Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

To był dzień Jean Claude-Tricheta

0
Podziel się:

Można powiedzieć, że czwartek był dniem prezesa ECB, który wystraszył europejskich inwestorów, zmienił trendy na rynku walutowym i wywołał gwałtowne zmiany na rynku surowcowym.

To był dzień Jean Claude-Tricheta

Można powiedzieć, że czwartek był dniem Jean-Claude Trichet, prezesa ECB, który wystraszył europejskich inwestorów, zmienił trendy na rynku walutowym i wywołał gwałtowne zmiany na rynku surowcowym.

Podczas konferencji prasowej po posiedzeniu banku powiedział, że kilku uczestników posiedzenia uważało, że należy podnieść stopy, a on sam nie wyklucza, że nastąpi to w lipcu. ECB podtrzymał prognozy wzrostu strefy euro na ten rok, obniżył na przyszły i podniósł prognozy inflacji. Trichet bardzo rynek zaskoczył, bo okazał się być (razem z kolegami) zdecydowanie bardziej ,,jastrzębi" niż tego oczekiwano.

Takie wypowiedzi szefa ECB oczywiście musiały zaszkodzić dolarowi. Jak widać stanowisko ECB jest zgodne postawą Fed i Bena Bernanke - banki boją się inflacji. Tyle tylko, że Fed chce wzmocnienia dolara, a ECB decydując się na walkę z inflacją będzie go osłabiał. Nie wiemy, kto będzie miał większy wpływ na zachowanie rynku walutowego.

W czwartek kurs EUR/USD gwałtownie rósł, ale nie jest to jeszcze sygnał zmiany trendu. Zdecydowanie wystarczyło to jednak do dużego wzrostu ceny ropy (o blisko 5 procent). Na razie można powiedzieć, że była to tylko duża korekta po okresie większych spadków. Gracze posiadający krótkie pozycje w pośpiechu realizowali zyski.

Szybko spadające przed zmianą kierunku kursów walut ceny miedzi i złota zmieniły kierunek, ale nie udało się zamknąć dnia wzrostami. Miedź nie zmieniła ceny, ale złoto staniało o około jeden procent.

Duży wzrost ceny ropy działał na rynek akcji niejednoznacznie. Przez większą część sesji (do około 20.00), kiedy te wzrosty były spore, ale nie szaleńcze, szeroki rynek je lekceważył skupiając się na informacjach ze spółek. Drożejące akcje koncernów paliwowych pomagały bykom podnosić indeksy. S&P 500 i NASDAQ rosły już po ponad 1,5 procent, ale wtedy, przy końcu handlu na rynku ropy, jej cena zaczęła gwałtownie rosnąć, a to doprowadziło do niegroźnej realizacji zysków na rynku akcji.

Bykom pomagała (częściowo) nie tylko ropa. Okazało się, że dane makro były lepsze od oczekiwań. W ostatnim tygodniu sytuacja na amerykańskim rynku pracy poprawiła się. Ilość noworejestrowanych bezrobotnych (357 tys.) była zdecydowanie mniejsza od oczekiwań (370 tys.).

Poza tym z sektora sprzedaży detalicznej napływały dane o sprzedaży majowej. Były delikatnie mówiąc mieszane (bp. Gap, JC Penney, Dilards's, Limited Brands informowały o spadku sprzedaży), ale pomagały posiadaczom akcji informacje z Wal-Mart, który poinformował, że w maju sprzedaż wzrosła o 4 procent i bardzo optymistycznie wyrażał się o rynku.

Po raz n-ty jednak przypominam, że Wal-Mart sprzedaje najtańsze produkty i wzrost sprzedaży akurat w tej sieci wcale nie musi sygnalizował zwiększonej chęci do zakupów. Lepsze od zaniżonych prognozy były też wyniki Costco. Ta spółka notowana jest na giełdzie NASDAQ, której indeksom pomagała też informacja o przejęciu Alltela przez Verizon Wireless.

Generalnie można powiedzieć, że wypełnione zostały warunki wzrostu indeksów, o których pisałem w czwartek rano: brak złych informacji z sektora finansowego (wręcz odwrotnie Deutsche Bank rekomendował kupno akcji Lehman Brothers) i rosnące ceny ropy. Tyle tylko, że ceny ropy nie po prostu wzrosły, ale oszalały...

To jednak gracze zlekceważyli. Zlekceważyli też, co bardziej istotne, obniżenie ratingu kredytowego dla MBIA i Ambac (ubezpieczyciele). Gracze zobaczyli, że indeksy nie bardzo chcą spadać i rzucili się na serio do kupna akcji - potraktowali taką reakcję na zła wiadomość, jako sygnał zakończenia korekty.

Za duża była chęć podniesienia indeksów po okresie sporych spadków i za dużo było ,,dobrych" informacji z innych sektorów. Jak widać kolejny raz wsparcie na poziomie 1.370 pkt. ocalało i nastąpiło od niego mocne odbicie. To może być rzeczywiście początek końca spadkowej korekty.

GPW rozpoczęła czwartkowa sesję od wzrostu indeksów, co było niczym innym jak po prostu odreagowaniem 20. punktowej przeceny, którą zafundował graczom środowy fixing. Potem, przed południem, indeksy osuwały się, ale popyt po odpoczynku na lunch znowu podjął wyzwanie i twardo WIG20 podnosił.

Piszę o WIG20, bo MWIG40 zachowywał się bardzo słabo. Po publikacji danych makro nastąpiła chwila szamotaniny, ale udało się zakończyć sesję wzrostem (nadal na małym obrocie, czyli wzrostem bez znaczenia).

Dzisiaj byki stoją przed dużą szansą. Zachowanie rynków amerykańskich daje nadzieję na zakończenie tam korekty spadkowej, a to może trochę (mimo braku korelacji) pomóc naszym bykom.

Z pewnością pomoże na otwarciu sesji. Teoretycznie rynek powinien potem czekać do publikacji danych makro w USA, ale nie wykluczam, że już przed nią byki mocno indeksy podniosą.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)