Deweloperzy zapłacą nową składkę. Czy mieszkania zdrożeją?
Firmy budujące nowe mieszkania będą musiały wpłacać do funduszu do 2 proc. wartości każdego mieszkania. Ma to zapewniać ochronę kupującym "dziurę w ziemi". Ale czy nie poskutkuje wzrostem cen?
Rząd skierował do Sejmu projekt ustawy o Deweloperskim Funduszu Gwarancyjnym. Nie jest to pomysł ostatnich dni - ustawa wprowadzająca obowiązek płacenia tej składki rodzi się od 2019 roku. Jednym z jej inicjatorów był Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Chodzi w niej bowiem o zabezpieczenie interesów osób kupujących mieszkania i domy.
- Kwestia noweli ustawy deweloperskiej ciągnie się już co najmniej od dwóch lat. Była konsultowana z deweloperami, którzy byli i pewnie są w dalszym ciągu przeciwni wprowadzaniu Deweloperskiego Funduszu Gwarancyjnego. Pandemia przedłużyła procedowanie nowej ustawy i kiedy wydawało się, że przyjdzie jeszcze na nią poczekać, Rada Ministrów nagle zaskoczyła rynek, przyjmując projekt, co oznacza uchwalenie ustawy już w niedalekiej perspektywie - mówi money.pl Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
Książeczki mieszkaniowe. Rząd będzie wypłacał premie, nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych
Co się zmieni?
Obecnie bezpieczeństwo klientów firm deweloperskich zapewnia tzw. ustawa deweloperska. Wprowadziła ona obowiązek korzystania przez deweloperów z rachunków powierniczych. W uproszczeniu działa to tak: klient kupujący mieszkanie od firmy deweloperskiej wpłaca pieniądze na rachunek, do którego deweloper dostanie dostęp po wybudowaniu i oddaniu kolejnych etapów inwestycji lub całości.
Są cztery rodzaje rachunków - otwarte i zamknięte, z gwarancją bankową lub bez. W przypadku rachunku otwartego deweloper dostaje pieniądze w miarę postępu prac budowlanych. W przypadku rachunku zamkniętego - wypłatę dostanie dopiero po zbudowaniu całości inwestycji.
Najczęściej wykorzystywany jest rachunek otwarty bez gwarancji bankowej - czyli teoretycznie najsłabiej chroniący klienta. "Najmocniejszy" jest rachunek zamknięty z gwarancją, ale też ma swoje wady - nie chroni nabywcy przed upadłością dewelopera.
Nowe przepisy mają zapewnić klientom możliwość skorzystania z otwartego lub zamkniętego rachunku. A deweloper będzie płacił do specjalnego funduszu do 2 proc. wartości mieszkania w przypadku korzystania z funduszu otwartego lub do 0,2 proc. przy funduszu zamkniętym.
Mowa o stawkach maksymalnych, rzeczywiste będą określane w drodze rozporządzeń. Zgromadzone środki mają pokrywać ewentualne straty poniesione przez osoby poszkodowane.
Co z cenami mieszkań?
Rodzi się jednak pytanie, czy stawka do 2 proc. wartości nieruchomości nie wpłynie znacząco na podwyższenie cen nowych lokali?
Okazuje się, że nie. Kiedy zaczynały się prace nad ustawą, deweloperzy otwarcie wyrażali zaniepokojenie wysokością proponowanych stawek. Ale były one o wiele wyższe niż obecnie zapisane w projekcie.
- Początkowo mówiło się nawet o stawce 5 proc. od ceny mieszkania. Ostatnia wersja, komunikowana około roku temu, przewidywała maksymalny poziom wysokości składki w wysokości 3 proc., co również wydawało się wartością dość problematyczną. Ostatecznie rząd przyjął projekt z wysokością maksimum 2 proc. dla rachunków powierniczych otwartych i 0,2 proc. dla zamkniętych - mówi Jędrzyński.
Taki poziom nie wydaje się już zbyt wyśrubowany, DFG nie powinien więc wpłynąć w odczuwalny sposób na ceny nowych mieszkań.
- Prawdopodobnie w normalnych warunkach wpłaty nie będą przekraczać poziomu 1 proc., a więc możliwego do odliczenia od marży deweloperskiej. W zamian jednak klienci deweloperskich biur sprzedaży zyskają już praktycznie 100-procentowe bezpieczeństwo środków wpłacanych na rachunki powiernicze, które dotychczas nie były w pełni chronione. Z całą pewnością w istotnym stopniu zwiększy to zaufanie do mieszkaniowego rynku pierwotnego, przyciągając do niego tych klientów, którzy wciąż w obawie o kupno "dziury w ziemi" od dewelopera, wybierali rynek wtórny - mówi nam ekspert portalu RynekPierwotny.pl.