Joe Biden najbardziej "zielonym" prezydentem USA? "Pewne decyzje napotkają wielki opór"

Ameryka ma znowu przejść na zieloną stronę mocy. Tak można wnioskować na podstawie deklaracji Joe Bidena, który chce – będąc już prezydentem USA – powrócić do porozumienia paryskiego, które nakłada obowiązkowe redukcje emisji gazów cieplarnianych. Eksperci wskazują, że nie będzie to jednak proste.

Waszyngton. Próba przed inauguracją prezydentury Joe Bidena.Środa 20 stycznia 2021 roku to dzień inauguracji prezydentury Joe Bidena. Jaki to będzie urząd?(Photo by Bastiaan Slabbers/NurPhoto via Getty Images)
Źródło zdjęć: © NurPhoto via Getty Images | NurPhoto
Marcin Łukasik

Środa 20 stycznia 2021 roku to dzień inauguracji prezydentury Joe Bidena. Jaki to będzie urząd? Jeśliby wierzyć deklaracjom, z pewnością nawrócony na zieloną stronę. A przynajmniej w takich barwach rysuje go (już niedługo) 46. prezydent USA. Miesiąc temu polityk zapowiedział, że pierwszą jego decyzją będzie powrót Ameryki do porozumienia klimatycznego z Paryża.

"Chcę przywrócić Ameryce pozycję lidera w dziedzinie zmian klimatycznych" – tak o swoich zamiarach pisał na Twitterze Joe Biden.

- Prawdziwego lidera poznaje się po czynach, nie po zapowiedziach. Zapowiadany przez niego powrót Stanów Zjednoczonych do porozumienia paryskiego to oczywiście dobry sygnał, który może nadać nową dynamikę międzynarodowym negocjacjom klimatycznym, w szczególności w kontekście rozmów z Chinami. Jednak to nie wystarczy. Oczekujemy od prezydenta kraju, który jest drugim po Chinach największym emitentem gazów cieplarnianych, drastycznej redukcji emisji w ciągu dekady i wywiązanie się z obietnicy wyborczej – komentuje Joanna Flisowska, szefowa działu klimat i energia w Greenpeace Polska.

Puste stoliki, długi, prośby o pomoc. "Liczmy, że szczepionki zmienią sytuację"

Przypomnijmy, we wrześniu 2016 roku, tuż przed rozpoczęciem szczytu G20, prezydent Barack Obama ogłosił, że jego kraj ratyfikował właśnie zapisy porozumienia paryskiego, w którym narody i ich przywódcy zobowiązali się do redukcji emisji gazów cieplarnianych, prowadzących do zmian klimatycznych. Wydarzenie to było o tyle ważne i symboliczne, że deklaracja została złożona wspólnie z niezwykle ważnym globalnym graczem – Chinami. Gospodarki obu tych krajów mają największy, niekorzystny wpływ na klimat.

Kluczowym zapisem układu było zobowiązanie do ograniczenia do roku 2025 emisji gazów cieplarnianych o 26-28 proc. względem poziomu z 2005 roku. Siłą porozumienia było to, że deklarację podpisało łącznie 195 państw, z wyłączeniem Syrii i Nikaragui.

Jednak w 2017 roku stała się rzecz niesłychana. Administracja nowego prezydenta – Donalda Trumpa – zapowiedziała, że zamierza wycofać się z podpisanego porozumienia. Biały Dom uznał bowiem, że układ z Paryża jest "niesprawiedliwy ekonomicznie" dla gospodarki USA. Proces formalnie rozpoczął się w 2019 roku.

- Przez cztery lata rządów Donald Trump wydał 140 decyzji znoszących ograniczenia emisji zanieczyszczeń z elektrowni czy gazów cieplarnianych wytwarzanych podczas wydobywania ropy i gazu. Wydawał kolejne zezwolenia na odwierty, wydobycie i budowę rurociągów. Joe Biden chce przeprowadzić bardziej ambitny program ochrony środowiska i walki z ociepleniem klimatu niż którykolwiek z jego poprzedników. To nie jest tylko kwestia powrotu do porozumienia paryskiego, ale też obietnica szybkiego zmniejszenia emisji dwutlenku węgla, czy wsparcie dla społeczności dotkniętych zanieczyszczeniami przemysłowymi – komentuje Marcin Firlej, pisarz, były korespondent TVP w Waszyngtonie i autor bloga "Ameryka dla zaawansowanych".

Plany Bidena nie kończą się wyłącznie na powrocie do ustaleń konwencji ONZ. Prezydent chce wrócić do negocjacji z przedstawicielami krajowego sektora motoryzacyjnego i przekonywać ich do zwiększenia wysiłków w celu poprawy efektywności paliwowej samochodów osobowych, dostawczych i pojazdów użytkowych, stanowiących w tym momencie jedno z największych źródeł emisji zanieczyszczeń w USA.

Przywódca USA chce także usprawnić procedury dotyczące wydawania pozwoleń na morskie farmy wiatrowe, które mają powstać wzdłuż wschodniego wybrzeża. Chce też powstrzymać ekspansję wierceń na terenach publicznych. Lista planowanych działań jest długa. Wdrożenie tych planów to co innego. Pod tym kątem Biden nie będzie miał łatwo.

- Porozumienie paryskie jest symbolem definiującym co Biden chce zrobić w przyszłości. I da się do niego wrócić dosłownie jednym pociągnięciem pióra. Ale inne decyzje z pewnością napotkają na wielki opór, będą musiały przejść przez wszystkie szczeble sądów federalnych, które na dodatek są obecnie obsadzone sędziami mianowanymi przez Trumpa. Najbardziej ambitne cele, jakim jest ograniczenie zmian klimatycznych i inwestycje w czystą energię, będą wymagały decyzji głęboko podzielonego Kongresu, w którym demokraci mają kruchą przewagę – podkreśla Marcin Firlej.

Koszty takiej transformacji ciężko teraz dokładnie zmierzyć. Z pewnością będą to kwoty trudne do ogarnięcia dla "przeciętnego Joe" (z ang. average Joe, co można tłumaczyć jako przeciętny Kowalski – red.). Ale jeszcze większe będą koszty zaniechania takich działań. Jak podaje serwis theworldcounts.com, bez inwestycji w zielone technologie wszystkie gospodarki świata zapłacą do 2030 roku 500 mld dolarów za swoją klimatyczną bezczynność. Już dziś bowiem zużywamy 6,5 proc. światowego PKB, subsydiując paliwa kopalne.

- Wydaje się, że Joe Biden rozumie, że transformacja amerykańskiej gospodarki w kierunku neutralności klimatycznej to nie tylko wyzwanie, ale też ogromna szansa dla amerykańskiej gospodarki. Konieczne będą ogromne inwestycje w odnawialne źródła energii i efektywność energetyczną oraz falę renowacji. Te inwestycje są szansą na nowe miejsca pracy i pobudzenie gospodarki – podsumowuje Joanna Flisowska, Greenpeace Polska.

Amerykańscy politycy lubią symbole. Gdy demokrata Jimmy Carter obejmował urząd w 1977 roku, pierwszą decyzją, jaką podjął, było ułożenie paneli słonecznych na dachu Białego Domu. Następca Cartera – republikanin Ronald Reagan – nakazał pierwszego dnia prezydentury instalację rozebrać. Można powiedzieć, że przeciąganie zielonej liny ma w USA długą tradycję.

Wybrane dla Ciebie
Media: Europa gotowa na uwolnienie zamrożonych aktywów Rosji
Media: Europa gotowa na uwolnienie zamrożonych aktywów Rosji
Operator TurkStream przeniesie siedzibę na Węgry. "Operacje nie będą objęte sankcjami"
Operator TurkStream przeniesie siedzibę na Węgry. "Operacje nie będą objęte sankcjami"
Tajemnicza delegacja NIK do Mińska. Brak raportu, jest rachunek
Tajemnicza delegacja NIK do Mińska. Brak raportu, jest rachunek
Tylu cudzoziemców pracuje w Polsce. GUS pokazał nowe dane
Tylu cudzoziemców pracuje w Polsce. GUS pokazał nowe dane
Premier: budowa elektrowni jądrowej będzie mogła ruszyć w grudniu
Premier: budowa elektrowni jądrowej będzie mogła ruszyć w grudniu
Tusk do prezydenta: proszę nie przeszkadzać. Wraca ustawa o krypto
Tusk do prezydenta: proszę nie przeszkadzać. Wraca ustawa o krypto
Trzęsienie ziemi w NBP. "Buntownicy" stracili departamenty
Trzęsienie ziemi w NBP. "Buntownicy" stracili departamenty
Skandal z Shein zmobilizował "ósemkę". List do KE podpisała również Polska
Skandal z Shein zmobilizował "ósemkę". List do KE podpisała również Polska
Wygrali w Lotto, nie odebrali pieniędzy. Totalizator ujawnia skalę
Wygrali w Lotto, nie odebrali pieniędzy. Totalizator ujawnia skalę
USA odwracają się od Europy. Pokazali strategię. Jest reakcja Unii
USA odwracają się od Europy. Pokazali strategię. Jest reakcja Unii
Demograficzne tsunami uderzy w NFZ. Znamy liczby
Demograficzne tsunami uderzy w NFZ. Znamy liczby
Przejęcie Warner Bros. Ekspert: to może mieć skutki dla rynku w Polsce
Przejęcie Warner Bros. Ekspert: to może mieć skutki dla rynku w Polsce