Spadki przeszły przez wszystkie parkiety europejskie, a Warszawa niestety ponownie była jednym z najgorszych parkietów na kontynencie. Niecałe dwa tygodnie temu mieliśmy na GPW udaną obronę zeszłorocznych dołków, która wiązała się też z umocnieniem złotówki, zmarnowanie tej szansy na ruch w górę spowodowało, że duzi, najprawdopodobniej zagraniczni inwestorzy dalej wyprzedają złotego i polskie akcje
We wtorek spadki dotknęły przede wszystkim największe spółki, gdzie moim zdaniem widzimy podaż z dwóch źródeł. Jednym jest grająca na zniżkę zagranica, a drugim jest część rynku grająca na techniczny sygnał sprzedaży, jakim było przełamanie dołków.. Największą ofiarą wyprzedaży jest bank Pekao S.A. (-18%), który był przez cały dzień pod presją sprzedających i dodatkowo jego kurs nieco sztucznie zaniżył fixing.
Na szerokim rynku spadki były również bardzo mocne, ale tutaj często odbywały się przy niskich obrotach. Podaż koncentrowała się mocniej jedynie na spółkach, które są w ewidentnie słabszej kondycji fundamentalnej, czy to na podstawie ostatnich wyników kwartalnych, czy też na podstawie informacji o stratach na opcjach.
Ze względu na wczorajszy, nieco zaniżony fixing, oraz wzrosty kontraktów na indeksy amerykańskie dziś rano, początek sesji nie musi być wcale negatywny. Analiza techniczna pokazuje jednak, że po przełamaniu wsparcia poziomem docelowym dla rynku akcji jest pułap około 1200 punktów. W scenariuszu bazowym powinniśmy zakładać, że w tamtym rejonie znajdzie się indeks WIG20. Ewentualny sygnał do odwrotu może powstać na rynku walutowym, gdzie niestety nadal nie widzimy poważnych kupujących złotego.