Wczorajsza sesja w USA zakończyła się minusie. Informacja o znacznie wyższej od oczekiwań inflacji producentów lekko zaniepokoiła inwestorów. Zwiększa się bowiem prawdopodobieństwo wcześniejszej niż przewidywano podwyżki stóp procentowych.
Dziś wieczorem amerykański bank centralny wypowie się na temat swojej polityki i wówczas okaże się czy obawy inwestorów były uzasadnione.
Wtorkowa sesja obfitowała w publikacje wskaźników makroekonomicznych. Jeszcze przed rozpoczęciem notowań, o 14:30 inwestorzy poznali inflację producentów. Analitycy spodziewali się, że w listopadzie wzrośnie ona o 0,9 procent. Opublikowana wartość była znacznie wyższa i wyniosła 1,8 procent. Następnie poinformowano, że w październiku do amerykańskiej gospodarki napłynęło nieco ponad 20 mld dolarów, a nie jak się spodziewano ponad 50 miliardów. Te dwie informacje spowodowały, że Wall Street notowania rozpoczęło na minusach.
Nastroje inwestorów nieznacznie poprawiła wiadomość o lepszej od oczekiwań produkcji przemysłowej w listopadzie. Wzrosła ona o 0,8 procent, podczas gdy prognozowano wzrost o 0,5 procent. Informacja ta jednak nie wystarczyła, a główne indeksy traciły przez większą część notowań.
Spośród największych spółek najbardziej spadały banki. JP Morgan stracił ponad 2 proc., a Bank of America zniżkował o niemal 3 procent. Drugi z banków niedawno spłacił zadłużenie rządowi. Przyzwoicie natomiast radził sobie koncern 3M, którego akcje zdrożały wczoraj o niemal 1 procent. W ubiegłym tygodniu spółka ogłosiła lepsze niż oczekiwano prognozy zysków. O 1,1 proc. wzrosła natomiast cena akcji koncernu Walt Disney. Spółka wczoraj poinformowała, że będzie sprzedawała komiksy użytkownikom iPhone'a oraz innych urządzeń przenośnych.
Ostatecznie poniżej poniedziałkowego zamknięcia znalazły się wszystkie najważniejsze indeksy amerykańskiego parkietu. DJIA, S&P500 i technologiczny Nasdaq straciły odpowiednio 0,47, 0,55 i 0,5 procent.