Katowice podnoszą podatki deweloperom trzydziestokrotnie. Branża grzmi
Katowice zaczęły naliczać deweloperom trzydziestokrotnie wyższy podatek od niesprzedanych mieszkań – 34 zł za mkw. zamiast 1,19 zł. Urząd Miasta powołuje się na orzeczenie NSA, ale deweloperzy mówią o "bezprawnej próbie powiększenia dochodów miasta" i zapowiadają batalię w sądach.
W Katowicach wybuchł spór między władzami miasta a branżą deweloperską o wysokość podatku od nieruchomości. Urzędnicy zaczęli wysyłać do firm wezwania do zapłaty znacznie wyższych kwot za niesprzedane mieszkania – zamiast 1,19 zł za mkw. stawka wynosi 34 zł. Dotyczy to lokali, które nie zostały jeszcze zamieszkane i – zdaniem miasta – pozostają częścią działalności gospodarczej dewelopera.
– Wynika z niego jednoznacznie, że budynki mieszkalne należy opodatkować preferencyjną, najniższą stawką podatku jedynie w takiej części, w jakiej służą zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych osób fizycznych – tłumaczy rzeczniczka Urzędu Miasta Katowice, Sandra Hajduk, powołując się na orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego z października 2024 r. Dodaje, że jeśli mieszkanie nie jest wykorzystywane do mieszkania, należy się wyższy podatek, bo w praktyce służy prowadzeniu działalności gospodarczej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Francuski milioner ostrzega Polaków. "Nie polecam"
– To towar, który może być lokalem pokazowym. Budynki wzniesione przez deweloperów pełnią funkcję czysto komercyjną, aż do sprzedaży, czyli chwili, kiedy ktoś tam naprawdę zamieszka – argumentują katowiccy urzędnicy.
Branża deweloperska grzmi
Branża deweloperska ostro sprzeciwia się tej interpretacji. – To próba powiększenia dochodów miasta, ale bezprawna – komentuje Maciej Wandzel, prezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Jak podkreśla, Katowice to pierwsze miasto w Polsce, które sięga po takie rozwiązanie.
Natomiast temat stał się modny i pojawiają się podobne apele zgłaszane przez radnych w Krakowie. Mam nadzieję, że miasta pójdą po rozum do głowy i zrezygnują z bezprawnych praktyk – dodaje.
Jego zdaniem celem działań miasta są pieniądze. – Jedyne co przychodzi mi do głowy, to to, że pojawił się tam dość prostolinijny motyw fiskalny. Ktoś wymyślił, że do kasy można dosypać trochę więcej pieniędzy - mówi.
Wandzel przypomina, że wyższy podatek powinien obowiązywać tylko w sytuacjach, gdy lokal faktycznie służy działalności gospodarczej, np. najmu krótkoterminowego. – Deweloper buduje mieszkania, żeby je sprzedać klientom. Nie znam żadnego dewelopera, który ma inny cel działalności – zaznacza.
Prezes PZFD wskazuje, że w Katowicach podaż mieszkań jest rekordowo wysoka, ale to wynik sytuacji rynkowej, a nie spekulacji. – Tempo sprzedaży nie może być podstawą do sugerowania tezy, że deweloper ma jakiś cel inwestycyjny. To, że one są w majątku dewelopera, jest tylko i wyłącznie skutkiem słabszego popytu – tłumaczy. – Jest wierutną bzdurą teza, że zapas gotowych mieszkań jest przedmiotem spekulacji - dodaje.
Wandzel podkreśla też, że miasto samo posiada duże zasoby pustostanów. – Czy Katowice samo siebie uzna za spekulanta rynkowego? Przecież to jest bardzo podobna sytuacja – pyta retorycznie.
Urzędnicy Katowic przyznają, że spodziewają się, iż deweloperzy będą kwestionować nowe decyzje podatkowe w sądach. – Naszym zdaniem w sądach okaże się, że Urząd Miasta nie ma racji – podsumowuje Wandzel.