Czwartkowa sesja na GPW powinna stać pod znakiem wzrostów, wynikających z poprawy klimatu inwestycyjnego na świecie. Można jedynie zastanawiać się jak dużo one będą.
Wczorajszy dzień przyniósł niewielką zwyżkę w Warszawie. Na wartości zyskały wszystkie indeksy. Najmocniej, bo 0,41 proc. wzrósł grupujący małe spółki sWIG80. Indeksy WIG i WIG20 solidarnie wypracowały stopę zwrotu na poziomie 0,33 proc., kończąc odpowiednio na poziomie 61230,87 pkt. i 3695,82 pkt. TechWIG zyskał 0,23 proc., a indeks średnich spółek mWIG40 wzrósł o śladowe 2,3 pkt., czyli o 0,05 proc.
Na tle głównych europejskich parkietów warszawska giełda wczoraj nie zachwyciła. I to nie tylko stopą zwrotu, ale również stylem. Po dobrym początku notowań, który mógł zapowiadać mocny ruch do góry, przez większość dnia trwało systematycznie osuwanie.
Dziś popyt stanie przed szansą zatarcia tego nienajlepszego wrażenia ze środy. Koniec miesiąca i kwartału sprzyja procesowi window dressing. Ponadto ostatnie zachowanie amerykańskich giełd, w które rodzimy rynek jest mocno wpatrzony, wskazuje na wyraźną przewagę optymistów. Najbardziej niekorzystne dane makroekonomiczne odbierane są tam jako zwiększające prawdopodobieństwo kolejnych cięć stóp procentowych w USA i tym samym są interpretowane na korzyść akcji. Do czasu pierwszej silnej wyprzedaży na Wall Street, przerywającej tę chorą logikę, GPW nie tylko nie powinna doświadczyć silniejszych spadków, ale stoi przed szansą wygenerowania impulsu wzrostowego. Szczególnie, że pomimo spadków z początku tygodnia, dalej luka hossy 3658,48-3770,17 pkt. na wykresie WIG20 nie została zamknięta. Dlatego na gruncie analizy technicznej, dalej wzrosty są bardziej prawdopodobne niż spadki. Dopiero bowiem zamknięcie wspomnianej luki będzie mocnym sygnałem sprzedaży,
zmieniający układ sił na rynku.