Najważniejsze indeksy otworzyły się bowiem nie tylko na sporych minusach, ale też z lukami bessy, a początek przyniósł dalsze spadki. Przecenę udało się wprawdzie dość szybko zatrzymać, ale reakcja popytu była bardzo słaba i znów zaczęło się powolne osuwanie. Pod koniec pierwszej połowy popyt zaczął się bardziej mobilizować, a po rozpoczęciu notowań na giełdach amerykańskich niektóre indeksy wyszły na nowe minima, ale optymizm nie przetrwał długo. Także w ślad za giełdami w USA parkiety na naszym kontynencie w końcówce znów zaczęły słabnąć niwelując większość wcześniejszych wzrostów.
WIG20 też otworzył się na minusie, po czym zaatakowane zostały wsparcia na 1800 pkt. i 1790 pkt. Pierwsze z nich zostało naruszone, ale popyt nie dał za wygraną. Na większe odreagowanie zabrakło wprawdzie sił, ale indeks zaczął się konsolidować. Pod koniec pierwszej połowy niepowodzeniem zakończyła się próba powrotu do spadków, a w śald za poprawą na innych giełdach nasz rynek też ruszył do góry. W końcówce zwyżka dotarła w okolice 1822 pkt. i choć w tym rejonie wyczerpała swój potencjał to wsparcia zostały utrzymane.
Utrzymanie wsparć w postaci psychologicznej granicy 1800 pkt. i przebitej linii trendu zniżkowego ma lekko pozytywną wymowę, pomimo że nie udało się uniknąć kolejnego minimum. Szkoda tylko, że wagę tego sygnału zmniejszają niewielkie obroty, a więc nie można uznać go za wystarczającą zapowiedź wyhamowania spadków w najbliższym czasie. Dziś pewnym impulsem dla dalszej obrony barier, w tym zwłaszcza linii trendu, biegnącej aktualnie na 1786 pkt. może być wczorajsze zachowanie parkietów za oceanem, ale nie wystarczy ono raczej jako argument dla wyraźniejszej poprawy. Możliwa jest wprawdzie lekka zwyżka, jednak w trakcie dnia należy liczyć się z uspokojeniem, a WIG20 może wejść z konsolidację, tym bardziej że nie będzie też istotnych danych mogących wskazać kierunek.
