GPW była całkowicie odporna na próby zwyżek w Europie i rosnący kontrakt na S&P500, a po godzinie 13 bez specjalnych powodów wykres WIG-u20 wybił się z konsolidacji w dół nadal przy całkowicie biernym popycie ignorującym niezły rynek w Europie. Końcówka sesji przyniosła pogłębienie spadków, a indeksy w Europie także zaczęły się obsuwać.
Spychanie rynku w dół umożliwiało mocne rozciągnięcie bazy między kursem kontraktów terminowych na WIG20 a wartością indeksu, prowokujące otwieranie pozycji arbitrażowych, co przy ujemnej bazie wiąże się ze sprzedażą koszyków akcji wchodzących w skład WIG-u20. Końcówka sesji nie przyniosła specjalnej poprawy sytuacji i WIG20 zakończył dzień 0.86% na minusie. Obroty nie były duże (1.01 mld zł), ale niestety zwiększały się w momencie spadków, co nie jest pozytywnym symptomem. Szerokość rynku zdecydowanie potwierdziła zmianę sentymentu na rynku, ponieważ wobec 83 wzrostów kursów 228 spadło.
Wśród spółek z WIG-u20 zanotowaliśmy 8 wzrostów, niestety niewielkich. Powyżej procenta zwyżkowały tylko Lotos, TVN, PBG i BZWBK. Spadkowiczów było trochę więcej, a negatywnie pod tym względem wyróżniły się Polimex (-3.36%), Getin (-2.43%), Cersanit (-2.28%) i TPSA (-2.06%). Na szerokim rynku stopniowo słabnie zapał do kupowania akcji,
nawet spekulanci wydają się tracić wiarę w dalsze wzrosty. Wyrazem tego były tylko dwa wzrosty przekraczające 10%, oba przy śmiesznej wartości obrotów (Krakchemia i Power Media). Wśród spadkowiczów także nie zanotowaliśmy szczególnie spektakularnych obniżek cen, a więc na razie możemy tylko mówić o rosnącej niechęci do kupowania, natomiast nie widać jeszcze wyraźnego odwrotu od spółek z segmentu tzw. misi.
Dzisiejsza sesja nie wniosła wiele nowego do wrażenia, które pozostaje po mijającym tygodniu. Wydaje się, że wrażenie to jest kształtowane głównie przez indywidualne nastawienie do rynku. Optymiści zwrócą uwagę na fakt ustanowienia nowych lokalnych szczytów przez WIG20, pesymiści powiedzą, że styl ataków na szczyt był fatalny, a indeks za każdym razem dynamicznie odbijał się od poziomu 1900pkt. Patrząc na całą sytuację z pewnym dystansem widać po prostu, że wykres znajduje się w konsolidacji pomiędzy 1800-1900 pkt., a uczestnicy rynku miotani są sprzecznymi emocjami przy próbach wybicia do góry i niespodziewanych cofnięciach o kilkadziesiąt punktów.
Tego typu przebieg handlu wyjątkowo utrudnia zaprognozowanie dalszego przebiegu wypadków i pewnie o to chodzi. Pozostaje zdrowy rozsądek, który mówi, iż rynek jest po trzech miesiącach wzrostu, w trakcie których indeks wzrósł o ponad 40%, a więc mamy do czynienia ze zdecydowanie najlepszym okresem na giełdzie od rozpoczęcia spadków w 2007r. Nic nie trwa wiecznie, a rosnący optymizm w mediach, niekoniecznie specjalistycznych, jest moim zdaniem kolejnym sygnałem alarmowym ostrzegającym przed mocno rosnącym ryzykiem inwestowania na wykupionym rynku (mam na myśli wykupienie w horyzoncie średnioterminowym).
Popularne wskaźniki także nie dają powodu do optymizmu, tylko trzeba chcieć to zauważyć np. RSI14 już od połowy kwietnia nie potwierdza nowych szczytów, tworząc serię negatywnych dywergencji. Ostatnie dwa tygodnie traktuję jako fazę formowania istotnego średnioterminowego szczytu i mam wrażenie, że faza ta dobiega końca. Reasumując, sądzę, że prawdopodobieństwo średnioterminowej korekty jest spore i już nadchodzący tydzień może być sporym rozczarowaniem dla optymistycznie nastawionych inwestorów. Z punktu widzenia AT za pierwszy negatywny sygnał ostrzegawczy uznałbym zamknięcie poniżej 1807pkt. pozytywem byłoby pokonanie 1920 pkt. w cenach zamknięcia, na dodatek poparte wyraźnym wzrostem obrotów (1.5-2 mld zł).