Katastrofa helikoptera na Śląsku. W wypadku zginął Karol Kania, lokalny biznesmen
W nocy z poniedziałku na wtorek nieopodal Pszczyny (woj. śląskie) doszło do katastrofy prywatnego śmigłowca. W wypadku zginął 80-letni Karol Kania, właściciel jednego z najwiekszych przedsiębiorstw produkujących podłoża do uprawy pieczarek. Potwierdził to w rozmowie z money Marek Wojtala, sołtys wsi Jankowice. Oprócz niego śmierć poniósł pilot. Dwie inne osoby przeżyły katastrofę i o własnych siłach wydostały się z wraku maszyny.
Katastrofa miała miejsce ok. 1 w nocy w powiecie pszczyńskim. Prywatnym helikopterem miały podróżować cztery osoby. Z niewyjaśnionych przyczyn helikopter spadł na ziemię w okolicy rzeki Dokawy.
W wypadku oprócz pilota zginął Karol Kania, założyciel i właściciel jednego z największych w Europie przedsiębiorstw produkujących podłoża pod uprawę pieczarek.
- Straszna tragedia - mówi w rozmowie z money Marek Wojtala, sołtys wsi Jankowice. - Znałem Karola osobiście. Wspaniały, dobry człowiek. Dawał pracę setkom ludzi. Harował jak wół, sam doszedł do majątku, wyszedł z wielkiej biedy. Nikomu nie zazdrościł, zawsze pomógł. Będziemy tu po nim płakać - przyznaje.
W wypadku zginęły dwie osoby, które były w przedniej części śmigłowca, dwie kolejne, które podróżowały z tyłu, są ranne.
Na miejscu pojawiła się prokuratura oraz Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych, które będą prowadzić w tej sprawie śledztwo.