Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. KKG
|
aktualizacja

"Koniec układu sił w UE". Niemcy skazani na Polskę?

Podziel się:

- Skutkiem rosyjskiej inwazji może być koniec układu sił w Unii Europejskiej, gdzie o jej polityce decydowała tzw. stara Europa. Dokonująca się zmiana powinna skutkować strategicznym sojuszem Polski i Niemiec, warunkiem jest jednak rozliczenie się Berlina z błędnej polityki wobec Rosji - mówi w rozmowie z PAP Anna Kwiatkowska, szefowa Zespołu Niemiec i Europy Północnej w warszawskim Ośrodku Studiów Wschodnich. Dodaje, że Niemcy "nie zdają sobie sprawy z głębokości rys na wizerunku ich kraju w związku z rosyjską inwazją oraz z przebiegiem wojny".

"Koniec układu sił w UE". Niemcy skazani na Polskę?
"Jesteśmy świadkami gwałtownego spadku pozycji Niemiec, które płacą rachunek za uzależnienie od rosyjskich surowców energetycznych" - uważa Anna Kwiatkowska, ekspertka Ośrodku Studiów Wschodnich (PAP, Radek Pietruszka)

Zdaniem analityczki OSW, wojna na Ukrainie spowodowała przesunięcie punktu ciężkości Unii na Wschód. Zwłaszcza Polska, dzięki wyjątkowej reakcji, zyskała na znaczeniu.

- Nasze bezprecedensowe zaangażowanie w pomoc Ukrainie – na każdym poziomie, od politycznego przez militarny aż po humanitarny – wywindowało nasze znaczenie w wymiarze politycznym, jak i w sferze bezpieczeństwa - uważa Kwiatkowska.

"Metoda Scholza" ucieczką do przodu

Dodaje, że równolegle jesteśmy świadkami gwałtownego spadku pozycji Niemiec, które płacą rachunek za uzależnienie od rosyjskich surowców energetycznych, nieracjonalne porzucenie atomu i wynikający z tego kryzys energetyczny.

Jej zdaniem jednym ze skutków rosyjskiej agresji na Ukrainę z 24 lutego może być koniec lub co najmniej początek końca dotychczasowego układu politycznego w Unii, koniec status quo, w którym dominującą rolę w kształtowaniu polityki odgrywały państwa tzw. starej Europy. Co to oznacza dla Niemiec?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Scholz robi Niemcom krzywdę". Polityk zdradza zakulisowe rozmowy

- Odpowiedź wydaje się dość prosta: jeśli chcą zachować pozycję pierwszoligowego gracza na kontynencie, powinny - we własnym interesie - szukać porozumienia i strategicznego sojuszu z Polską. A Polska, by wejść do pierwszej ligi, powinna postawić na współpracę z Niemcami - tłumaczy ekspertka.

Zwraca jednak uwagę, że analiza dotychczasowych działań i wypowiedzi kanclerza Olafa Scholza wskazuje na to, że on i jego ekipa wybierają raczej metodę "ucieczki do przodu".

- Wydaje się, że Berlin chce prawnego przemodelowania układu sił w UE tak, by ugruntować swoje przewagi. Stąd postulaty likwidacji jednomyślności w niektórych głosowaniach w Radzie UE pod pretekstem zwiększenia decyzyjności Unii i uzależnianie od tego ewentualnego rozszerzenia Wspólnoty - wskazuje analityczka OSW.

"Niemieccy politycy są przekonani, że nic wielkiego się nie stało"

Ekspertka podreśla, że Niemcy proponują nie tylko zmiany w sposobie zarządzania Unią, ale także, znowu w formie ucieczki do przodu, swoją kandydaturę, jako siły przywódczej Wspólnoty, także w sprawach militarnych. Oczekiwania sojuszników są jednak inne.

- Przynajmniej na początek Niemcy powinni rozliczyć się dogłębnie ze swojej błędnej polityki wobec Rosji, nie zwlekać z dostawami ciężkiego uzbrojenia dla Ukrainy, część elit politycznych i biznesowych powinna skończyć z niecierpliwym wyczekiwaniem na koniec wojny i normalizację stosunków z Federacją Rosyjską. Nota bene, w Rosji pozostało prawdopodobnie 80 proc. małych i średnich niemieckich przedsiębiorstw, które były tam obecne przed 24 lutego - podkreśla Kwiatkowska.

Wskazuje, że gdyby Niemcy zdecydowały się na wspomniane działania, to miałyby szansę na odzyskanie wiarygodności, bo bez tego nie ma mowy o jakimkolwiek przywództwie.

- Zadziwia też powszechne przekonanie niemieckich polityków, że nie stało się nic tak wielkiego, czego nie można byłoby naprawić przy pomocy dotychczasowej polityki z większymi lub mniejszymi modyfikacjami. Na poważne korekty szykują się jedynie Zieloni. W reszcie partii trwają wciąż przepychanki i debaty - ile powinno być kontynuacji, a ile zmiany - mówi ekspertka.

Walka o utrzymanie pozycji. Stąd ukłon w stronę Chin

Jej zdaniem, Niemcy nadal nie zdają sobie sprawy z głębokości rys na wizerunku ich kraju w związku z rosyjską inwazją oraz z przebiegiem wojny.

- Nadal uważają, że opinie o kompromitacji ich dotychczasowej polityki wobec Rosji, polegającej na uzależnianiu się od dyktatury oraz oburzenie z powodu ich początkowo kunktatorskiej reakcji na inwazję i nieadekwatnego do ich potencjału wsparcia dla Ukrainy to jedynie chwilowe zachwianie koniunktury politycznej. Tymczasem przed nimi znacznie poważniejsze zadanie. Straciwszy jeden ze środków budujących przewagę konkurencyjną - tanie surowce z Rosji - Niemcy walczą o utrzymanie pozycji gospodarczego mocarstwa - zaznacza Anna Kwiatkowska.

Stąd - zdaniem ekspertki - przywiązanie do specjalnych relacji z Chinami. Choć w niemieckim rządzie nie ma zgody co do polityki wobec Chin. - Jedni ostrzegają przed "strategiczną zależnością", inni, parafrazując Merkel, twierdzą, że Berlin i Pekin są na siebie skazani i nęcą Państwo Środka udziałami w terminalu kontenerowym portu w Hamburgu czy fabryką mikroprocesorów - podkreśla Kwiatkowska.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP