Wczoraj byki zdecydowanie przechwyciły inicjatywę i po zwyżce o 2,04% wyniosły indeks WIGu20 na nowe tegoroczne maksimum wynoszące 2495,13 pkt.
Z punktu widzenia analizy technicznej wykres jest o krok od sforsowania linii 2500 pkt. Dalsze opory należy wyróżnić na pułapach 2530 pkt. i 2550 pkt. Wsparcia dla ewentualnych spadków znajdują się obecnie na poziomach 2472 pkt. i 2450 pkt. Nienajlepiej zakończyły wczorajsze sesje giełdy w Stanach Zjednoczonych. Wprawdzie główne indeksy nie straciły dużo - S&P500 0,17%, NASDAQ 0,06%, a DJIA zyskał nawet 0,05% - ale po mocnych zwyżkach z początku sesji (S&P500 przekroczył nawet poziom 1180 pkt.) nie zostało nic.
Tłumaczyć to można umocnieniem się dolara w stosunku do euro w związku z zamieszkaniem wokół pomocy dla Gracji (mechanizm pomocy dla Grecji zakłada udział krajów strefy euro i MFW, czyli głównie Stanów Zjednoczonych. Ponadto zdecydowano o rozpoczęciu prac nad wzmocnieniem dyscypliny budżetowej dla strefy euro i państw, które dopiero do niej aspirują) oraz mały popytem na aukcji 7 letnich bonów skarbowych. Być może jednak popytowi zaczyna brakować sił na forsowanie nowych szczytów, a pokusa realizacji zysków staje się coraz silniejsza (w trakcie sesji rynek dowiedział się o lepszej od prognoz liczbie wydanych zasiłków dla bezrobotnych, a mimo to sesja zakończyła się spadkiem).
Dziś na notowania wpływ będą mieć dane makro z Ameryki. O 13.30 poznamy
zanalizowany poziom PKB USA za 4Q'09. Wartość prognozy wynosi 5,9%. Później, bo o 14.55, na rynek napłynie wiadomość o marcowej wartości indeksu Uniwersytetu Michigan (wartość prognozy wynosi 73 pkt.).
Rynek może dziś także reagować na efekty drugiego dnia szczytu Unii Europejskiej, na którym mogą zapaść nowe decyzje i deklaracje ws. pomocy dla Gracji. Biorąc pod uwagę wzrostowe zakończenia sesji w Azji (NIKKEI225 +1,55%, HANG SENG 1,41%) oraz spadające poranne wartość kontraktów na zachodnioeuropejskie parkiety należy spodziewać się dziś neutralnego rozpoczęcia sesji notowań ciągłych w Warszawie ze wskazaniem na kupujących.
