Bena Bernanke, szefa Fed - nie odnosił się on w nim do problemów, które trapią rynek.

Kolejna przecena dolara doprowadziła do wzrostów cen surowców. Złoto zdrożało o 1,5 procent (już tylko 11 procent od szczytu wszech czasów z 1980 roku), miedź o nieco ponad procenta, ale klasą dla siebie była ropa. Ten ostatni surowiec zdrożał aż o prawie 3 procent zbliżając się do 97 USD za baryłkę.

Gracze są przekonani, że drożejąca ropa tak jak w ostatnich latach nie podniesie inflacji. To błędne rozumowanie, bo warunki się zmieniły, ale jeśli nawet ekonomiści MFW oceniają, że ropa problemem nie będzie to ja się prostym graczom nie dziwię. Droga ropa to drogie paliwa i energia, więc konsument będzie miał mniej pieniędzy na inne zakupy, a to zaszkodzi gospodarce. Zawsze o tym przy takich okazjach przypominam.

I co z tego? Akcje w sektorze sprzedaży detalicznej dynamicznie drożały.

Z tego wniosek, że wzrost cena ropy powinien szerokiemu rynkowi akcji zaszkodzić. Nic bardziej błędnego. Rosły ceny akcji w sektorze surowcowym (to było logiczne), ale stawkę prowadził Exxon Mobil, a przecież pamiętamy, że ostatnio zarówno Exxon Mobil jak i Chevron poinformowały, że droga ropa doprowadza do spadku marż i zmniejsza ich zyski. Rynek już zapomniał?

Banki inwestycyjne robiły co mogły, żeby pomóc bykom. Sanford C. Bernstein podniósł rekomendację dla Google, Bear Stearns dla Yahoo, Credit Suisse dla Research In Motion. Nie udało się tylko z Microsoft, który został usunięty przez Goldman Sachs z listy spółek ,,do kupna".

Jak widać wielu powodów do wzrostu indeksów nie było, a te, które przytaczano były w większości kuriozalne. Z tego wynika, że za wzrostem stała po prostu analiza techniczna. Poniedziałkowy zwrot w końcu sesji i czwarte z kolei obronienie przez indeks S&P 500 wsparcia na poziomie 1.490 pkt. zmusiło rynek do wzrostu.

Co nie może długo spaść to musi wzrosnąć. I rzeczywiście indeksy wzrosły, a skala tych wzrostów może tylko zadziwiać. Tyle tylko, że logiki w tym za grosz nie było. Na razie, skoro droga ropa się nie liczy, a kryzys na rynku kredytowym i nieruchomości nie szkodzi giełdzie to byki mają zdecydowaną przewagę. Dopóki nie zdejmą klapek z oczu.

Po sesji General Motors poinformował, że zaksięguje w trzecim kwartale stratę w wysokości 39 mld USD (w latach 1993 - 2004 miał łączny zysk w wysokości 43 mld USD).

Ta olbrzymia strata wynika z ,,łącznych strata w ciągu ostatnich 3 lat na rynkach USA, Niemiec i Kanady". To zdecydowanie szokująca wiadomość, więc nic dziwnego, że kontrakty na amerykańskie indeksy rano spadały. Tracił też nadal dolar.

I to tracił bardzo szybko. Wynikało to nie tylko z działania prostej mechaniki rynku, ale również z zapowiedzi dywersyfikacji chińskich rezerw walutowych. Osłabienie dolara umocniło ropę, której cena w nocy dotknęła poziomu 98 USD.

Dzisiaj najważniejsze wydarzenia (jeśli patrzy się na rynek przez pryzmat kalendarium) będą miały miejsce po sesji. Raporty kwartalne opublikują AIG (największy ubezpieczyciel) i Cisco. Czekanie na raport Cisco może podnosić ceny akcji w sektorze wysokich technologii już podczas dzisiejszej sesji. Opublikowane zostaną również raporty makroekonomiczne, ale wątpliwe, żeby miały duży wpływ na zachowanie rynków.

Po lepszych od oczekiwań raporcie o wzroście amerykańskiego PKB zweryfikowano też w górę prognozy odnośnie publikowanych dzisiaj wstępnych danych o wydajności pracy, więc rynek powinien te niezłe dane mieć już zawarte w cenach akcji. Gracze skupią się na jednostkowych kosztach pracy.

Zapowiadany jest spadek dynamiki ich wzrostu, co wynika z oczekiwań wzrostu wydajności, ale niespodzianka zawsze jest możliwa. Jeśli rzeczywiście koszty pracy wzrosną o niewiele więcej niż jeden procent to dolar może trochę stracić. Dla akcji będą to dane neutralne, chociaż wzrost wydajności połączony ze spadkiem dynamiki wzrostu kosztów pracy z pewnością bykom nie zaszkodzi.

Dowiemy się jeszcze, jakie były zapasy w hurtowniach i w składach paliw oraz ropy. Te pierwsze są przez graczy jednak całkowicie lekceważone, a te drugie wykorzystywane są jako pretekst do ustalenie chwilowego kierunku cen ropy. Zmiana zapasów musiałaby być naprawdę znaczna, żeby trend został na chwilę załamany.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)