Trwa ładowanie...
Zaloguj
Przejdź na
Trefna transakcja giełdowej spółki. A teraz kłótnia
WP magazyn

Trefna transakcja giełdowej spółki. A teraz kłótnia

(PAP, Leszek Szymański)

Miał być podbój niemieckiego rynku. Jest ryzyko upadku, olbrzymia awantura pomiędzy założycielami do niedawna dobrze prosperującego biznesu oraz zupełnie niecodzienna umowa podpisana przez zarząd bez wiedzy części akcjonariuszy. Oto kolejny rozdział walki w ASM Group.

Autorzy: Mateusz Ratajczak, Patryk Słowik

ASM Group zawarła umowę z Funduszem Ekspansji Zagranicznej, związanym z Polskim Funduszem Rozwoju, by wejść na niemiecki rynek. Fundusz wyłożył na ten cel niemal 14 mln euro. Przy tym spółka zobowiązała się, że trzech głównych akcjonariuszy-założycieli nie pozbędzie się swoich udziałów w biznesie.

A jednak po biznesowym niewypale i sporze pomiędzy dawnymi przyjaciółmi dwójka akcjonariuszy zaczęła pozbywać się udziałów. Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, fundusz poczuł się oszukany: zażądał zwrotu pieniędzy, zgodnie z umową. Spółka takiej kwoty nie ma.

Jeden z akcjonariuszy, który pozbył się swoich akcji, w rozmowie z WP przekonuje, że nawet nie wiedział, iż jego dawny kompan de facto zabezpieczył transakcję na jego akcjach. Uważa to za skandal. Władze spółki nie przekazały nam żadnego dowodu potwierdzającego, że akcjonariusze-założyciele zostali w ogóle poinformowani o tym, iż nie powinni zbywać swoich akcji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Dlaczego był poza obiegiem? Największa zagadka ws. Pegasusa

Polski sen w biznesie

Na wstępie kilka wyjaśnień: ASM Group to biznes, który przez lata sprawiał wrażenie "polish dream". Założony na początku lat 90. XX wieku przez trzech kolegów: Adama Stańczaka, Szymona Pikulę oraz Marcina Skrzypca.

W 2019 r. była to już spółka giełdowa o wartości ok. 250 mln zł. Specjalizowała się w rozwiązaniach wspierających sprzedaż towarów i usług. Działała nie tylko w Polsce, lecz także Niemczech, Austrii, Szwajcarii i Włoszech.

W 2018 r. ASM Group oraz Fundusz Ekspansji Zagranicznej FEZ FIZA, związany z Polskim Funduszem Rozwoju, za pośrednictwem specjalnie powołanej spółki, nabywają niespełna 92 proc. akcji niemieckiej grupy Vertikom, prowadzącej analogiczny biznes do ASM Group w Niemczech, Austrii i Szwajcarii. Koszt: 19,3 mln euro.

W przeliczeniu po kursie z czerwca 2018 roku inwestycja warta była około 82 mln zł. Do tego doszły wielomilionowe nakłady w nowo zakupioną firmę. ASM Group w tamtym czasie ma ok. 200 mln zł przychodu rocznie. Vertikom - 80 mln euro, czyli ok. 330 mln zł.

Innymi słowy, mniejszy podmiot postanowił przejąć większy. Stąd współpraca z Polskim Funduszem Rozwoju, który wykłada niemal 14 mln euro. Szkopuł w tym, że transakcja okazuje się beznadziejna.

Wielkie pieniądze i wielka kłótnia

O historii ASM Group napisaliśmy w Money.pl w 2022 r. Wtedy bowiem trwała totalna wojna pomiędzy Adamem Stańczakiem z jednej strony, a Szymonem Pikulą i Marcinem Skrzypcem z drugiej.

Pikula i Skrzypiec uważali, że Stańczak doprowadził ASM Group na skraj upadku. Między innymi, a być może przede wszystkim, z powodu zakupu Vertikomu.

- I ja, i Szymon byliśmy przeciwni tej transakcji. Wcześniej z sukcesem przejęliśmy spółkę we Włoszech. Chcieliśmy później przejąć spółki w Portugalii i Niemczech. Adam jednak te dwie transakcje na ostatniej prostej storpedował. Chciał zaspokoić swoje ambicje, samodzielnie przejąć większą spółkę - Vertikom. Był od dawna zafiksowany na marzeniu, byśmy jako grupa mieli pół miliarda zł przychodu rocznie. Ryzyka bagatelizował. Powtarzał też, że niech się martwią ci, którzy wykładają na to pieniądze - mówił money.pl Skrzypiec.

- Zakup Vertikomu od samego początku uznawaliśmy za niebezpieczny pomysł, ale trzymaliśmy się ustaleń z początku 2017 r. Decydował Adam - mówili Pikula i Skrzypiec jednym głosem.

Adam Stańczak ripostował: - Decydował cały zarząd, w którym byli zaufani ludzie panów Pikuli i Skrzypca. Ponadto jako prezes zarządu nie ubezwłasnowolniłem ani akcjonariuszy, ani współzałożycieli spółki. A pan Szymon Pikula był na uroczystości domknięcia transakcji. Roześmiany od ucha do ucha, nie sprawiał wrażenia zmartwionego.

Zobacz także:

Syndykat

Uśmiechy poznikały wszystkim z twarzy, gdy okazało się, że zakup Vertikomu był błędem. Biznes niemieckiego podmiotu w dużej mierze opierał się na jednym kliencie - Samsungu. A krótko po przejęciu koreański gigant elektroniki zrezygnował ze współpracy. Vertikom, zamiast być kurą znoszącą złote jaja, stał się studnią bez dna.

Polacy uznali, że Vertikom nie może zatopić całej grupy - postanowiono więc w kontrolowany sposób doprowadzić do jego upadłości. Tyle że bezpowrotnie upadły też relacje Adama Stańczaka z Szymonem Pikulą i Marcinem Skrzypcem.

Zaczął się spór wyniszczający spółkę, który ostatecznie poskutkował zawieszeniem notowań ASM Group na warszawskim parkiecie, bieżącym nadzorem ze strony Komisji Nadzoru Finansowego oraz wreszcie wszczęciem postępowania restrukturyzacyjnego.

Dziś ASM Group jest na skraju upadku.

To, co najmocniej zaszkodziło spółce, to realizacja tzw. opcji put przez Fundusz Ekspansji Zagranicznej. Fundusz wyłożył bowiem niemal 14 mln euro na zakup w Niemczech, ale pod pewnymi warunkami.

W umowie pomiędzy ASM Group a funduszem, zawartej w kwietniu 2018 r., wskazano, że akcjonariusze-założyciele ASM Group (czyli Stańczak, Pikula i Skrzypiec) nie utracą kontroli nad podmiotem, tzn. między innymi nie zbędą swoich udziałów przez co najmniej 10 lat.

Gdyby to się wydarzyło, fundusz może zażądać odkupu wszystkich akcji, które nabył, przez ASM Group.

Mówiąc prościej: jeśli którykolwiek z akcjonariuszy-założycieli pozbędzie się swoich akcji, spółka będzie musiała wyłożyć niemal 14 mln euro na rzecz funduszu w zamian za akcje Vertikomu. Dziś - w zasadzie bezwartościowe.

Wskutek sporów pomiędzy założycielami ASM Group Marcin Skrzypiec zbył cały posiadany pakiet akcji ASM. Rynek został o tym poinformowany w maju 2021 r.

W lipcu 2021 r. Fundusz Ekspansji Zagranicznej poinformował więc o wykonaniu opcji put. Czyli: "drogi ASM-ie, oddajcie nam kilkanaście milionów euro, a weźcie sobie bezwartościowe akcje niemieckiej spółki".

Takich pieniędzy ASM Group nie ma. Do dziś więc nie zapłacił funduszowi, można powiedzieć, że "uciekł" w restrukturyzację.

I tu zaczyna się istota sporu: Adam Stańczak uważa, że winnym tej sytuacji jest Marcin Skrzypiec - bo pozbył się akcji.

Skrzypiec uważa, że winny jest Stańczak - bo nawet nie poinformował akcjonariuszy, że w umowie, którą podpisał w imieniu ASM Group, zobowiązał się, iż założyciele spółki nie utracą nad nią kontroli.

- Działania Adama Stańczaka są dla mnie niezrozumiałe i wysoce szkodliwe. Nigdy nie łączyła mnie żadna umowa z ASM Group czy z Adamem Stańczakiem, a tym bardziej z PFR-em w zakresie mojego zobowiązania do niesprzedawania akcji ASM Group SA - mówi Skrzypiec. I dodaje, że Stańczak w 2018 r. kupił - jak się okazało - bankrutującą niemiecką spółkę.

- W tym celu zawarł umowę z PFR i innymi dostawcami finansowania, namawiając ich na zakup tej spółki, pomimo posiadania raportów audytorów, które potwierdzały brak podstawy biznesowej, prawnej i finansowej do jej nabycia. Kupił ją, nie pytając o zgodę Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy ani, jak mi wiadomo, rady nadzorczej - mówi Marcin Skrzypiec.

Podobnie na sprawę patrzy Wiesław Łatała, prawnik i akcjonariusz ASM Group, który sytuację określa mianem "komicznej".

- Z ostatniego przesłuchania Adama Stańczaka na rozprawie w sądzie wiem, że nie zawarł z akcjonariuszami odpowiedniej umowy, by ci nie sprzedawali swoich pakietów akcji ASM Group. Zatem z jednej strony Adam Stańczak nie zablokował możliwości sprzedaży akcji, a z drugiej strony zawarł umowę z PFR, w której dał funduszowi możliwość egzekwowania ogromnych sankcji, jeśli dany akcjonariusz ASM sprzeda swoje akcje. To ogromne zaniedbanie stawiające pod znakiem zapytania przyszłość ASM i działanie na jej szkodę - przekonuje Łatała.

Poprosiliśmy Adama Stańczaka o komentarz do sprawy. Przede wszystkim o przekazanie dokumentu potwierdzającego, że Marcin Skrzypiec i Szymon Pikula wiedzieli, że od tego, co zrobią ze swoimi akcjami, będzie zależała przyszłość ASM Group.

Spółka kilkukrotnie prosiła o przedłużenie terminu na odpowiedź. Tłumaczono się restrukturyzacją, koniecznością przejrzenia dokumentów, analizą pytań przez departament prawny, wreszcie - nieobecnością zarządu, który musi zatwierdzić odpowiedzi. Po ponad dwóch tygodniach spółka wreszcie stwierdziła, że nie udostępni niczego w tym temacie.

"Zarząd Spółki, po pogłębionej analizie dokonanej przez departament prawny, mając na względzie zakres informacji oraz dokumentów zawierających tajemnicę handlową oraz przedsiębiorstwa Spółki, które miałyby zostać przekazane a także to, iż przekazywane informacje i dokumenty stanowiłyby materiał procesowy w przyszłym postępowaniu p-ko Marcinowi Skrzypcowi, podjął decyzję, iż nie może udzielić Panu dalszych wyjaśnień. Takie działanie w ocenie Zarządu mogłoby bowiem naruszać interes Spółki, w tym dobro prowadzonych w przyszłości postępowań" - wskazano w odpowiedzi, po czym przeproszono za niedogodności związane z okresem oczekiwania na nią.

- Sytuacja rzeczywiście jest przedziwna - przyznaje adwokat Radosław Płonka, wspólnik w kancelarii Płonka Ozga Sokolnicki, ekspert BCC ds. prawa gospodarczego.

- Mamy bowiem umowę, w której de facto zarząd spółki zabezpieczył transakcję na akcjach akcjonariuszy. I nie mamy żadnego dowodu na to, że akcjonariusze o tym wiedzieli - kontynuuje prawnik.

A może nie dołożyli wystarczająco dużo starań, by się dowiedzieć?

- Być może ich aktywność powinna być większa, ale mówimy o spółce kapitałowej, gdzie nie można wymagać od akcjonariusza codziennego weryfikowania każdej podpisywanej umowy. To zarząd spółki powinien dopilnować, aby uzyskać zgodę na transakcję bezpośrednio dotyczącą walorów akcjonariuszy od tychże akcjonariuszy - uważa mec. Radosław Płonka.

I dodaje, że zapewne wszystkich związanych z ASM Group czeka długotrwały, wyniszczający spór prawny o to, kto jest odpowiedzialny za tę sytuację. Ale - tak czy inaczej - stratni będą wszyscy, bo z dużego biznesu pozostało niewiele.

Na forach inwestorskich ASM Group jest przedstawiana jako jedna z tych spółek, w którą inwestycja należała do najgorszych wyborów ostatnich lat. Ludzie, którzy kupili akcje ASM-u, apelują publicznie, żeby założyciele się dogadali, oraz liczą na odwieszenie notowań spółki. Każdy chce bowiem odzyskać choć część zainwestowanych pieniędzy.

Napisz do autorów:

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
WP magazyn
KOMENTARZE
(259)
Gość
2 tyg. temu
Już w poprzednim wieku mówiły jaskółki że najgorsze są spółki czyżby Ci Panowie o tym nie wiedzieli?
Marian
2 tyg. temu
Panie Słowik jak kasa z funduszu sprawiedliwości? Wstydu nie ma?
TED
2 tyg. temu
Jakim trzeba być pustakiem by wydawać pieniądze na coś nie materialnego ????!!!! Jak wynika z tekstu ta niby spółka zajmowała się wspieraniem sprzedaży towarów i usług ,czyli nie miała ani towarów ani nie wykonywała usług !!!! to znaczy były tylko trzy teczki prezesów założycieli którzy poprzez właściwą kłamliwą propagandę wmówili naiwnym że są one warte miliony !!!! Tyle tylko że te miliony były w kieszeniach tych naiwnych ( inwestorów) trzeba było tylko ich przekonać by włożyli je do teczek prezesów !!!! Zgodnie e starą prawdą głupich nie sieją ,to się udało !!!! Jeden z prezesów okazał się cwańszy i swoją teczkę opróżnił nim ta cała afera się wydała i piramidka na miarę Amber Gold runęła !!!! reszta pozostała z ręką w nocniku i jeszcze jest winna Niemcom 14 mld euro za równie bezwartościowy papier toaletowy firmy Vertikom ,do tego już używany !!!!!!
TED
2 tyg. temu
Jakim trzeba być pustakiem by wydawać pieniądze na coś nie materialnego ????!!!! Jak wynika z tekstu ta niby spółka zajmowała się wspieraniem sprzedaży towarów i usług ,czyli nie miała ani towarów ani nie wykonywała usług !!!! to znaczy były tylko trzy teczki prezesów założycieli którzy poprzez właściwą kłamliwą propagandę wmówili naiwnym że są one warte miliony !!!! Tyle tylko że te miliony były w kieszeniach tych naiwnych ( inwestorów) trzeba było tylko ich przekonać by włożyli je do teczek prezesów !!!! Zgodnie e starą prawdą głupich nie sieją ,to się udało !!!! Jeden z prezesów okazał się cwańszy i swoją teczkę opróżnił nim ta cała afera się wydała i piramidka na miarę Amber Gold runęła !!!! reszta pozostała z ręką w nocniku i jeszcze jest winna Niemcom 14 mld euro za równie bezwartościowy papier toaletowy firmy Vertikom ,do tego już używany !!!!!!
Zenek
2 tyg. temu
jak zwykle między Polakami - zamiast wspólnie zarabiać, wspólnie się okradamy. Mentalność wschodnia udająca zachód. Słabe.
...
Następna strona