Cyberatak na platformę X. Eksperci odrzucają teorię Muska
Nie ma obecnie wystarczających dowodów, na których podstawie można by było wskazać sprawcę cyberataku na platformę X - ocenili eksperci, z którymi rozmawiała PAP. Odnieśli się tym samym do sugestii Elona Muska, że za cyberatak odpowiada Ukraina.
W poniedziałek miała miejsca globalna awaria platformy X (dawniej Twitter).
Atak na platformę X
- Nie jesteśmy pewni, co dokładnie się stało, ale doszło do ogromnego cyberataku - mającego na celu zniszczenie systemu X - pochodzącego z adresów IP z obszaru Ukrainy - powiedział właściciel platformy Elon Musk w wywiadzie emitowanym w telewizji Fox Business.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak filozof stworzył giganta branży motoryzacyjnej? Krzysztof Oleksowicz w Biznes Klasie
Jak wskazał w rozmowie z PAP Oskar Klimczuk z portalu CyberDefence24.pl, był to najprawdopodobniej tzw. atak DDoS (ang. Denial-of-service attack), który opiera się na wysłaniu ogromnej liczby zapytań z jak największej liczby urządzeń, co skutkuje problemami w działaniu serwerów lub brakiem świadczenia danej usługi.
-Takie ataki nie mają poważnych skutków w dłuższej perspektywie czasowej oraz nie wiążą się np. z wyciekiem danych - zaznaczył ekspert.
Eksperci odrzucają teorię Muska
Jak wyjaśnił, adres IP nie pozwala na jednoznaczne przypisanie sprawcy takiego ataku. Dodał, że nie można wykluczyć, iż cyberprzestępcy wykorzystali tzw. botnet, czyli sieć urządzeń przejętych wskutek działania złośliwego oprogramowania, a więc "pojawienie się ukraińskich adresów IP nie oznacza, że atak był sterowany przez osoby znajdujące się na terytorium Ukrainy".
Do ataku we wpisie na Telegramie przyznała się grupa Dark Storm, ale - jak podkreślił Klimczuk - jedynym dowodem rzekomych działań cyberprzestępców jest zrzut ekranu oraz link do ogólnodostępnej platformy badającej dostępność witryn internetowych, co według eksperta "nie jest jednoznaczne i przekonujące".
Łukasz Olejnik, niezależny konsultant i badacz z Department of War Studies, King's College London, wskazał w rozmowie z PAP, że warto zachować ostrożność i nie wyciągać pochopnych wniosków.
- Twierdzenie, że atak DDoS na platformę X pochodzi z Ukrainy to nadmierne uproszczenie, które może prowadzić do błędnej interpretacji - podkreślił i dodał, że pojedynczy pakiet sieciowy z ukraińskiego adresu IP nie stanowi dowodu na zaangażowanie tego kraju.
Olejnik wskazał, że sprawę należy rozpatrywać jeszcze w aspekcie wojennym i geopolitycznym. - Znaczna część Ukrainy pozostaje pod okupacją, a ruch internetowy często przechodzi przez rosyjskich dostawców usług - wyjaśnił.
Według eksperta słowa Muska mogą stanowić "próbę przekierowywania uwagi w celach politycznych i PR-owych".